Pamiętnik seryjnego gwałciciela

1 rok temu

Pamiętnik seryjnego gwałciciela. Napadał bezbronne kobiety, krzywdził je w niewyobrażalny sposób, a na koniec wracał do domu i skrupulatnie notował w pamiętniku każdy swój bestialski czyn. Kim był gwałciciel grasujący po Wrocławiu?

Pamiętnik seryjnego gwałciciela

Cofnijmy się do roku 2010. Andrzej Ś. był niczym zjawa, pojawiał się niespodziewanie, a kiedy ziścił swój chory plan znikał. Mężczyzna napadając na kobiety był bardzo ostrożny… Nie pozostawiał żadnych po sobie śladów, aby nie można było przeprowadzić badań genetycznych. 34-latek również zadbał o to by żadna z ofiar nie była w stanie go zidentyfikować. Za każdym razem kiedy napadł na kobietę miał zamaskowaną twarz. Używał gumowych rękawiczek. Nie było żadnych nagrań monitoringu. Atakował z zaskoczenia w miejscach mało uczęszczanych przez ludzi… W okolicach wiaduktów, łąk, torowisk. Powalał na ziemię, podduszał, wiązał, okładał pięściami, przykładał do szyi nóż. Kazał być swoim ofiarom posłusznymi inaczej zginą. Następnie bestialsko gwałci. Na koniec wyciągał dokumenty z torebek ofiar i spisywał ich dane. Zastraszał kobiety, iż jeżeli zgłoszą gwałt na policję to przyjdzie do ich domu i zrobi krzywdę im i ich dzieciom.

Większość z ofiar zgłosiła jednak sprawę na policję. Mundurowi mieli związane ręce… Policja nie dysponowała żadnymi dowodami. Kim tak naprawdę był seryjny gwałciciel grasujący po Wrocławiu? Jedyne co wiedzieli śledczy to to, iż gwałciciel nosił czapeczkę z daszkiem, kaptur na głowie oraz ciemne okulary. Sporządzono choćby portret pamięciowy gwałciciela.

W pogoni za gwałcicielem

Nie było dnia, by mundurowi nie siedzieli nad papierami i analizowali sprawę. Przeszukiwali akta gwałcicieli z przed 15 lat… Na ich liście był również Andrzej Ś. Ponieważ już wcześniej odsiadywał wyroki za gwałty. W 2009 roku opuścił zakład karny.

Policja z Wrocławia od dłuższego czasu deptała po piętach zwyrodnialcowi, który napadał bezbronne kobiety. Mężczyzna, każdą ze swoich ofiar krzywdził w najokrutniejszy sposób, następnie spokojnie, bez wyrzutów sumienia wracał do domu i w zaciszu czterech ścian notował w swoich pamiętniku wszystko bardzo dokładnie. To właśnie te notatki po zatrzymaniu gwałciciela stały się najmocniejszym dowodem w śledztwie.

Pixabya.com

Któregoś dnia Andrzej Ś. jednak popełnił błąd. Dzięki temu udało się policji zatrzymać 34-letniego gwałciciela, który siał postrach wśród mieszkanek Wrocławia.

Osiedle Klecina

Funkcjonariusze policji zatrzymali Andrzeja Ś. na osiedlu Klecina. 34-latek napadł wówczas z nożem na kolejną kobietę. Całe szczęście, iż kobiecie udało się uciec zanim doszło do tragedii. Ofiara od razu zawiadomiła policję i kryminalni bardzo gwałtownie schwytali seryjnego gwałciciela.

Andrzej Ś. trafił do więzienia następnie przyznał się do wszystkich napadów na kobiety. Policja podczas czytania pamiętnika gwałciciela miała wszystko czarno na białym. Andrzej Ś. bardzo szczegółowo notował swoje 96 ataków. 34-latek w swoich zapiskach zapisywał imiona i nazwiska, wiek, wygląd swoich ofiar. Na końcu opisywał swoje odczucia, czy było mu fajnie. To straszne… Gwałciciel usłyszał zarzuty i został skazany na 15-lat pozbawienia wolności. Mężczyzna opuści zakład karny już niebawem w 2025 roku. Czy wyrok był wystarczającą karą?

Przecież po opuszczeniu zakładu karnego Andrzej Ś. będzie przez cały czas ogromnym zagrożeniem…

Idź do oryginalnego materiału