Praca, której nikomu się nie życzy. Pani Teresa opowiada, co naprawdę znaczy być kasjerką

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

W naszym bloku mieszka pani Teresa Nowak, spokojna i kulturalna kobieta po pięćdziesiątce. Przez większość życia była nauczycielką plastyki – najpierw w szkole artystycznej, potem w zwykłej podstawówce. Uczyła z pasją, dzieci ją uwielbiały.

Niestety, szkoła przeszła reorganizację i pani Teresa trafiła na listę do zwolnienia. Z dnia na dzień została bez pracy i bez dochodu. Córka pomaga, jak może, ale sama ma dwójkę dzieci i nie zarabia kokosów.

Kiedy wykształcenie nie wystarcza

Pani Teresa długo próbowała znaleźć zajęcie w zawodzie. Niestety, nikt nie szukał nauczyciela plastyki. Ogłoszeń o korepetycjach też jak na lekarstwo – bo ilu rodziców płaci dziś za prywatne lekcje rysunku?

W końcu, podczas zakupów w markecie, pani Teresa zobaczyła ogłoszenie: „Poszukujemy kasjerów. Atrakcyjna stawka. Grafik 3/3.” Nie zastanawiała się długo – zgłosiła się jeszcze tego samego dnia. Zatrudnili ją bez większych formalności. Przez chwilę czuła ulgę – w końcu jakaś stabilizacja.

Ale już po miesiącu złożyła wypowiedzenie.


Druga strona kasy fiskalnej

„Już po pierwszym dniu ledwo doszłam do domu. Ból kręgosłupa, sztywna szyja, opuchnięte nogi, drętwienie dłoni od skanera… Niby się siedzi, a organizm cierpi” – opowiada pani Teresa.

Zmiana trwała 12 godzin. Dwa przerwy po 30 minut, tłumy klientów, hałas, nieustanne skanowanie kodów i wpatrywanie się w ekran monitora. Do toalety trudno było się wyrwać – kolejka nie czeka.

Ale to nie fizyczny ból był najgorszy.

„Ludzie traktują kasjerki jak powietrze. Czasem nie powiedzą choćby ‘dzień dobry’. Czasem krzyczą, wyzywają. Jak coś się nie zgadza na cenie – obrywa kasjer. Jak coś jest przeterminowane – znowu kasjer. Nie daj Boże coś ukradną – wtedy nam potrącają z pensji.”


Czy uczciwość ma jeszcze wartość?

Pracownicy byli zachęcani (czytaj: naciskani), by „doliczać” produkty, których klient nie zauważy. Pani Teresa odmówiła.

„Powiedziałam, iż nie potrafię kraść. choćby jeżeli miałabym zarobić więcej.”

Z czasem zaczęła się bać i przełożonych. Po każdej zmianie – kontrola ochrony. Sprawdzają torby, kieszenie. „Jakbyśmy wszyscy byli potencjalnymi złodziejami” – mówi z żalem.

Po miesiącu złożyła wypowiedzenie. Zdrowie – zarówno fizyczne, jak i psychiczne – nie wytrzymało.


„Tego nikomu nie życzę”

„Żeby być kasjerką, trzeba mieć nerwy ze stali. I godzić się na brak szacunku z każdej strony.” – podsumowuje pani Teresa.

Dziś dorabia, pomagając w bibliotece miejskiej i malując obrazy na zamówienie. Skromnie, ale z godnością.


Czy wiedziałeś, jak wygląda praca za kasą?
Za uśmiechem i „miłego dnia” często kryje się ból, zmęczenie i ludzka pogarda.

Szanujmy ludzi, którzy codziennie wykonują niewidzialną, ciężką pracę.

Idź do oryginalnego materiału