Przez ponad trzynaście lat Paweł K. nosił mundur policjanta. Otrzymywał nagrody, awansował, miał na koncie setki udanych interwencji i zatrzymań. Wszystko runęło w 2019 roku, kiedy po jednej z interwencji usłyszał zarzut kradzieży narkotyków i przyjęcia łapówki. Choć Sąd Okręgowy w Poznaniu prawomocnie go uniewinnił, do służby wrócić nie może. Na przeszkodzie stoi prawo - a konkretnie zapis ustawy o Policji dotyczący zwolnienia "dla dobra służby".
Interwencja, która zmieniła życie
2 października 2019 roku patrol, w którym był Paweł K., został wezwany do awantury domowej w jednym z mieszkań w Poznaniu. Na miejscu zastano Miłosza S., jego matkę oraz konkubinę. Interwencja zakończyła się pokojowo - mężczyzna opuścił mieszkanie dobrowolnie. W notatkach i systemie służbowym widnieją cztery nazwiska funkcjonariuszy obecnych na miejscu.
Przez kolejne lata nic nie wskazywało, że sprawa wróci. Paweł awansował do Komendy Wojewódzkiej Policji. Wszystko zmieniło się w 2024 roku, gdy nagle wezwano go do prokuratury. Usłyszał zarzut przyjęcia łapówki w wysokości 3 tys. zł oraz wyniesienia z mieszkania narkotyków. Dowodów rzeczowych nie było - jedynie zeznania Miłosza S., który sam był zamieszany w sprawy narkotykowe.
Najpierw skazany, potem uniewinniony
Sąd Rejonowy w Poznaniu, mimo rozbieżnych zeznań świadków i braku dowodów, skazał Pawła K. na 1,5 roku więzienia. Dopiero apelacja przyniosła przełom. Pod koniec sierpnia 2025 roku Sąd Okręgowy uniewinnił go prawomocnie.
Sędzia Jarosław Komorowski w ustnym uzasadnieniu nie zostawił suchej nitki na oskarżeniu:
- Trudno sobie wyobrazić, aby zasłużony funkcjonariusz dopuścił się takiego czynu. Brak dowodów rzeczowych, sprzeczne zeznania i fakt, że zawiadomienie pojawiło się dopiero po czterech latach, nie pozwalają przypisać mu winy - mówił.
Prawo silniejsze niż zdrowy rozsądek
Choć Paweł K. usłyszał wyrok uniewinniający, do pracy w policji nie wrócił. Powód? Został zwolniony na podstawie art. 41 ust. 2 pkt 5 ustawy o Policji - "dla dobra służby". Ten zapis pozwala komendantowi gwałtownie usunąć funkcjonariusza w momencie postawienia zarzutów, ale nie przewiduje automatycznego powrotu po uniewinnieniu.
- To absurdalny przepis. Policjant najpierw musi sam walczyć o uniewinnienie, a gdy je uzyska, i tak zależy od dobrej woli komendanta - mówi Andrzej Szary, szef wielkopolskich związków zawodowych policjantów.
Obecnie sprawa czeka na ruch komendanta wojewódzkiego, który po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku może zdecydować o ponownym przyjęciu Pawła do służby.
Policjant czeka na decyzję
Sam zainteresowany nie ukrywa rozczarowania:
- Najpierw musiałem udowadniać swoją niewinność. Teraz, mimo wyroku, przez cały czas stoję poza służbą. "Dobro służby" okazało się workiem, do którego można wrzucić wszystko - mówi Paweł.
Jeśli komendant podejmie pozytywną decyzję, Paweł K. będzie musiał przejść skrócone postępowanie kwalifikacyjne i badania lekarskie. Wróciłby na równorzędne stanowisko i z zachowaniem ciągłości emerytalnej.
Na razie jednak pozostaje w zawieszeniu - formalnie niewinny, ale wciąż poza mundurem. Jego przypadek pokazuje, że w polskim systemie prawnym uniewinnienie w sądzie nie zawsze oznacza sprawiedliwość w praktyce.















English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·