Kilka dni temu Gniezno obiegła dramatyczna wiadomość – przy ul. Witkowskiej 108 doszło do porwania psa. Sprawa wywołała ogromne poruszenie w mediach społecznościowych, a emocje podsycał fakt, iż piesek należał do rodziny będącej jedynie przejazdem w naszym mieście. Zakończenie tej historii przynosi jednak ulgę: czworonóg wrócił do właścicieli.
Do zdarzenia doszło w niedzielę, 27 lipca. Jak poinformował Gnieźnieński Oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, z posesji przy ul. Witkowskiej 108 w Gnieźnie przez niedomkniętą furtkę wydostał się maltańczyk w różowej obroży. Już po trzech minutach na miejscu pojawił się biały Peugeot 407 na rejestracjach KNL. Osoby z samochodu wysiadły, zabrały psa i odjechały w stronę Witkowa.
Właściciele – przebywający w Gnieźnie tylko tymczasowo – byli zdruzgotani. Natychmiast ruszyli z apelem o pomoc, podkreślając, iż pies nie uciekł, a został zabrany celowo. gwałtownie zaangażowano media społecznościowe, udostępniono wizerunek auta, podano numer kontaktowy do właścicieli, a w sprawę włączyły się organizacje zajmujące się ochroną zwierząt.
Tego samego dnia TOZ Gniezno opublikowało aktualizację – udało się ustalić dane osób, które zabrały psa. Wystosowano apel o jego dobrowolny zwrot, ostrzegając, iż w razie braku reakcji sprawa trafi do organów ścigania, a tożsamość sprawców zostanie ujawniona. Rodzina właścicieli podkreślała, iż pies wymaga specjalistycznego żywienia, a każda godzina miała znaczenie.
Wieczorem sprawa znalazła swój finał – szczęśliwy. Jak poinformowano, dzięki determinacji Fundacji Przyjaciele Zwierząt w Gnieźnie oraz zaangażowaniu jednej z wolontariuszek i mieszkańców, piesek został odnaleziony i wrócił do opiekunów.
Organizacje podkreślają, iż choć prawdopodobnie osoby, które zabrały psa, działały w dobrej wierze, popełniły istotny błąd – przez wiele godzin nie zgłosiły tego faktu żadnej służbie, nie umieściły ogłoszeń ani nie podjęły prób kontaktu z właścicielami. Tymczasem obowiązujące prawo traktuje zwierzę jak przedmiot własności – jego „zatrzymanie” bez próby odnalezienia właściciela może rodzić odpowiedzialność karną i cywilną.
Piesek wrócił już do swoich właścicieli i – jak napisano w oficjalnym komunikacie – „śpi spokojnie w swoim domu”. Ta historia jest nie tylko przestrogą, ale i lekcją odpowiedzialności – dla wszystkich.