Dziesięć lat temu, w styczniu 2015 roku, w siedzibie francuskiego tygodnika satyrycznego Charlie Hebdo doszło do ataku terrorystycznego. Do biura w Paryżu wdarli się bracia Said i Cherif Kouachi, którzy zabili głównych rysowników: Cabu, Wolińskiego, Charba i Tignousa. W sumie bracia zamordowali 12 osób, w tym muzułmańskiego policjanta przed budynkiem.
To wydarzenie na zawsze zmieniło Francję, otwierając nowy, tragiczny rozdział w jej historii, w którym strach przed terroryzmem dżihadystów stał się częścią codzienności.
Dziesięć lat po ataku, Charlie Hebdo utrzymuje swój sprzeciw wobec religii i kontynuuje swoją działalność. Wydaje cotygodniowe numery, które sprzedawane są w nakładzie około 50 000 egzemplarzy. Tygodnik pracuje z ukrycia i pod ochroną.
Na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat w atakach islamistycznych zginęło około 300 Francuzów. Choć częstotliwość ataków spadła, to za pośrednictwem Internetu zradykalizowani napastnicy pozostają stałym zagrożeniem.
W wydaniu specjalnym, które ukazało się na dziesiątą rocznicę zamachu, Charlie Hebdo przypomniał o swoim duchu antyreligijnym. Jak mówi główny akcjonariusz gazety, Laurent Saurisseau, satyra pomogła w pokonaniu tych tragicznych lat: “Śmiech, ironia i karykatura są przejawami optymizmu”, pisze.