Oskarżył sąsiadkę o kradzież portfela. Ostatecznie sam skończył z mandatem

1 tydzień temu
fot. Pixabay

Warmińsko-mazurska policja poinformowała o totalnie nieoczekiwanej sytuacji. Jak przekazali mundurowi, pewien mieszkaniec Ełku zgłosił kradzież portfela, którego w rzeczywistości nikt mu nie ukradł.

Do kuriozalnej interwencji funkcjonariuszy doszło w powiecie ełckim. W ostatni czwartek mężczyzna zadzwonił pod numer alarmowy, prosząc o przyjazd patrolu. Wytłumaczyć, iż ktoś przywłaszczył sobie jego portfel.

– Mężczyzna w rozmowie z policjantami wskazał, iż to jego sąsiadka ukradła mu portfel, a on żąda od policjantów, żeby mu go gwałtownie odzyskali – zrelacjonowano na stronie internetowej warminsko-mazurska.policja.gov.pl.

Funkcjonariusze gwałtownie poczynili zaskakujące ustalenia. Okazało się, iż "50-latek, zanim posądził o kradzież sąsiadkę, to choćby nie zaczął szukać swojej zguby i nie sprawdził, gdzie może być ten portfel". Policjanci ustalili, iż zgłaszający schował portfel do kieszeni spodni.

Interwencja zakończyła się mandatem dla 50-latka. "Za wywołanie niepotrzebnej czynności został ukarany mandatem w wysokości 500 złotych. Policjanci oprócz tego, iż wystawili mu mandat, to polecili mu przeprosić swoją sąsiadkę. Mężczyzna wyraził skruchę i przeprosił kobietę za swoje bezpodstawne oskarżenie" – dodała policja.

Idź do oryginalnego materiału