
Przedstawiciel policji mówił o dużej skali planowanych poszukiwań 24-latki. Do akcji ściągnięte mają zostać ekipy płetwonurków, w tym specjalna grupa z Wrocławia. Karolina Wróbel zaginęła 3 stycznia, kiedy wieczorem wyszła do sklepu po bułki. Kobieta zostawiła w mieszkaniu dwójkę dzieci, którymi miał opiekować się jej brat. Wiadomo, iż w pokoju obok trwała wówczas impreza.
Zaginięcie Karoliny Wróbel. Co z podejrzanym?
Prokuratura potwierdziła, iż w związku ze sprawą zatrzymano młodego mężczyznę. Prokuratura od ponad dwóch miesięcy nie ujawniła jego tożsamości. Nieoficjalnie mówi się, iż był to 29-latek, który mieszkał razem z Karoliną i jej bratem. „Fakt” pisze, iż postawiono mu zarzuty związane ze zniknięciem kobiety, do których miał on się przyznać.
Nieoficjalne doniesienia mówią dalej o uduszeniu kobiety i wrzuceniu jej ciała do stawu Błaskowiec, znajdującego się niedaleko miejsca zamieszkania Karoliny. Mężczyzna miał potwierdzić swoje zeznania podczas wizji lokalnej, jednak ciała nie udało się jak dotąd odnaleźć.
Podejrzany ws. Karoliny Wróbel odwołał zeznania?
– Bardzo rzadko mi się zdarzało, iż w sprawach, przy których pracowaliśmy, eksperyment procesowy był prawdziwy w całości. Wynika to z różnych powodów. Zaczynając od tego, iż sprawca ma świadomość, iż brak ciała daje szansę na wycofanie się z zeznań w sądzie, ale również może fizycznie nie pamiętać szczegółów: będąc pod wpływem zdarzenia, często alkoholu czy np. narkotyków – tłumaczył jeden z ratowników szukających ciała kobiety.
– Dlatego od samego początku należy szukać luk i nieścisłości w tym, co mówi. Tu od samego początku taka luka była jeszcze, gdy na miejscu były szeroko prowadzone poszukiwania – dodawał w rozmowie z „Faktem”. Jedna z wersji mówi o tym, iż ktoś mógł pomagać 29-latkowi w ukryciu zwłok. Miał on sporo czasu, bo został zatrzymany dopiero tydzień po zaginięciu kobiety.
Wznowienie poszukiwań Karoliny Wróbel
„Fakt” twierdzi, iż podejrzany miał z czasem odwołać swoje zeznania i nie przyznaje się w tej chwili do zabójstwa Karoliny. W lutym biegły Sądu Okręgowego w Katowicach wykluczył, by w stawach Błaskowice i Kopalniak mogło znajdować się ciało. Tak samo wykluczał to nurek z Bielska-Białej, szukający kobiety razem ze swoją ekipą.
Eksperci tłumaczą jednak, iż ślady na butach podejrzanego wskazują, iż przebywał on nad stawem Błaskowiec. Dodają, iż niezbadane zostały okolice tzw. pidła, najgłębszego miejsca w mocno zamulonym stawie. – Na skutek podmuchu wiatru mogło dojść do przemieszczenia ciała, właśnie w to miejsce i ciało gdzieś tam utknęło – wyjaśniał rozmówca „Faktu”.
Czytaj też:
Zwłoki w studni. Tragiczny finał poszukiwań zaginionej IwonyCzytaj też:
Zaginięcie Beaty Klimek. Mąż nie chce podać wyników wariografu