Polski sąd rozpatruje wniosek Niemiec o ekstradycję obywatela Ukrainy, Volodymyra Z., który jest podejrzany o udział w eksplozjach gazociągów Nord Stream w 2022 roku. Mężczyzna został zatrzymany na terytorium Polski i w tej chwili przebywa w areszcie.
Polski sąd rozpatruje wniosek Niemiec o ekstradycję obywatela Ukrainy, Volodymyra Z., podejrzanego o udział w eksplozjach gazociągów Nord Stream w 2022 roku. Mężczyzna został zatrzymany na terytorium Polski i w tej chwili przebywa w areszcie.
Władze niemieckie twierdzą, iż Volodymyr Z. należał do sześcioosobowej grupy dywersyjnej, która przeprowadziła akcję sabotażową na Bałtyku, poważnie uszkadzając infrastrukturę przesyłową i odcinając jeden z kluczowych kanałów dostaw rosyjskiego gazu do Europy. „Działania były starannie zaplanowane i przeprowadzone przez doświadczonych nurków, posługujących się fałszywymi dokumentami” – przekazała niemiecka prokuratura.
Sabotaż na Nord Stream
Decyzja polskiego sądu w sprawie ewentualnego przekazania Volodymyra Z. Niemcom może mieć szersze konsekwencje dyplomatyczne, zwłaszcza w kontekście wojny w Ukrainie i napięć w relacjach z Rosją. Przekazanie podejrzanego mogłoby poprawić stosunki Warszawy z Berlinem, które w ostatnich latach były napięte, podczas gdy odmowa ekstradycji mogłaby zostać odebrana jako brak woli współpracy w międzynarodowym śledztwie dotyczącym ataku na kluczową infrastrukturę energetyczną UE.
Inny przypadek dotyczy drugiego Ukraińca, Serhija K., którego włoski sąd najwyższy ułaskawił, uznając apelację od decyzji o ekstradycji do Niemiec. Sąd wskazał uchybienia proceduralne, które wymuszają ponowne rozpatrzenie sprawy przez sąd niższej instancji.
Ułaskawienie we Włoszech
W Polsce przepisy przewidują możliwość odmowy ekstradycji, choćby jeżeli wydano Europejski Nakaz Aresztowania. Ekstradycji może nie być, jeżeli przekazanie podejrzanego naruszałoby jego prawa człowieka lub jeżeli w Polsce toczy się postępowanie karne w tej samej sprawie. Polska prowadzi własne śledztwo dotyczące wybuchów Nord Stream, jednak Volodymyr Z. występuje w nim wyłącznie jako świadek, a nie podejrzany, co może mieć znaczenie przy ocenie zasadności jego przekazania Niemcom.