Policja? To ja zabiłem… Zbrodnia sprzed 8 lat

6 dni temu

Losem ciotki zaniepokoił się jej krewny, z którym była ciągle w kontakcie. Przyjeżdżał do niej kilka razy w tygodniu. Tym razem od rana przestała odbierać telefony, więc pojechał do jej domu. Gdy zorientował się, iż drzwi są otwarte, wiedział, iż coś jest nie w porządku, bo ciocia zawsze je zamykała. Wszedł do środka, zobaczył bałagan i natychmiast zawiadomił policję. To właśnie funkcjonariusze zobaczyli ciało starszej kobiety. Według wstępnych ustaleń musiała zginąć kilkanaście godzin wcześniej. Sekcja zwłok wykazała, iż Janina K. miała śmiertelne obrażenia czaszkowo-mózgowe.

Umorzone śledztwo i przełom

Ustalono, iż starsza kobieta była pogodną, ale skrytą osobą. Cieszyła się dobrym zdrowiem i nie była z nikim w konflikcie. Planowała wybrać się do notariusza, żeby sporządzić testament. Majątek po jej śmierci mieli odziedziczyć po połowie syn i wnuczek. Tak postanowiła, bo wiedziała, iż syn jest uzależniony od alkoholu i ma długi. Lada moment miał przyjechać z Danii, gdzie od dłuższego czasu przebywał. Czy wiedział o planach matki? Postanowiono to sprawdzić, ale sprawa nie była jednoznaczna. Krzysztof T. natomiast stanowczo zaprzeczał, iż ma coś wspólnego ze śmiercią matki i – jak zeznawali świadkowie – bardzo to przeżył.

Mimo przesłuchania wielu świadków, sporządzenia portretu psychologicznego sprawcy, analizy billingów telefonicznych i nagrań z monitoringu śledczy byli bezradni. Po ponad dwóch latach od zabójstwa prokuratura umorzyła śledztwo z powodu niewykrycia sprawcy zbrodni.

Przełom nastąpił w maju ubiegłego roku. To wówczas do Komendy Powiatowej Policji w Kole zadzwonił mężczyzna, przedstawił się i powiedział, iż wiele lat temu zabił swoją matkę. Pytany, dlaczego dopiero teraz o tym mówi, odpowiedział, iż nie mógł już sobie dłużej z tym poradzić.

Idź do oryginalnego materiału