Sprzedawcy z Modlińskiej 6D w Warszawie domagają się sprawiedliwości. Handlarze skarżą się na to, jak ich potraktowano, gdy chcieli odzyskać swój towar. Zwracają również uwagę, na nieskuteczne działania policji.
W poniedziałek 5 maja doszło do przepychanek między handlarzami, którzy weszli na teren obiektu, a ochroną budynku. W ruch poszły m.in. gaśnice i gaz.
Pokrzywdzeni zorganizowali dziś protest przed Komendą Stołecznej Policji.
— Od poniedziałku nie możemy wejść do miejsca pracy. Najpierw użyli wobec mnie gazu. Później uderzyli panią krzesłem. Policja stała tam, jakby nic się nie stało — tłumaczy Tomasz F. pokrzywdzony sprzedawca z Modlińskiej 6D.
Protestujący złożyli oficjalną skargę na czynności funkcjonariuszy z Białołęki wraz z wnioskiem o wszczęcie postępowania.
— Jesteśmy tutaj po to, żeby zaprotestować przeciwko temu wszystkiemu, co się działo na hali Modlińska 6D. Grupa uzbrojonych ochroniarzy, wynajętych przez administratora, usunęła siłą handlujących, którzy tam są, powtórzmy, legalnie — mówi Zenobia Żaczek z Komitetu Obrony Praw Lokatorów.
Decyzja nadzoru budowlanego zapadła 16 kwietnia.
Do CH Modlińska 6D przeniosła się część handlarzy ze spalonej Marywilskiej 44.
Zarządca obiektu, spółka Mirtan prowadzi rozbiórkę boksów. Jak informowała w komunikacie — towar handlarzy jest zabezpieczony i można go odebrać po wcześniejszym kontakcie.