Oskarżony o zabójstwo 19-latka mimo zakazu wyjeżdżał za granicę, ale pozostanie na wolności. Dariusz N. nie wróci do aresztu

2 godzin temu
Oskarżony o zabójstwo 19-letniego Dominika na razie nie wróci do aresztu. Prokuratura wnioskowała o to, ponieważ udowodniła, iż co najmniej raz kibol GKS-u Katowice Dariusz N. złamał sądowy zakaz opuszczania kraju. Zdaniem obrony, powinien mieć możliwość wyjazdów, bo w Polsce nie jest w stanie godnie zarabiać. Sąd nie zgodził się na powrót oskarżonego do aresztu, ale jeszcze nie podjął decyzji w sprawie zniesienia zakazu na zagraniczne podróże.

Po zabójstwie 19-letniego Dominika Koszowskiego, które miało miejsce w sierpniu 2016 roku na ul. 3 Maja w Katowicach przed klubem Salome, Dariusz N. ukrywał się przez rok. Został zatrzymany w Hiszpanii pod koniec października 2017 roku. Następnie przetransportowano N. do kraju. Odkąd został zatrzymany podczas załadunku na ciężarówkę puszek z sosem pomidorowym, w których ukryte były duże ilości marihuany, spędził w areszcie około 6 lat. Z kolei w tym miesiącu minie rok odkąd Dariusz N. jest na wolności. Został z niego zwolniony 28 listopada 2023 roku.

Warunkiem przychylenia się do wniosku obrony o uchylenie N. tymczasowego aresztu było poręczenie majątkowe w wysokości 250 tys. zł. Po wpłacie tych pieniędzy i utrzymaniu decyzji Sądu Okręgowego przez Sąd Apelacyjny, wobec N. zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze odpowiada w sprawie zabójstwa 19-latka z wolnej stopy, czyli nie musi brać udziały w rozprawach. Ma za to obowiązek pojawiania się w I komisariacie policji w Katowicach, zakaz kontaktowania się ze świadkami i biegłymi, a także zakaz opuszczania kraju.

Zagraniczny wyjazd i podróżujący dowód Dariusza N.

To właśnie ten ostatni zakaz został przez Dariusza N. złamany. Prokuratura ujawniła, iż po wyjściu z aresztu kilka razy oskarżony opuszczał Polskę. W tym roku N. miał być w Hiszpanii, Austrii i Francji. W tym ostatnim kraju został zatrzymany 13 czerwca do kontroli drogowej. Wtedy znaleziono przy nim kokainę i 20 tys. euro. Sam oskarżony przyznał się tylko do tego wyjazdu zagranicznego. Jak wynikało z wyjaśnień złożonych przez N., do Francji pojechał, żeby oddać komuś dług.

Dariusz N. udowadniał, iż poza tym jednym razem nie opuszczał kraju. W Hiszpanii ktoś dwukrotnie wykorzystał jego dane do rezerwacji hotelu, ale oskarżony udowadniał, iż bez problemu można wynająć pokój hotelowy przy użyciu dokumentu tożsamości. Przeprowadził w tym celu „eksperyment”, o którym więcej pisaliśmy TUTAJ.
Poza tym nie oskarżony udowadniał, ze nie mógł rezerwować hotel w Hiszpanii m.in. dlatego, iż był wtedy w pracy. Dzisiaj pojawił się świadek, który to potwierdził. Roman P. zna N. od około roku, odkąd jest zatrudniony jako pomocnik budowlany w firmie z siedzibą w Mysłowicach. Do maja pracował, ale od tamtej pory ma L4. – Wcześniej chodził do pracy, ale zgłaszał problemy z kręgosłupem – mówi Roman P., udziałowiec w spółce prowadzącej działalność budowlaną. Dodaje, iż wedle jego wiedzy księgowa złożyła wniosek o zasiłek rehabilitacyjny dla N.
Po tym, jak N. przekonywał, iż jest zatrudniony w tej firmie od stycznia 2024 roku, prokurator przedstawił dowody, iż ta spółka nie prowadzi w tej chwili działalności. – Od 2021 roku spółka nie składa sprawozdań finansowych. Na marginesie można wskazać, iż podmiot ten podejmuje próby zmierzające do sprzedaży długu opiewającego na kwotę 107 275, 57 zł – mówił prokurator Michał Binkiewicz z Prokuratury Okręgowej w Katowicach. Obrona odniosła się dzisiaj do tych argumentów. Złożyła oświadczenie, z którego wynika, iż w przeglądarce dokumentów finansowych Ministerstwa Sprawiedliwości widnieje roczne sprawozdanie finansowe spółki za rok 2022, a termin składania sprawozdania finansowego upłynął dopiero latem tego roku.
W Austrii ponownie ktoś posłużył się jego dowodem osobistym. Tam również policja wylegitymowała Dariusza N. Tak mogłoby się przynajmniej wydawać, ale oskarżony twierdzi, iż go tam nie było. Do sądu trafiło oświadczenie jego kolegi, który również został wtedy wylegitymowany podczas kontroli drogowej. Mirosław L., również kibol GKS-u Katowice, zna się z N. od około 20 lat. Jednak jak twierdzi z Dariuszem nie widział od dawna, więc w Austrii był z kim innym. – Sam byłem w szoku, iż ta osoba bliska dla mnie posłużyła się dokumentem Dariusza N. – mówił przed sądem Mirosław L. Jednak 58-latek nie zdradził kim była ta osoba, która miała przy sobie dowód osobisty N. Odmówił udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Więcej na temat tego przesłuchania pisaliśmy TUTAJ.

