Wieś na zachodzie Polski. Mąż, żona i dwójka dzieci. On pije i bije. Wyzywa, znęca się. Za przemoc domową ostatecznie dostaje dwa lata w zawieszeniu. Wraca do domu, do żony, dzieci. Jest w terapii, nie pije. Ktoś powie, iż system zadziałał. Ale co, kiedy on w przypływie "słabości" jednak się napije, złapie za nóż, a media będą się rozpisywać o "awanturze domowej zakończonej tragedią"? Co z dziećmi, z tą kobietą, do której oprawca wraca? Gdzie ona jest w tym systemie, w jaki sposób została objęta wsparciem? Odpowiem wam — nikt jej nie pomógł.