Oszuści biorą na cel polityków. Wyłudzili pieniądze od senatora z województwa

2 dni temu

To drugie w krótkim odstępie czasu zdarzenie, gdzie oszuści metodą „na policjanta” zaatakowali parlamentarzystów. Tym razem senator z regionu przelał 430 tysięcy złotych, jednak gwałtownie zorientował się, iż może paść ich ofiarą, zaś w ubiegłym miesiącu jeden z posłów stracił 150 tys. zł.

Informacja o tym, iż to polityk z województwa kujawsko-pomorskiego padł ofiarą oszustów pojawiła się w czwartkowe, 19 grudnia przedpołudnie, a jako pierwszy napisał o tym Michał Zaręba z Polskiego Radia Pomorza i Kujaw. Zaręba informował, iż senator został oszukany metodą „na policjanta”, a łupem sprawców miało paść 430 tysięcy złotych. Jednocześnie, dziennikarz lokalnej rozgłośni przekazał równolegle, iż sprawą gwałtownie zajęli się śledczy z prokuratury w Brodnicy.

I rzeczywiście, gdy próbowaliśmy pójść śladem informacji, jakie podawał Zaręba, to okazało się, iż sprawa już została przeniesiona do prokuratury wyższego szczebla – a konkretnie do Prokuratury Okręgowej w Toruniu. Jej rzecznik, prok. Andrzej Kukawski w godzinach popołudniowych przekazał komunikat o pierwszych ustaleniach w sprawie. gwałtownie jednak zastrzegł: – Z uwagi na dobro tego śledztwa, dokładniejsze informacje nie mogą w tej chwili zostać przekazane.

Równolegle, Polska Agencja Prasowa informowała, iż oszuści wyłudzili pieniądze od senatora Polskiego Stronnictwa Ludowego Ryszarda Bobera. Rzecznik ludowców Miłosz Motyka nie komentował sprawy, bo – jak cytuje PAP jego wypowiedź – jej nie znał. Do polityka zasiadającego w wyższej izbie polskiego parlamentu zadzwonili z kolei dziennikarze TVP3 Bydgoszcz z prośbą o komentarz, ale poszkodowany nie chciał skomentować zdarzenia.

Senator z regionu przelał 430 tysięcy złotych. Oszust podawał się za „inspektora Boronia”

Wracamy do śledczych z Torunia, którzy prowadzą w tej sprawie śledztwo. Zgodnie z deklaracjami, ujawnili oni kulisy tego, w jaki sposób oszuści wyłudzili pieniądze od senatora. Polityk odebrał telefon w miniony wtorek, 10 grudnia. Po drugiej stronie słuchawki był oszust, który przedstawił się jako „inspektor Marek Boroń z Centralnego Biura Śledczego Policji” (dodajmy, iż insp. Marek Boroń jest szefem Komendy Głównej Policji). – Prowadzę śledztwo w sprawie grupy hakerów w bankach i musi mi pan pomóc w jej rozbiciu – mówił oszust do polityka i dodawał: – Prowadzę czynności śledcze i sprawdzam pracownicę jednego z banków w Jabłonowie Pomorskim.

Aby uwiarygodnić historię, rzekomy „inspektor Boroń” nakazał parlamentarzyście przelanie pieniędzy na „rachunek techniczny”. – Parlamentarzysta wykonał to „polecenie”, przelał pieniądze na konto jednej ze spółek z siedzibą w Świeciu nad Wisłą, której przedmiotem działalności było m.in. pośrednictwo w zakupie kryptowalut – zdradza Andrzej Kukawski. Śledczy ujawniają, iż senator równolegle wysłał fałszywemu policjantowi również skan dowodu osobistego. Na wskazane konta przelał 430 tysięcy złotych, jednak polityk gwałtownie nabrał podejrzeń. – Dopiero po wizycie w banku w Toruniu, gdzie usiłował on wykonać kolejny przelew na polecenie dzwoniącego, a następnie jednej ze stacji benzynowych w Grudziądzu, gdzie reprezentant opisanej wcześniej spółki przedstawił mu do wypełnienia formularz klienta, którego nie podpisał, zdał sobie sprawę, iż został oszukany – mówi dalej rzecznik prokuratury w Toruniu.

W minioną środę, 17 grudnia, policjanci m.in. z komendy wojewódzkiej w Bydgoszczy, ale i komendy w Brodnicy (taką informację podawała TVP3 Bydgoszcz), dokonali zatrzymań trzech osób w związku z tą sprawą. To dwóch mężczyzn i kobieta. – To udziałowcy spółki, na wskazane konta miały trafić wyłudzone pieniądze – mówią śledczy z grodu Kopernika. Jak dowiadujemy się, cała trójka złożyła wyjaśnienia w tej sprawie i opisała działania. Dwóm osobom postawiono zarzut z art. 299 p. 1 i 5 kodeksu karnego, tj. prania brudnych pieniędzy. Śledczy wobec kobiety i jednego z zatrzymanych mężczyzn zastosował środki zapobiegawcze w postaci dozoru, wpłacenia poręczenia majątkowego, a wobec mężczyzny także zatrzymano paszport i zastosowano zakaz opuszczania kraju.

Oszustwo „na policjanta” w parlamencie. Poseł nie miał tyle szczęścia

To kolejne w krótkim odstępie czasu zdarzenie, gdzie oszuści metodą „na policjanta” wyłudzili pieniądze od polityka. Piotr Żytnicki z Gazety Wyborczej opisał w miniony wtorek, 17 grudnia zdarzenie, do jakiego doszło niespełna miesiąc temu. Niemal identyczne modus operandi, oszuści zastosowali wobec jednego z posłów i tutaj osiągnęli swój cel, bo wyłudzili 150 tysięcy złotych. W rozmowie telefonicznej – jak napisał Żytnicki – sprawca także podawał się za „Inspektora Marka Boronia”.

Nie dzwoni komendant główny do posłów, aby przelewać pieniądze na jakieś konto

– komentował na konferencji prasowej szef resortu spraw wewnętrznych. Tomasz Siemoniak apeluje: – Nie tylko posłowie mogą paść ofiarą oszustów. Trzeba być niesłychanie ostrożnym i czujnym wobec telefonów, które sugerują podanie numerów konta bądź podjęcie działań. Ani służby państwowe, ani banki nie działają w taki sposób, iż ktoś dzwoni i podaje dyspozycje.

Opisaną przez Piotra Żytnickiego sprawą oszustwa posła zajmują się śledczy ze stołecznej Prokuratury Okręgowej, ale nie chcą udzielać szerszych informacji. Cytowany przez Polsat News rzecznik prokuratury Piotr Skiba nie ukrywa: – Sprawa ma charakter bardzo finezyjny, zorganizowany, przemyślany. I to sprawia, iż jest bardzo trudna do przeprowadzenia i dlatego nie chcemy podawać szerszych informacji odnośnie tego postępowania.

Idź do oryginalnego materiału