Prokuratura ujawniła tożsamość sabotażystów. Usłyszą poważne zarzuty

2 godzin temu
Prokuratura Krajowa ujawniła w środę tożsamość mężczyzn podejrzewanych o dokonanie sabotażu na torach w miejscowościach Mika i Gołąb. Dwóm obywatelom Ukrainy przedstawiono już zarzuty – obaj zbiegli na Białoruś.


Mężczyźni podejrzewani o dywersję na torach to dwaj obywatele Ukrainy, 39-letni Oleksander K. i 41-letni Jewhenij I., którzy mieli zbiec na Białoruś. Ich tożsamość ustalono na podstawie oględzin na miejscu zdarzeń, zeznań świadków i zapisów z monitoringu.

– Współpracujemy ze stroną ukraińską. Mamy dużo informacji na temat tych osób. Natomiast nie mogę się na chwilę obecną z tym dzielić. Mogę jedynie powiedzieć, iż w Polsce nie byli karani do tej pory – powiedział na konferencji prasowej w środę rzecznik Prokuratury Krajowej Przemysław Nowak.

– Na chwilę obecną jeszcze nie ma wniosku do sądu o zastosowanie tymczasowego aresztowania, który pozwoli na poszukiwania listem gończym. Natomiast w tego rodzaju sprawach jest to tryb, który zwykle jest stosowany – dodał.

Dywersja na torach. Podejrzanym postawiono zarzuty


Nowak poinformował również, iż Prokuratura Krajowa postanowiła postawić obu mężczyznom zarzuty, a ich czyny były przestępstwami o charakterze terrorystycznym. – Miały na celu zastraszenie wielu osób, oddziaływanie na opinię publiczną, osłabienie i destabilizację porządku publicznego i zwiększenie poczucia niebezpieczeństwa w społeczeństwie – podkreślił.

Rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej podkreślił, iż śledczy badają oba incydenty na polskich torach, do których doszło w miniony weekend. We wsi Mika nastąpiło celowe uszkodzenie infrastruktury kolejowej – wszystko wskazuje na to, iż sprawcy użyli ładunku wybuchowego, na miejscu odnaleziono przewód mogący służyć do odpalenia materiału. Eksplozja nastąpiła w sobotę o 20:58, akurat w chwili, gdy trasą przejeżdżał skład towarowy.

Drugie zdarzenie odnotowano w okolicy Puław, w miejscowości Gołąb, na linii kolejowej nr 7 prowadzącej z Warszawy w stronę Dorohuska. Tam sprawcy mieli uszkodzić fragment sieci trakcyjnej, a na torach ułożyć metalowe elementy stwarzające realne ryzyko wykolejenia pociągu, poinformował Przemysław Nowak.

Idź do oryginalnego materiału