– Gienia, a zamknij oberluft, bo moje kolana cugów się boją. Tylko firanki nie zerwij z gzymsa. – Celina dyrygowała siostrą, przegrzebując kulasem w popielniku kaflowego pieca. Chwyciła piórko i obmiotla popiół z podłogi.
– W duchówce mam kartoflaka. Nałożyć ci? Może trochę się poprawisz, chuderlaku, jak almów pojesz. – Nie czekając na odpowiedź wyciągnęła blachę i solidna porcja wylądowała na talerzu. – Mleka ci nalać? Dzisiaj Józia przywiozła, od krowy.
Usiadły przy stole nad talerzami i w ciszy konsumowały to proste danie, bo `jak pies je, to nie szczeka`. Dokończyły i wreszcie mogły porozmawiać.
– A co tam we wsi słychać? Ktoś umarł, komuś się co urodziło? – zapytała Cela, sięgając po imbryk z herbatą.
– A zmarła dwa tygodnie temu Antkowa.
– Antkowa!? A mój świecie! Toć to taka przysadzista i odciajna kobieta! Toć nigdy nie chorowała!
– A bogać! Nie wiesz, iż te drzwi, które skrzypią, to długo skrzypią. Antek na różańcu mówił, iż coś kaszlała, chychrała, aż się w nocy udusiła. Widać coś ją obwiało i odpadła.
– Wieczne odpoczywanie... Każdego kiedyś łopatą oklepią.
– Za to u Lutków wesele się szykuje! Najstarsza córka, mówią, iż już z brzuchem chodzi.
– O masz! A z kim?
– Podobnież z Zygmuntem od Kazików.
– Koniec świata! Toć ona taka olopa, a on knypek z kińdziukiem nad portkami! – Celina zaśmiała się, po czym zaintonowała:
A ty, Jasiu, niski, krępy,
Weź koszyczek, idź na pępy!
Tobie, Jasiu, pępy zbierać,
Nie do panien się zabierać!
Teraz już obie chichotały jak głupie.
– A pamiętasz, Cela, jaki ci się za młodu, w remizie na zabawie, kawaler kłaniał?
– A co mam nie pamiętać! Wojak od kozy mniejszy. I kłaniał się, i kłaniał, a ja `nie` i `nie`, bo sobie innego do tańców upatrzyłam. To w końcu z miotłą do mnie przyleciał i mówi, iż `ze mną tańczyć nie chcesz, to z nią zatańcz!` No tom mu powiedziała, iż `wolę z nią, niż z tobą`...
– A bogać nie!? A tak wywijałaś z tym drapakiem, aż się kurzyło!
– Ale w końcu się ode mnie odlisił. A starsze na ławce, choćby te z kociubkami, to tak się śmiały, iż aż jedna zleciała z tej ławki!
– A tera to my z kociubkami, Cela. A chrępel boli...! Już nie do tańca. `Obleciały polotki z Dorotki`.
– Ano, na odmłód nam nie idzie, nie idzie.
Kobiety zamilkły na dłuższą chwilę.
– Czas mi do swoich, bo godzina późna. Tera ty, Celka, nas odwiedź. Świniaka we czwartek bijem, to weźmiesz trochę czego, a i poprobujesz z nami świeżynki. A tera zostań się z Bogiem!
– Z Panem Bogiem, Gienia! I Bóg zapłać.








English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·