Nauczycielka miała uderzyć dziecko w twarz i głowę w jednym z prywatnych przedszkoli w Lublinie. Po roku śledztwa – i pomimo przedstawienia zarzutów – prokuratura umorzyła postępowanie.
– Czasami tak się zdarza, a najważniejsze w sprawie okazały się opinie biegłych psychologów – mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Lublinie, prokurator Agnieszka Kępka. – Później głębsza analiza, zarówno nagrań jak i przesłuchanie dzieci i innych świadków, nie udowodniły faktu działania umyślnego. Poza tym prokurator uzasadnia, iż znamion znęcania również nie stwierdził.
Prokuratura zajęła się sprawą po otrzymaniu nagrania od jednego z rodziców, który ukrył dyktafon w pluszowym misiu. Przedszkolanka usłyszała też zarzut naruszenia nietykalności cielesnej dziecka. Kobieta nie przyznała się do winy. Ponadto część rodziców twierdziła, iż ich dzieci, które miały styczność z przedszkolanką, zaczęły się moczyć i bały się chodzić do placówki.
– Decyzja prokuratury jest skandaliczna – mówi jeden z rodziców, którzy zgłosili sprawę w prokuraturze. – Dla mnie bulwersujące jest to, iż biegli psychologowie, którzy byli powoływani, przychodzili obserwować zachowanie dzieci w innych przedszkolach po pół roku. Gdzie dziecko było w innym środowisku, często po terapiach, różnego typu zajęciach. Nic się nagle nie stało.
Część rodziców zapowiada złożenie odwołania od decyzji prokuratury.
MaTo / opr. PrzeG
Fot. pixabay.com