Sam N. wyjaśniał, iż jego dowód może podróżować bez niego, ponieważ zastawił dokument pod pożyczkę pozabankową z powodu długów.

Obrona: w kraju nie ma możliwości dobrego zarobku
W związku ze złamaniem zakazu opuszczania kraju, 22 maja br. prokurator złożył wniosek o to, żeby ponownie tymczasowo aresztować oskarżonego. Z kolei N. złożył w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim wniosek o wydanie nowego paszportu. Jak twierdzi, zrobił to tylko dlatego, iż kończy mu się ważność w tej chwili posiadanego dokumentu. Ostatecznie sąd zdecydował o odmowie wydania paszportu N., ale 18 września złożył wniosek o zniesienie zakazu opuszczania kraju. Uzasadnił go tak: „Dręczy mnie prokuratura i policja, dręczy mnie komornik. Nie jestem w stanie z polskiej pensji utrzymać rodziny”.
Dzisiaj sąd nie zajął się tym wnioskiem, ale podjął decyzję w sprawie powrotu N. do tymczasowego aresztu. Obrona przekonywała, iż ponowne aresztowanie jest nieuzasadnione. – Przede wszystkim należy zadać sobie pytanie: Po co? Żeby pogrozić mu palcem? – pyta Katarzyna Hebda, adwokatka oskarżonego. Jak stwierdziła, celem środka zapobiegawczego w postaci tymczasowego aresztu jest „zabezpieczenie prawidłowego toku postępowania, a nie utrudnianie życia oskarżonemu”. Hebda uważa, iż postępowanie nie jest przez N. zakłócane, nie podejmuje on prób matactwa i czynnie uczestniczy w postępowaniu. – Gdyby miał zamiar uciec przed wymiarem sprawiedliwości, mógłby to zrobić już dawno. Swoją postawą daje wyraz wyłącznie temu, iż stawia czoła wymiarowi sprawiedliwości i ma nadzieję na sprawiedliwy wyrok w tej sprawie oraz dowiedzenie swojej niewinności – mówi adwokatka Dariusza N. i dodaje, iż jej klient przez rok udowodnił już, iż nie zamierza zakłócać postepowania oraz bierze w nim udział.
Dodatkowo przedstawiła argumenty za zniesieniem zakazu opuszczania kraju. W związku z tym, iż N. posiada zarzuty w innych krajach, powinien stawić stawić przed sądem we Francji, a także w Tarragonie w Hiszpanii. – Zatem istnieją obiektywne potrzeby, aby Dariusz N. miał możliwość opuszczenia kraju. Nie wspominając już o jego sytuacji osobistej, ponieważ tutaj w kraju ma możliwość podjęcia wyłącznie nisko płatnej pracy fizycznej, na która nie pozwala mu w tej chwili stan zdrowia – uzasadnia Hebda.
Prokuratura: świadkowie są podstawieni przez oskarżonego
Obrona wskazała, iż oskarżony opuścił terytorium RP mimo zakazu, ale do Polski wrócił. To wspaniała wiadomość, ale środek zapobiegawczy polegający na zakazie opuszczania kraju polega na zakazie wyjeżdżania poza jego granice, a nie szczęśliwych powrotów – mówi prokurator Michał Binkiewicz. Dodaje, iż to i dodatkowo złożenie wniosku o wydanie paszportu przez oskarżonego prowadzi do zadania pytania o to, co więcej mógł zrobić Dariusz N., żeby zignorować decyzję sądu o środku zapobiegawczym w postaci zakazu opuszczania kraju. Zdaniem prokuratora sytuacja jest kuriozalna, ponieważ oskarżony z zakazem opuszczania kraju jest podejrzewany o czyny zabronione popełnione na terenie Hiszpanii i Francji. – Twierdzenie obrony, iż pozostawanie Dariusza N. na wolności pozwoli na uczynienie zadość wezwaniom tamtejszych sądów jawi się jako ewidentnie kpiące – mówi prokurator.
