Pieniądze jako synonim sukcesu. Politycy wiedzą o tym najlepiej

3 miesięcy temu

Jeszcze nie tak dawno żaden majętny, zdrowy na umyśle Polak nie przyznawał się do tego, iż jest obrzydliwie bogaty, iż potrafi robić dobre interesy i na brak forsy nie narzeka. No, sypie się mu ona jak z rogu obfitości. Zamożni rodacy starali się na ogół zbytnio nie afiszować, nie pokazywać, iż żyją w dobrobycie, luksusie, iż stać ich na wszystko, czego dusza zapragnie! Z tym na wszystko przesadziłem, ale naprawdę mogą sobie na wiele pozwolić. W zasięgu ich ręki, konkretnie portfela, znajduje się to, o czym zwykły zjadacz chleba może sobie tylko pomarzyć!

Posiadanie większej gotówki, szczególnie tej w twardej walucie, było skrzętnie ukrywane, gdyż takie bezwstydne obnoszenie się ze swoim bogactwem nie należało do dobrych obyczajów. Było źle widziane. Kłuło w oczy, wywoływało zazdrość i zawiść ludzi żyjących z dnia na dzień, pozbawionych większych szans na poprawę swojego bytu – wyjścia z biedy! Dziś bogacenie się postrzegane jest inaczej. Wprawdzie zazdrość i zawiść nie opuściły zaciskających pasa robotników, chłopów, nauczycieli… ale krezusi już niczego przed światem – z wyjątkiem Urzędu Skarbowego – nie ukrywają.

Obecnie w dobrym tonie jest obnosić się, szczycić się majątkiem. W Przenajświętszej Rzeczpospolitej PIENIĄDZE – nieważne jak zdobyte – stały się synonimem SUKCESU. Im więcej jest ich na koncie, tym większa chwała dla właściciela mamony! Jesteśmy świadkami licznych fortun zrodzonych na kamieniu! Bogaci – ewidentni oszuści, złodzieje – cieszą się szacunkiem i poważaniem. Jakby inaczej, wszak oni zadali kłam twierdzeniu, iż kradzione nie tuczy! To ich zasługa i wkład w rozwój młodej, ale już nieraczkującej, kapitalistycznej gospodarki. Nie ma o czym gadać. Takie są fakty. Wystarczy spojrzeć na ich wypasione gęby, żeby się przekonać, jak bardzo kradzież TUCZY! Ale dość o szmalu i jego posiadaczach. Dla odmiany wejdę na podwórko naszych polityków.

Na pierwszy rzut oka kilka się tam zmieniło. Generalnie do klasy próżniaczej trafiają ludzie, którzy nie chcom być politykami, ale muszom! I choć z tego powodu cierpią bardzo, to jednak poświęcają się dla nas bez reszty, ponieważ nic nie ma dla nich ważniejszego, droższego od pomyślności Ojczyzny! Są tak zmotywowani i zdesperowani, iż proszą samego Pana Boga, aby im dopomógł w wypełnieniu tej misji! Tym żyją, na co dzień i od święta. Kariera, pieniądze i sława nie są w stanie zrekompensować im ogromnego wysiłku, zmęczenia i stresu towarzyszącego nieustannej służbie Polsce i Polakom!

U nas do polityki nie idzie się z przekonania, wyboru, tylko SKĄDŚ SIĘ PRZYCHODZI, bo to robota chwilowa – przejściowa. Po skończonej misji każdy wraca tam, skąd przybył! To oczywiście żart! Nikt nie wraca, tylko zapuszcza korzenie. Jedyne, na czym tym nieudacznikom, miernotom zależy, to zdobycie mandatu w kolejnych wyborach!

PS Politycy są wizytówką społeczeństwa. Włodarze odzwierciedlają wyłącznie te poglądy, które w nim dominują, a te nie wróżą niczego dobrego!

Idź do oryginalnego materiału