Przychody liczą w milionach, ale na ZUS ogłosili zbiórkę. Tak tłumaczy się DIOZ

news.5v.pl 3 godzin temu

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt (DIOZ) twierdzi, iż stoi „na skraju upadku”, czego przyczyną są „koszty narzucane przez państwo”. A konkretnie „170 tysięcy złotych miesięcznie na składki ZUS i inne daniny”. „Mimo iż jesteśmy organizacją charytatywną, której celem jest pomoc zwierzętom, ciąży na nas obowiązek uiszczania tych opłat – na poziomie, który jest dla nas niemal niemożliwy do udźwignięcia” – alarmuje DIOZ.

Na zbiórce pod hasłem „ZUS likwiduje DIOZ” po tygodniu pojawiło się ponad 270 tysięcy złotych. Organizacja chce zebrać niemal dwa raz tyle, 510 tysięcy. To, jak czytamy dalej, kwota długu, na którego spłatę organizacja nie ma pieniędzy.

Interwencje, śledztwa i zarzuty

Działalność DIOZ-u opisywaliśmy szeroko we „Wprost”.

To jedna z największych i najbardziej kontrowersyjnych organizacji pozarządowych, która ma nieść pomoc zwierzętom. Interwencje prowadzi w całej Polsce. Członkowie DIOZ, ubrani niczym państwowa służba, jadą tam, gdzie namierzyli zaniedbane zwierzęta. Skrajnie wychudzone i schorowane, niekiedy z guzami wielkości futbolówki. Zdjęcia takich zwierząt trafiają potem na profile organizacji, ruszają zbiórki. DIOZ zarządza też swoimi ośrodkami w Pietrzykowie oraz Wojtyszkach, w miejscu dawnego schroniska nazywanego przez aktywistów „obozem koncentracyjnym” dla zwierząt.

Na konta zbiórek prowadzonych przez DIOZ trafiają setki tysięcy złotych. Z drugiej strony pojawiają się zarzuty, iż interwencje często są bezzasadne, kończą się linczem urzędników, weterynarzy czy właścicieli, którzy uważali, iż zwierzęta odebrano im niesłusznie. Część spraw kończyła się w prokuraturze.

Największe śledztwo dotyczące DIOZ-u ruszyło na początku tego roku. Pod nadzorem świdnickiej Prokuratury Okręgowej prowadzi je CBŚP. Śledczy sprawdzają, czy podczas interwencji zwierzęta odbierano zgodnie z prawem, a także co działo się z pieniędzmi ze zbiórek. Wcześniej działalnością aktywistów zajmowała się tamtejsza Prokuratura Rejonowa, która do toczącego się śledztwa dołączyła we wrześniu ubiegłego roku dziewięć postępowań z całej Polski. W kolekcje czekało wówczas kilkanaście kolejnych.

Czytaj też:
Tak ZUS ściga emerytkę za „zaległości”. „Mam z nimi piekło. To nie jest mój dług”

DIOZ konsekwentnie odpierał jednak wszystkie zarzuty.

ZUS „likwiduje” DIOZ?

Spośród zbiórek, które w tej chwili prowadzi organizacja, największa kwota pojawiła się na tej pod hasłem „ZUS likwiduje DIOZ”. Akcja ruszyła 24 stycznia, niecałe trzy tygodnie po informacji o śledztwie, które prowadzi CBŚP.

„Grozi nam egzekucja komornicza, która może odebrać wszystko: dwa największe w Polsce ośrodki dla zwierząt ratowanych podczas interwencji, sprzęt medyczny, samochody ratujące życie i przede wszystkim możliwość niesienia pomocy. Setki zwierząt, które ocaliliśmy z rąk oprawców, mogą zostać bez domu, bez opieki i bez przyszłości” – zaalarmował DIOZ.

Czytaj też:
„Złodzieje” czy obrońcy zwierząt? Tak działa DIOZ. „Nie mamy wyrzutów sumienia”

Organizacja tłumaczy, iż dług „narósł przez ostatnie trzy miesiące”. „Zawsze na pierwszym miejscu były dla nas zwierzęta. Kiedy musieliśmy wybierać między ratowaniem życia, zakupem karmy, zapłaceniem za leki, a płaceniem podatków, wybór był oczywisty” – czytamy dalej. DIOZ dodaje też, iż „wielokrotnie” składał do ZUS-u wnioski o rozłożenie zaległości na raty, ZUS się na to godził, ale organizacja „nie zawsze była w stanie spłacać raty w terminie”. „Nie mamy wiele czasu, ale razem możemy ocalić DIOZ i setki istnień. Nie pozwólcie, by podatki odebrały życie tym, którzy tak bardzo go potrzebują” – apelowała organizacja.

Pytanie jednak, jak to możliwe, iż organizacji brakuje 170 tysięcy złotych miesięcznie na obowiązkowe składki, skoro jej przychody, w dużej mierze z publicznych zbiorek, przekroczyły w 2023 roku 21 milionów, a zysk – ponad 9 milionów złotych. Na nieodpłatną działalność statutową DIOZ przeznaczył niecałe 6 milionów złotych.

Miliony na zbiórkach, pustki na kontach

Obszerne wyjaśnienia w tej sprawie otrzymaliśmy od Konrada Kuźmińskiego, prezesa stowarzyszenia.

