Gdy policjanci bialskiej drogówki zatrzymali kierowcę, który złamał przepisy, spiesząc się z nieprzytomnym mężczyzną do szpitala, zareagowali natychmiast. I to wcale nie wypisując mandat.
W czwartek 2 października około godziny 17 na alei Solidarności w Białej Podlaskiej policjanci drogówki zauważyli kierowcę, który nie zastosował się do znaku STOP. Gdy zatrzymali auto, okazało się, iż siedzący za kierownicą mężczyzna wspólnie z pasażerem wiozą sąsiada, który został użądlony przez osę i jest w stanie wstrząsu anafilaktycznego.
– Poszkodowany był już nieprzytomny, w stanie zagrażającym życiu. Jak powiedział kierowca, postanowił sam zawieźć poszkodowanego, ponieważ jego stan pogarszał się z każdą minutą i oczekiwanie na karetkę mogłoby być dla niego zbyt niebezpieczne. A więc po zgłoszeniu na numer alarmowy, ruszył z nim w kierunku szpitala – informuje rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białej Podlaskiej nadkomisarz Barbara Salczyńska-Pyrchla.
Młodszy aspirant Michał Słyszko oraz posterunkowa Angelika Pawlędzio, wiedząc, iż w takich sytuacjach liczy się każda sekunda, błyskawicznie podjęli decyzję o eskorcie samochodu.
Wykorzystując sygnały świetlne i dźwiękowe radiowozu, ruszyli w kierunku szpitala. gwałtownie i bezpiecznie dojechali do izby przyjęć bialskiego Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego. Tam użądlonym 55-letnim mężczyzną od razu zajęli się lekarze, którzy już czekali na jego przyjazd. Jak ustalono, mężczyzna prawdopodobnie połknął osę podczas jedzenia owoców. W szpitalu otrzymał niezbędną pomoc medyczną.
– Dzięki zdecydowanym działaniom mundurowych, mężczyzna trafił na oddział ratunkowy we właściwym momencie. To kolejny przykład, iż policjanci gotowi są nieść pomoc w najtrudniejszych sytuacjach, w myśl dewizy „pomagamy i chronimy”. Funkcjonariusze wykazali się profesjonalizmem, opanowaniem i ludzkim odruchem serca, co w tym przypadku miało najważniejsze znaczenie dla uratowania zdrowia i życia poszkodowanego – podkreśla rzecznik policji.
Czytaj też:
Miał w domu marihuanę, haszysz i ekstazy. Sporo mu grozi
Miał w domu marihuanę, haszysz i ekstazy. Sporo mu grozi