Policja wypuszcza drona na takim skrzyżowaniu i wlepia mandaty. 300 zł i 8 punktów karnych

5 dni temu
Nowoczesne narzędzia używane przez policję sprawiają, iż wiele wykroczeń już tak łatwo nie uchodzi nam płazem. Drony sprawiają, iż funkcjonariusze widzą całe skrzyżowanie jak na dłoni, a oprócz tego mogą nagrać kierowcę nieprzestrzegającego przepisów lub zrobić zdjęcie na dowód. Na celowniku mogą być np. miejsca ze znakiem STOP.


Policjanci od lat korzystają m.in. z białych nieoznakowanych busów z wysokim masztem z kamerami. To Ruchome Stanowiska dowodzenia, które jest często ustawiane w rejonie skrzyżowań i przejść dla pieszych, by podglądać, czy wszyscy przestrzegają prawa o ruchu drogowym.

Drony w rękach policji to skuteczna "broń". Filmują z ukrycia np. na skrzyżowaniu ze znakiem STOP


Od niedawna w podobnym celu używają też dronów. Jednak te "bezzałogowe statki powietrzne" mogą być w niektórych sytuacjach o wiele bardziej skuteczne. Parafrazując przysłowie: gdzie policjant nie może, tam drona pośle. Jednym z takich miejsc jest skrzyżowanie ze znakiem STOP (B-20). Dlaczego? Bo kierowcy rzadko się na nim zatrzymują "do zera".

"To bardzo częsty widok na polskich drogach. Kierowca dojeżdża np. do skrzyżowania, widzi znak STOP, zwalnia więc i powoli jedzie dalej, włączając się do ruchu albo skręcając. Robi tak wielu kierowców, ale jeżeli przyłapie ich na tym policjant, to z automatu dostają mandat. Zatrzymywanie się na STOPIE to jedna z podstaw bezpiecznej jazdy" – podaje autoswiat.pl.

Podejrzewam, iż kiedyś policjanci rzadziej kontrolowali takie skrzyżowania, bo pewnie trudniej było udowodnić kierowcy, iż się nie zatrzymał. Po pokazaniu nagrania z drona nikt nie dyskutuje. Dowiadujemy się tego z policyjnej notatki po jednej z takich akcji w Miliczu.

"Kierowcy, którzy w trakcie kontroli mocno stali na stanowisku, iż absolutnie nie popełnili żadnych wykroczeń – a w szczególności, iż na pewno zatrzymali się przed znakiem STOP – widząc okazane im nagrania z drona, gwałtownie zmieniali ton swoich wypowiedzi i z pokorą przyjmowali nakładane na nich mandaty karne" – czytamy.

Mandaty sypały się "z nieba", bo na 37 kierowców pojazdów, aż 22 nie zatrzymało się na STOP-ie, co też pokazuje, jak bardzo powszechne jest to wykroczenie. Przypomnę, iż musimy się zatrzymać choćby wtedy, gdy nic nie jedzie. O czym jeszcze powinniśmy pamiętać?

Jak powinniśmy się stosować do znaku STOP, by nie dostać mandatu i punktów karnych?


Sam znak B-20 oznacza:


zakaz wjazdu na skrzyżowanie bez zatrzymania się przed drogą z pierwszeństwem,

obowiązek ustąpienia pierwszeństwa kierującym poruszającym się tą drogą.


Zatrzymanie się (prędkościomierz ma zejść do 0 do km/h) powinno nastąpić w wyznaczonym w tym celu miejscu, a jeżeli go nie ma, to w takim miejscu, w którym kierujący może upewnić się, iż nie utrudni ruchu na drodze z pierwszeństwem.

"Kiedy dojeżdżamy do skrzyżowania oznaczonego znakiem 'STOP', zatrzymanie powinno nastąpić w miejscu, gdzie jest namalowana linia bezwzględnego zatrzymania, P-12 lub tuż przed tą linią. o ile nie ma linii bezwzględnego zatrzymania, należy zatrzymać się w miejscu, z którego jest dobra widoczność drogi, przed którą ustawiony jest znak. W sytuacji gdy poruszamy się za pojazdem i dojeżdżamy do skrzyżowania, praktycznie zatrzymujemy się dwa razy. Pierwsze to zatrzymanie wynikające z warunków ruchu, drugie zaś wynika z dyspozycji znaku B-20" – radzą policjanci.


Za wykroczenie drogowe związane z niestosowaniem się do znaku STOP grozi mandat wynoszący 300 złotych oraz 8 punktów karnych.

Idź do oryginalnego materiału