Do kolejnego ataku, za którym stoją radykalne poglądy islamistyczne, doszło wczoraj w stolicy Paryża. 26-letni napastnik znany wcześniej służbom zaatakował trzech turystów w pobliżu wieży Eiffle’a. Jeden mężczyzna zmarł.
Do ataku doszło w turystycznej części Paryża, w okolicach mostu Bir-Hakeim w 15. dzielnicy miasta. 26-latek najpierw zaatakował parę turystów z Niemiec, śmiertelnie raniąc nożem mężczyznę. Następnie przebiegł na drugą stronę mostu i zaatakował młotem dwie kolejne osoby.
Policja obezwładniła napastnika dzięki paralizatora. Okazało się, iż mężczyzna był już znany służbom – zatrzymano go w 2016 r. za próbę przeprowadzenia ataku w dzielnicy La Defense. Mając 19 lat, mężczyzna trafił do więzienia, gdzie przebywał do 2020 r. Zarówno tam, jak i po opuszczeniu zakładu leczył się psychiatrycznie.
Zgodnie z relacją służb 26-latek nie mógł pogodzić się z zabijaniem muzułmanów w Afganistanie oraz Palestynie. Podczas ataku krzyczał „Allahu Akbar”. Śledztwo w sprawie wszczęła już prokuratura antyterrorystyczna.
Od połowy października we Francji obowiązuje najwyższy alert bezpieczeństwa. Wprowadzono go po tym, jak nauczyciel jednej ze szkół w położonej na północy miejscowości Arras został zasztyletowany przez swojego byłego 20-letniego ucznia Mohammeda Mogouczkowa. Posiadający czeczeńskie korzenie mężczyzna znajdował się na rządowej liście osób mogących stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa publicznego.
Na ulicach Paryża widać również wzrost napięć społecznych związanych z wojną toczoną między Izraelem a Hamasem. Paryżanie, wśród których około 15 proc. stanowią wyznawcy islamu, kilkukrotnie demonstrowali już swoją solidarność z Palestyną. Według statystyk w całej Francji mieszka zaś ok. 5,4 miliona muzułmanów.
– Jutro rano Francuzi będą się zastanawiać, jak to możliwe, iż człowiek z policyjną kartoteką, już skazany za planowanie ataku, ciągle leczony psychiatrycznie, mógł swobodnie chodzić uzbrojony po ulicach Paryża w sobotni wieczór. I będą to słuszne pytania – pisał po wczorajszym ataku szef Zjednoczenia (kiedyś Frontu) Narodowego Jordan Bardella.
Kondolencje rodzinom ofiary złożył prezydent Francji Emmanuel Macron oraz premier Elisabeth Borne. „Nigdy nie poddamy się terroryzmowi”, podkreślała ta druga, chwaląc szybką reakcję służb, bez której bilans ofiar byłby wyższy.