Polacy rzucili się do urzędów. Kto nie zdąży, straci majątek. „Dwie daty, które zmienią wszystko”

2 godzin temu

To wyścig z czasem, jakiego w polskiej administracji nie widzieliśmy od lat. Właściciele działek masowo szturmują gminy, a urzędnicy nie nadążają z przyjmowaniem wniosków. Stawka jest potężna: kto prześpi nadchodzące zmiany, może obudzić się z gruntem, na którym nic nie wybuduje.

Fot. Warszawa w Pigułce

W korytarzach urzędów gmin i miast robi się coraz tłoczniej. Powód? Nadchodząca rewolucja w planowaniu przestrzennym, która dla wielu właścicieli nieruchomości może oznaczać finansową katastrofę. Inwestorzy zrozumieli, iż „bezterminowe” prawo do zabudowy niedługo przejdzie do historii.

Dwie daty, które spędzają sen z powiek

Chaos, który obserwujemy, to efekt lęku przed przepisami wchodzącymi w życie w 2026 roku. Nowelizacja ustawy o planowaniu przestrzennym wprowadza dwa krytyczne terminy:

  1. 1 stycznia 2026 r. – Koniec ery „wiecznych” decyzji. Każda „wuzetka” (Decyzja o Warunkach Zabudowy) wydana po tym dniu będzie ważna tylko przez 5 lat. jeżeli nie zdążysz z budową, procedura rusza od nowa.

  2. 1 lipca 2026 r. – To prawdziwa rewolucja. Od tego dnia gminy będą mogły wydawać warunki zabudowy wyłącznie na obszarach wskazanych w tzw. planie ogólnym.

Problem w tym, iż plany ogólne to zupełnie nowe dokumenty, których gminy… jeszcze nie mają.

Urzędowy paraliż i widmo kar

Skala zjawiska przytłacza samorządy. Liczba wniosków o warunki zabudowy wzrosła w niektórych miejscach o ponad 100 procent. To nie tylko osoby, które chcą budować „już teraz”. Wnioski składają ludzie, którzy chcą po prostu zabezpieczyć wartość swojej ziemi na przyszłość.

Urzędy są w stanie oblężenia. Brakuje rąk do pracy, a terminy rozpatrywania spraw drastycznie się wydłużają. Dla gmin to podwójny cios, bo od 2022 roku obowiązują surowe kary za opieszałość.

  • 500 zł kary za każdy dzień zwłoki – tyle płacą samorządy, które nie wydadzą decyzji w terminie.

  • Pieniądze te zasilają budżet państwa, drenując kasy lokalnych społeczności, które już teraz muszą zatrudniać zewnętrzne firmy konsultingowe, by opanować lawinę pism.

Pułapka „planu ogólnego”

Największe obawy budzi data 1 lipca 2026 roku. jeżeli do tego czasu gmina nie uchwali planu ogólnego (a na koniec kwietnia 2025 r. żaden z blisko 2500 samorządów tego nie zrobił!), wydawanie nowych warunków zabudowy zostanie całkowicie zablokowane.

Co więcej, nowe przepisy drastycznie ograniczą możliwość budowania na tzw. „surowym korzeniu”. Aby uzyskać zgodę na budowę, działka będzie musiała znajdować się w bliskim sąsiedztwie (do 100 metrów) innej zabudowy, w skupisku co najmniej pięciu budynków. Marzenia o domu na uboczu, z dala od sąsiadów, mogą stać się niemożliwe do spełnienia.

Ostatnia szansa na „starych zasadach”

Eksperci nie mają wątpliwości: obecny szturm na urzędy to racjonalna strategia. Jest jednak najważniejszy „myk”, który pozwala ominąć nowe, rygorystyczne prawo.

Ważne: Wszystkie postępowania o wydanie warunków zabudowy, które zostaną wszczęte (czyli wniosek wpłynie do urzędu) do 31 grudnia 2025 roku, będą toczyć się według starych przepisów.

Oznacza to, iż jeżeli złożysz kompletny wniosek przed końcem roku, uzyskana decyzja będzie bezterminowa. To właśnie ten termin sprawia, iż Polacy masowo ruszyli ratować swoje oszczędności ulokowane w ziemi. Czasu zostało niewiele, a każdy błąd w dokumentacji może cofnąć sprawę na koniec kolejki.

Idź do oryginalnego materiału