Proboszcz, siekiera i brutalne morderstwo. Parafianka: Powiedział w oczy, iż mnie nie pochowa

2 godzin temu

- Narwany, agresywny, taki wywyższający się, tak jakby był tu nie wiadomo - królem, czy kimś? - między innymi w ten sposób parafianie mówią o księdzu Mirosławie M., byłego proboszcza z mazowieckich Przypek. Duchowny podejrzany jest o zabójstwo znajomego przy użyciu siekiery i łatwopalnej cieczy. - Balety się u niego odbywały. Było słychać śmiechy dziewczyn - usłyszeli reporterzy "Interwencji".

Przypki - wieś w województwie mazowieckim. Liczy kilka ponad trzystu mieszkańców. Znajduje się tu jedna z najmniejszych parafii w Polsce. Przez ostatnich 18 lat jej proboszczem był ksiądz Mirosław M.

ZOBACZ: Zaginęła 20 lat temu. Jej bliscy cały czas wierzą

- Narwany, agresywny, taki wywyższający się, tak jakby był tu nie wiadomo - królem, czy kimś? Dlatego nie chodzimy do kościoła. Był niesamowitym materialistą. Lubił ludzi bogatych, a biednych olewał, po prostu - opowiadają "Interwencji" parafianki. - To był bardzo niedobry człowiek. Bardzo, bardzo niedobry człowiek. Do mnie powiedział, w oczy mi, iż mnie nie pochowa - mówi kolejna.

"Czuł się na tyle nietykalny, iż nie obawiał się żadnych skarg"

Od lokalnej społeczności reporterzy usłyszeli, iż ksiądz był też myśliwym. - Nieraz tam się chwalił, iż sobie z balkonu czasem wystrzelił. Jak pies jakiś biegał to od siebie z tarasu strzelać do zwierząt? Tak robił. Balety też się u niego odbywały na tarasie. Imprezy, było słychać śmiechy dziewczyn - słyszymy od wiernych.

- Chodziło o jego chamskie odzywki i niezwykłą pazerność finansową, co nie przysparzało mu sympatii własnych parafian. Czuł się na tyle nietykalny, iż nie obawiał się żadnych skarg - mówi Andrzej Gerlach, historyk Kościoła.

ZOBACZ: Miał być program "Czyste Powietrze". Są długi

- Z całego okresu bycia proboszczem do kurii nadeszły i są udokumentowane dwie skargi. To absolutnie nie koresponduje z tym, co osobiście ja słyszałem w artykułach, różnych materiałach prasowych, iż skargi lawinowo napływały do kurii. Nie ma to potwierdzenia w faktach i chciałbym to publicznie powiedzieć - zaznacza ks. Przemysław Śliwiński z Archidiecezji Warszawskiej.

- On sam to mówił na kazaniu: "Ja mam za sobą plecy, mnie nikt stąd nie ruszy" - twierdzi jedna z wiernych.

Kim jest proboszcz Mirosław M.? Parafianie komentują

Na początku lat 2000. ksiądz Mirosław objął zarządzanie jednym z kościelnych punktów charytatywnych w Warszawie. Duchowni zajmowali się tam pomocą ubogim oraz bezdomnym. Jednym z pensjonariuszy ośrodka był o pięć lat starszy od księdza Anatol C. Mężczyźni zawarli tam ze sobą istotną umowę.

- Anatol C. przekazał księdzu nieruchomości rolne. Nie były to nieruchomości w postaci budynków, tylko nieruchomości gruntowe – informuje Aneta Góźdź z Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

- W zamian ksiądz zobowiązał się zapewnić mężczyźnie dożywotnie utrzymanie, dach nad głową. Przez szereg lat nie wypełnił swojego zobowiązania, a pan Anatol miał o to, najprawdopodobniej słuszne, pretensje - tłumaczy ks. Przemysław Śliwiński.

- Jak to ksiądz Rydzyk mówił… Dostał dwa Maybachy od bezdomnego, ale bezdomny zmarł. Ten też zmarł – komentuje jeden z parafian.

Zarzuty dla księdza z Przypek. Siekierą zabił Anatola C.

Jak nieoficjalnie udało się ustalić "Interwencji", po przejęciu gruntów ksiądz Mirosław gwałtownie je sprzedał. Potem przez lata umieszczał pana Anatola w różnych kościelnych ośrodkach. Z czasem na tym tle między mężczyznami zaczęło dochodzić do coraz ostrzejszego konfliktu. Jego kulminacja nastąpiła 24 lipca.

ZOBACZ: "Interwencja". Kulisy zbrodni w Starej Wsi. Tajemnice Tadeusza Dudy

Tragicznego dnia pan Anatol odwiedził księdza Mirosława w jego parafii. Kapłan obwiózł go po okolicy w poszukiwaniu miejsca, w którym mężczyzna mógłby zamieszkać. W pewnym momencie doszło do kłótni. Ksiądz Mirosław zatrzymał auto, potem sięgnął po siekierę. Dalej wszystko potoczyło się błyskawicznie.

- Zadał nie mniej niż pięć ciosów. Według wstępnej oceny biegłego pokrzywdzony żył w momencie, gdy został oblany cieczą łatwopalną i podpalony – informuje Aneta Góźdź z Prokuratury Okręgowej w Radomiu.

"Smutny obraz polskiego Kościoła"

Na moment zabójstwa natknął się rowerzysta. - Świadkowi udało się zarejestrować i zapisać numery rejestracyjne i w ten sposób funkcjonariusze trafili na teren plebanii i zatrzymali miejscowego proboszcza - dodaje Aneta Góźdź.

- Podobno jak przyjechała ta brygada antyterrorystyczna go aresztować, bo miał pozwolenie na broń, to on już był w sutannie. Sam do nich wyszedł. I iż się przyznał - twierdzi jedna z parafianek.

Ksiądz Mirosław usłyszał zarzut zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem. Niebawem najprawdopodobniej zostanie zbadany przez biegłych psychiatrów. Pierwszą mszę po tragedii w jego zastępstwie poprowadził sam biskup. Zapewnił, iż w parafii niebawem pojawi się nowy proboszcz.

ZOBACZ: Sąd nakazał prawnikowi zwrot pieniędzy. Kobieta nie zobaczyła ani grosza

- Za to dramatyczne wydarzenie, które rozegrało się w ostatnich dniach, za to pozbawienie życia przez kapłana, prośmy Boga o przebaczenie - mówił bp Rafał Markowski podczas mszy. - Nikt panu Anatolowi życia nie zwróci i to jest najtragiczniejsza rzecz, która pokazuje, czym jest grzech. To rzecz, która daje konsekwencje bardzo często nie do odwrócenia - zaznacza ks. Przemysław Śliwiński.

- Musi zostać sprawiedliwie osądzony. Ksiądz Mirosław M. jest niestety smutnym obrazem polskiego kościoła - ocenia Andrzej Gerlach, historyk Kościoła.

Pełny materiał wideo "Interwencji" dostępny TUTAJ.

WIDEO: "Ministerstwo ds. Silnych Razem". Mastalerek o działaniach Waldemara Żurka
Idź do oryginalnego materiału