Prokuratora stoi na stanowisku, iż dochodzi do utrudniania postępowania. – Wszystkie dowody winny być ocenianie przez pryzmat doświadczenia życiowego i logiki – mówi Binkiewicz. Jego zdaniem N. korzysta z zeznań podstawionych świadków. Jako niedorzeczne ocenił zeznania Mirosława L. wskazujące na to, iż w samochodzie podróżowała z nim inna osoba posługująca się dokumentem tożsamości N. i tak samo ocenia dzisiejsze zeznania Romana P., który twierdził, iż oskarżony był zatrudniony w mysłowickiej firmie. – Skoro już teraz pojawiają się w toku tej sprawy świadkowie, proszę mi wybaczyć kolokwializm, podstawieni przez oskarżonego to wraz z upływem czasu i z tokiem zaawansowania tego postępowania prób takiego utrudniania będzie odpowiednio więcej – uważa prokurator.
Z tymi argumentami nie zgadza się obrona, ponieważ świadkowie, których prokurator nazwał podstawionymi, zostali przez Dariusza N. powołani na potrzeby swojej obrony. – W jaki sposób oskarżony ma się bronić przed oskarżeniami, do których się nie przyznaje i co do których, jak twierdzi, jest w stanie wykazać, iż nie są słuszne – mówi Katarzyna Hebda.
Prokurator podtrzymał swój wniosek o tymczasowe aresztowanie oskarżonego. Uważa, iż wolnościowe środki zapobiegawcze nie spełniają swojej roli, bo N. wyjeżdża z kraju i podejmuje działania mogące wpływać na zeznania świadków. – Tylko środek zapobiegawczy w charakterze izolacyjnym jest w stanie skutecznie zabezpieczyć dalszy tok postępowania – mówi Binkiewicz.

Sąd nie ma obaw o tok postępowania

Mimo tych argumentów, sąd postanowił przychylić się do stanowiska obrony. Stwierdził, iż podstawowym celem stosowania środka zapobiegawczego jest zabezpieczenie prawidłowego toku postepowania. W ocenie sądu oskarżony faktycznie naruszył zakaz opuszczania kraju, ale tok postępowania nie został naruszony. Dariusz N. odpowiadał na prawie każde zawiadomienie. Ponadto sąd nie zgadza się z oceną prokuratura. – W chwili obecnej nie ma również dowodów na to, żeby oskarżony mataczył w śledztwie, a także w bezprawny sposób wpływał na materiał dowodowy, a w szczególności depozycje świadków i biegłych– mówi sędzia Józef Chowaniec. Według sądu dodatkowym argumentem jest to, iż w przypadku ucieczki Dariusza N. straciłby on kontakt z małoletnimi dziećmi, które mogą zostać umieszczone w pieczy zastępczej. – Zastosowanie wobec oskarżonego tymczasowego aresztowania w tym świetle jest w ocenie sądu nadmierne i nieadekwatne do poziomu obaw o jego ucieczkę lub bezprawne utrudnianie postępowania – zakończył Chowaniec.

Strony mają 7 dni na złożenie zażalenia na decyzję sądu. W nadchodzący piątek sąd ma rozpatrzyć wniosek Dariusza N. o zniesienie zakazu opuszczania kraju.

Idź do oryginalnego materiału