Oskarżony o zabójstwo i spalenie ciała przed sądem. Chaos na rozprawie

7 godzin temu

Już na początku proces „Truskawy” z Opola okazał się problemowy. Mężczyzna krzyczał, wymachiwał rękami i nie stosował się do poleceń sądu. Decyzją policyjnego konwoju musiał zeznawać zakuty w kajdanki. Podczas przesłuchania często odbiegał od tematu, nie odpowiadał precyzyjnie na pytania i konsekwentnie wtrącał wspomnienia swoich alkoholowych podbojów miłosnych.

W pewnym momencie na sali rozpraw dojrzał Andrzeja M., konkubenta ofiary. – To on powinien siedzieć na moim miejscu! – krzyczał.

Śledczy ustalili, iż mężczyzna zadał ofierze kilka ciosów w głowę nieustalonym przedmiotem. Spowodował poważne obrażenia, w tym otwartą ranę w okolicy czołowej. To doprowadziło do wykrwawienia się kobiety. Potem morderca spalił ciało.

Edward B. przedstawiał sądowi własną wersję wydarzeń. Twierdził, iż nie miał nic wspólnego ze śmiercią Beaty Cz. W swoich wyjaśnieniach mówił o „mafii” i „Gruzinach”, którzy mieli grozić mu śmiercią.

Proces „Truskawy” z Opola – oskarżony wprowadzał chaos na sali rozpraw. Fot. KOZ

Tłumaczył, iż krew ofiary na jego ubraniach mogła pochodzić z przypadkowego „pochlapania podczas sekcji zwłok”.

Proces „Truskawy” z Opola. „Nikt nie lubił jak był w pobliżu”

Edward B. był znany mieszkańcom osiedla Dambonia. Nie miał stałej pracy, mimo to wynajdywał sposoby na zdobycie pieniędzy. Sprzedawał grzyby, rozbierał kable. Za zgromadzone środki kupował alkohol w pobliskim sklepie przy skrzyżowaniu Dambonia i Domańskiego.

Małgorzata S., ekspedientka z pobliskiego sklepu, zeznała, iż felernego dnia widziała oskarżonego dwukrotnie. Wieczorem miał siedzieć sam na swoim „skwerku”, kiedy ta wracała rowerem z pracy. Kobieta przyznała też, iż oskarżony wielokrotnie ją zaczepiał, a choćby groził, iż „naszczuje mafią”.

– On często przychodził do sklepu i się awanturował. Najczęściej krzyczał, na mnie też. Wiele razy podjeżdżała na jego miejscówkę straż miejska. On myślał, iż ja ją wzywam. Nie obawiałam się go, starałam się lekceważyć jego zaczepki i groźby. Nikt nie lubił, jak wchodził do sklepu, klienci również – relacjonowała.

Dorota M., siostra zamordowanej, powiedziała, iż nie znała Edwarda B. i nie wiedziała, by siostra miała z nim poważniejsze konflikty.

– Ostatni raz widziałam ją na początku 2024 roku. Co jakiś czas do mnie dzwoniła, ale nigdy nie skarżyła się – zeznała.

Ofiara bała się „Truskawy”

Proces „Truskawy” z Opola był też okazją, by wysłuchać Andrzeja M., partnera Beaty Cz. Relacjonował, iż kobieta bała się oskarżonego i wielokrotnie powtarzała mu, żeby się od niego trzymał z daleka. Zeznał również, iż Edward B. miał składać Beacie propozycje seksu.

– To było bardzo często, choćby co drugi dzień. Za każdym razem, kiedy „Truskawa” wypił, to zaczepiał Beatę. Tego dnia, kiedy zginęła to przyszła do mnie około 14.00. Zapukała w szybę auta, bo tam spaliśmy i powiedziała, iż wychodzi z koleżanką. Miała być do dwóch godzin. Kiedy jednak jej nie było to koło 20.00 zacząłem jej szukać. To było pierwszy raz od 3 lat, kiedy nie spała u mnie – przyznał.

Za zabójstwo Beaty Cz., Edwardowi B. grozi kara od 10 lat więzienia do dożywotniego pozbawienia wolności.

Proces jest w toku.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału