Piętnaście lat w ciemnościach: moja siostra wybrała iluzje zamiast życia, teraz żąda rekompensaty

1 dzień temu

Piętnaście lat ślepoty: jak moja siostra zamieniła życie na iluzje, a teraz żąda zapłaty

Moja siostra ma na imię Weronika. Ma 37 lat i od piętnastu lat żyje uwięziona we własnych złudzeniach. Kiedyś wszyscy próbowaliśmy ją uratować. Mama z tatą błagali, przekonywali, zastawiali pułapki troski, by wydostać ją z tej przepaści. A teraz… Taty już nie ma, mama ledwo trzyma się na nogach, a Weronika nagle postanowiła się rozwieść. I oczywiście patrzy na nas z nadzieją: pomóżcie, wspiercie, nie zostawiajcie mnie.

Wszystko zaczęło się w czasach studenckich. Weronika zadurzyła się w swoim koledze z roku, narcystycznym “muzyku” o imieniu Kacper. Był z tych, co nazywają siebie artystami, choć w rzeczywistości nigdy niczego nie osiągnął. Grał w jakimś undergroundowym zespole, włóczył się po knajpach, a każdy wieczór w ich “twórczym kręgu” kończył się butelką. Cała rodzina była przerażona. Rodzice błagali Weronikę, by się zastanowiła, radzili, by nie śpieszyć się z małżeństwem. Ja też próbowałam ją odwieść od tego związku, ale nie chciała słuchać. Miłość, jak mówiła, jest najważniejsza.

Wyszła za niego młodo. I od tamtej pory – jakby klątwa. Kacper nie pracował, żył z jej dorywczych zarobków. Uważał się za zbyt wyrafinowanego na “biurowe niewolnictwo”. A Weronika ciągnęła wszystko: dom, rachunki, jego pijackie awantury. Mógł rzucić w nią kubkiem, odtrącić ze złością, ale ona tłumaczyła to jego “wrażliwą naturą”.

Gdy wpadał w kolejny ciąg, Weronika uciekała do rodziców. Siedziała u nich tygodniami, prosząc o pieniądze. Nie wiedzieliśmy już, jak na nią wpłynąć. Tata proponował wyprowadzkę, mamie serce pękało, gdy patrzyła, jak wegetuje z mężczyzną, który nie zauważał ani jej, ani ich małej córeczki.

Tak, urodziła się im dziewczynka. Chora, słaba, wymagająca ciągłej opieki. Lekarze od razu ostrzegali: mogą być komplikacje. Kacper wtedy pił jeszcze więcej. A Weronika – została przy nim. Mówiła, iż nie może go zostawić w trudnej chwili. On, podobno, cierpi tak samo. Dziewczynka nie przeżyła roku. Mama wtedy położyła się z zawałem. Miała ataki. Tata jeszcze trzymał się mocno – chciał uratować choć Weronikę. Na próżno.

Weronika została z Kacprem. Minęły lata, urodziła drugie dziecko – syna. Podobno zdrowego chłopca. Ja już wtedy nie utrzymywałam z nią kontaktu. Miałam dość. Dość bycia świadkiem czyjegoś samozniszczenia. Żyłam swoim życiem z mężem, mama czasem wspominała o wnuku.

Rok temu odszedł tata. Lekarze nie zdążyli – zawał. Mama się załamała, ataki wróciły. Codziennie do niej zaglądam, pomagam, jak mogę. I nagle dzwoni Weronika. Mówi, iż koniec – chce rozwodu. Kacper znów pije, nie chce pracować, alimentów płacić nie zamierza. A ona musi jakoś przeżyć. I oczywiście liczy na naszą pomoc.

— Jestem zmęczona, mam dziecko na utrzymaniu, nie mam pieniędzy. Chcę żyć normalnie — wykrztusiła.

Mama milczała. Tylko oczy spuściła. A ja… nie wytrzymałam. Wyrzuciłam z siebie wszystko: jak próbowaliśmy jej pomóc, jak ignorowała wszystkich, żyjąc w wyimaginowanym świecie. Gdzie była ofiarą, a my mieliśmy ją ratować.

— Teraz, gdy mama potrzebuje pomocy, nagle przypominasz sobie o swoich problemach? Gdzie byłaś, gdy trzeba było słuchać? Gdzie byłaś, gdy traciliśmy tatę? Teraz nagle oczy ci się otworzyły?

Weronika pisnęła:

— jeżeli mi nie pomożecie, nie pozwolę wam widywać się z moim dzieckiem!

Po tych słowach wybiegła do przedpokoju, trzasnęła drzwiami. Pogoniłabym za nią, ale mama znów złapała się za serce. Wezwałam pogotowie, leżała blada jak ściana, nie mogła dojść do siebie. Dopiero nad ranem zasnęła. Boli mnie to, co dzieje się z mamą. Żal mi siostrzeńca. Ale nie Weroniki.

Sama wybrała tę drogę. Sama zamieniła pomoc na iluzje. Teraz, gdy wszystko się zawaliło, szuka winnych. A ja nie chcę już być wybawicielką. Mam dość.

Gdybym jeszcze raz ją spotkała… nie wiem, czy zdołałabym się powstrzymać.

Idź do oryginalnego materiału