Póki my żyjemy – Felieton Mariana Rajewskiego

2 miesięcy temu

Żyjemy w trudnych czasach. Chyba każde pokolenie narzekało na swoje czasy i z nostalgią wspominało swoją młodość, ale nie ma wątpliwości, iż w ostatnim stuleciu czas szalenie przyspieszył. Ubiegły wiek był bardzo bogaty w trudne wydarzenia i niesamowite wynalazki, ale obecne stulecie, do którego ćwierci zbliżamy się błyskawicznie, jest czasem przemian kulturowych i politycznych o niewyobrażalnej wcześniej doniosłości.

Czuć w powietrzu zbliżające się przesilenie, które totalnie, fundamentalnie zmieni historię świata. Czymś takim była ostatnio II wojna światowa, która pokazała człowiekowi jego marność. Budowana z mozołem tożsamość oparta na godności, honorze, czymś co nazywano po prostu człowieczeństwem została buciorem wepchnięta do obozowego krematorium. Jak domek z kart rozsypał się wizerunek człowieka, zwłaszcza białego człowieka, który sięgał myślą nieboskłonu i roztrząsał relacje między pięknem a dobrem. Człowiek po 1945 roku nie miał już złudzeń: demony wypuszczone podczas Rewolucji Francuskiej i później uzbrojone intelektualnie przez filozofów, a wzmocnione przez abdykujący Kościół ruszyły niszczyć świat niczym jeźdźcy widziani przez świętego Jana.

Dwudziesty wiek zakończył się upadkiem muru dzielącego Europę na dwie części, ale przecież nie tylko Europa była podzielona. Pozostałe podziały zostały, doszły nowe. Podział między świat islamu i resztę ludzkości, podział między posiadaczy, dysponentów i użytkowników dóbr, podziałów jest mnóstwo. A za nimi wszystkimi wciąż tli się piekło, które tylko czeka na swój czas.

Nam się wciąż wydaje, iż Europa i Ameryka Północna wyznaczają kierunek, a w rzeczywistości oba te miejsca stały się dawno temu skansenem zapatrzonym w koniec własnego nosa. Prawdziwe życie intelektualne, duchowe i gospodarcze dzieje się zupełnie gdzieś indziej. W dalekiej Azji, która buduje własne kolonie na całym świecie i w przestrzeni kosmicznej, która dla Europejczyków i Amerykanów stała się znów tematem literackim, a nie realnym celem ekspansji.

A Polska? Jesteśmy mało znaczącym na mapie punktem, czy bramą między Wschodem i Zachodem, jakby nas chcieli widzieć niektórzy? Wydaje mi się, iż znaczymy zdecydowanie więcej niż to wynika z rankingu FIFA, ale też mniej, niż by nam podpowiadała sarmacka dusza. Jesteśmy znaczącym graczem dość niskiej ligi światowej, choć w Europie stanowimy istotny element układanki.

Polska jest dzisiaj znów na granicy światów i może z tej pozycji skorzystać, jeżeli oczywiście będzie miała odwagę, bo przecież chętnych do skorzystania z owoców czasu jest wielu. Niemcy, tak przez nas podziwiani za stanowczość w polityce międzynarodowej, chcieliby mieć na wschodzie sąsiada słabego. To oczywiste. Nas też niepokoi coraz groźniejsza Białoruś i oczywiście odwiecznie zagrażająca nam Rosja. Wolelibyśmy mieć za Bugiem państwa słabe, zajęte własnymi problemami. Ale jeżeli mamy być spokojni i bogaci, to musimy myśleć o sobie, a nie o niemieckich obawach i planach.

Polska może być hubem logistycznym o znaczeniu globalnym. To jest fakt wynikający z wielu opracowań naukowych, z wielu analiz ruchu towarowego i pasażerskiego na całym świecie. Polska może sięgnąć po owoce swojego położenia geopolitycznego, ale musiałaby wykazać się odwagą i determinacją, bo o to samo walczą Niemcy, a jak słyszymy także i Węgrzy myślą o poważnych inwestycjach w logistykę na światowym poziomie. Polska więc musiałaby wrócić do rozmowy o Centralnym Porcie Komunikacyjnym i odważnie postawić na rozwój całej, szeroko rozumianej narodowej branży logistycznej: od kolei zaczynając.

Czy stać nas będzie na wzniesienie się ponad polityczne podziały i ponad osobiste animozje? Musimy w to wierzyć, bo póki żyjemy – jest nadzieja. Tak wielka sprawa jak CPK nie jest i nie może być sklejona z jedną tylko opcją polityczna. Albo ten projekt wpisuje się w polską rację stanu i wtedy jest projektem po prostu polskim, narodowym, wspólnym, albo się nie wpisuje i wtedy odkładamy go do szuflady z pomysłami urojonymi. Polacy zasługują, żeby ta dyskusja odbyła się publicznie, w gronie ekspertów, którym leży na sercu los Polski.

Nadchodzą potężne zmiany, które na nowo poukładają globalny ład. Jak to zwykle bywa, wygrywają ci, którzy nie pytają nikogo o zgodę biorą to, co im się należy. Wykorzystajmy wreszcie wszystkie nasze atuty. Odwagi!

Marian Rajewski

Idź do oryginalnego materiału