37-latek kierujący fordem zginął na miejscu, a jego żona i dwójka dzieci zostali zabrani do szpitala. Do tego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie doszło jesienią 2024 roku. Z opublikowanych nagrań, ustaleń policji i prokuratury wynika, iż w forda z wielką prędkością uderzył osobowy volkswagen. Za jego kierownicą siedział Łukasz Ż. Wiózł znajomych.Miał aż pięć zakazów prowadzenia pojazdów i był pijanySzybko wyszło na jaw, iż wszyscy oni przed zdarzeniem bawili się w klubach. Że kierowca nie miał prawa prowadzić, bo miał aż pięć zakazów prowadzenia pojazdów. Że był pijany. Że wiele razy miał do czynienia z policją. „Według biegłych, prędkość forda w czasie 5 sekund przed wypadkiem wynosiła 61,8 – 59 km na godz. Z kolei prędkość auta kierowanego przez Łukasza Ż. na 5 sekund przed zdarzeniem wynosiła 205 km na godz. i do momentu zderzenia rosła do 226 km na godz. Łukasz Ż. wcisnął gaz do dechy i choćby nie użył hamulca” – przypomina teraz „Gazeta Wyborcza”.O razu po wypadku uciekł za granicęŁukasza Ż. nie udało się zatrzymać, od razu uciekł do Niemiec. Ale po kilku dniach został zatrzymany i sprowadzony do Polski.PRZECZYTAJ TEŻ: Lubelskie: Ponad 1300 wypadków w rolnictwie w ciągu roku. Dużo więcej było śmiertelnych„Mężczyzna został oskarżony o wiele przestępstw, z których najpoważniejszym jest spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. W związku ze zmianą opisu i kwalifikacji zarzucanego czynu, podejrzany Łukasz Ż. nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wobec oskarżonego aktualnie przez cały czas stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. Przestępstwo zarzucane Łukaszowi Ż. zagrożone jest karą więzienia w wymiarze od 5 do 30 lat” – podał w marcu tego roku prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.Pomagali mu koledzy Na tym sprawa się nie kończy, bo prokuratura badała też udział innych osób w sprawie. Chodzi o pasażerów volkswagena, którzy nie dzwonili na policję, nie udzielili pomocy rannym, np. swojej koleżance, dziewczynie Łukasza Ż., i pomogli kierowcy uciec z miejsca zdarzenia.PRZECZYTAJ: Werbkowice: Audi roztrzaskało się na wojskowym starze. Zginął DJ Yogas z discopolowego zespołu Malibu [ZDJĘCIA]„Jedną z tych osób jest Adam K. – Łukasz Ż. i jego koledzy staną po raz pierwszy przed sądem we wtorek 17 czerwca. Na ławie oskarżonych nie będzie jednak Adama K., ponieważ ten dobrowolnie poddał się karze” – czytamy.Mężczyzna został skazany na 5 miesięcy więzienia, półtora roku prac społecznych i musi zapłacić 8 tys. zł zadośćuczynienia pokrzywdzonym w wypadku.