Jak tłumaczy jeden z założycieli DIOZ-u, 510 tysięcy złotych to „trzykrotność miesięcznych zobowiązań” organizacji na rzecz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, Urzędu Skarbowego i PFRON. „Opóźnienia w płatnościach wynikają z konieczności priorytetowego finansowania bieżącej działalności statutowej organizacji” – stwierdza Kuźmiński. I dodaje, iż DIOZ musi „każdego miesiąca” zdobywać fundusze na pokrycie tych zobowiązań, ponieważ „organizacja nie ma stałego źródła finansowania i utrzymuje się wyłącznie z darowizn”. „Nie jest to przedsiębiorstwo, które może odkładać środki” – zauważa.

Dalej Kuźmiński pisze, iż każda złotówka jest „na bieżąco wydatkowana na ratowanie zwierząt, ich leczenie, wyżywienie oraz utrzymanie ośrodków”, dlatego regularne zbiórki są niezbędne. „DIOZ nie ma środków na pokrycie ZUS-u, ponieważ nie dysponujemy żadnymi zapasami finansowymi. Nie mamy na kontach odłożonych pieniędzy, które moglibyśmy wykorzystać w sytuacjach kryzysowych” – oświadcza.

Czytaj też:
Za pomoc migrantom grozi im więzienie. „Szemrane tło, iż tu chodzi o tranzyt ludzi, jest dęte”

„Sytuacja finansowa jest trudna”

Sytuację swojej organizacji Kuźmiński tłumaczy „konstrukcją finansową”, która sprawia, iż co roku musi „ubiegać się o pożyczki, aby zapewnić płynność finansową”. Stwierdza też, iż „wiele osób błędnie interpretuje pojęcie zysku w kontekście organizacji pożytku publicznego” „Zysk w organizacji takiej jak DIOZ nie oznacza gotówki zgromadzonej na koncie, ale aktywa, które organizacja pozyskuje w celu realizacji swoich statutowych działań. Każda darowizna, zarówno pieniężna, jak i rzeczowa, musi zostać wykazana jako przychód, który wpływa na wynik finansowy, co księgowo określane jest jako »zysk«” – wyjaśnia.

Kuźmiński podkreśla, iż jako „zysk” traktowane są kosztowne darowizny rzeczowe, na przykład sprzęt rehabilitacyjny czy pojazdy. Choć według sprawozdania finansowego DIOZ-u za 2023 rok, wartość darowizn rzeczowych to zaledwie 587 tysięcy złotych. Poza tym ani w 2023, ani w 2022 roku, organizacja nie miała długoterminowych zobowiązań. Z kolei te krótkoterminowe to kwota 553 tysięcy w 2022 i 464 tysięcy w 2023 roku.

Jak jednak tłumaczy dalej Kuźmiński, sytuacja finansowa DIOZ-u jest stabilna, ponieważ „posiada aktywa w postaci nieruchomości, pojazdów, sprzętu rehabilitacyjnego i diagnostycznego, których łączna wartość przekracza kilka milionów złotych”. „Na pytanie, czy sytuacja finansowa DIOZ-u jest zła i czy się pogorszyła, można odpowiedzieć jednoznacznie: tak, jest trudna – i zawsze była trudna (…)” – kontynuuje. „Doskonale wiemy, iż wielu osobom taka sytuacja nie odpowiada. Im większy sukces organizacji, tym większa niechęć i próby podważania jej działalności” – dodaje.

Czytaj też:
„Harówa” do nocy i 5 milionów dla byłej właścicielki. Tak mordownia bezdomnych psów zamienia się w „raj”

Jednocześnie Kuźmiński zaznacza, iż chce zwrócić uwagę na „szerszy problem”, czyli „niedoskonałość przepisów i sposób, w jaki organizacje OPP są oceniane przez pryzmat osiąganego zysku, bez uwzględnienia tego, na co ten zysk został przeznaczony i co udało się za niego stworzyć”. „Niestety w Polsce sukces organizacji jest traktowany jako powód do ataku. W innych krajach rozwój i inwestowanie w infrastrukturę to powód do uznania i wsparcia, u nas – do podejrzeń” – podsumowuje.

ZUS: DIOZ nie dotrzymał warunków umowy

Wrocławski oddział ZUS-u tłumaczy, iż „z uwagi na ochronę danych zawartych na koncie płatnika składek” nie udziela szczegółowych informacji o zaległościach DIOZ-u i sprawy nie komentuje. W mediach społecznościowych Zakład zamieścił jednak wpis, w którym przyznaje, iż organizacja nie wywiązała się z umowy. „Z opisu zbiórki zamieszczonej przez DIOZ wynika, iż nie opłaca on należnych składek za osoby, które zgłasza do ubezpieczeń. ZUS wyraził zgodę na spłatę zaległości w ratach, ale DIOZ nie dotrzymał warunków umowy. Skutkiem może być przymusowe dochodzenie tych należności” – czytamy.

Wiadomo również, iż prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚP badają nie tylko zasadność interwencji i odbiorów zwierząt, ale również to, czy pieniądze ze zbiórek były wydawane zgodnie z przeznaczeniem. Prokurator Marek Rusin z Prokuratury Rejonowej w Świdnicy przyznał w rozmowie z dziennikarzami TVN, iż jednym z wątków jest także „poważne przestępstwo przeciwko obrotowi gospodarczemu”.

Czytaj też:
Bunt, pozwy i chaos w szpitalach. Pielęgniarki alarmują. „Naszym kosztem ratuje się sytuację”

Idź do oryginalnego materiału