Deflacja uderza w świat! Ceny lecą w dół trzeci miesiąc z rzędu, a eksperci ostrzegają: „To może wywołać globalną burzę gospodarczą”. W kwietniu 2025 roku ceny konsumenckie w Państwie Środka spadły po raz trzeci z rzędu, a jeszcze gwałtowniejszy okazał się spadek cen producentów – aż o 2,7% rok do roku, co stanowi najgłębszy regres od pół roku.
Ekonomiści nie mają złudzeń: Chiny wpadły w spiralę deflacyjną, która może rozlać się na cały świat jak finansowe tsunami.
Za Wielkim Murem – deflacja, recesja i gospodarcze tąpnięcie
Wydarzenia w Chinach to coś więcej niż chwilowe osłabienie gospodarki. Za spadkiem cen stoi pogarszający się popyt wewnętrzny, głęboki kryzys rynku nieruchomości, zadłużenie gospodarstw domowych oraz efekt wojny handlowej z USA. Amerykańskie cła na chińskie towary sięgają w tej chwili 245%, a indeks PMI przemysłu zsunął się do 49,0 punktów, co jednoznacznie sygnalizuje recesję.
Eksperci ostrzegają: deflacja to cichy zabójca wzrostu. Skłania konsumentów do odkładania zakupów, pogłębia stagnację i zniechęca inwestorów. Chiny – niegdyś globalny silnik rozwoju – coraz wyraźniej grzęzną w gospodarczej inercji.
Efekt domina: tańsze produkty, ale też ryzyko światowej recesji
Taniejące chińskie towary już dziś zalewają globalne rynki, co dla konsumentów oznacza niższe ceny, ale dla producentów – zabójczą konkurencję. Ceny eksportowe z Chin spadły choćby o 18% r/r, co w praktyce oznacza presję deflacyjną także w Europie i USA.
Jeśli obecny trend się utrzyma:
- może dojść do masowego bankructwa firm,
- osłabienia przemysłu w krajach rozwiniętych,
- oraz drastycznych zmian w globalnych łańcuchach dostaw.
Rynki surowców już reagują – ceny metali i energii zaczęły spadać, a inwestorzy szukają bezpiecznych przystani.
Chiny pod presją – Pekin szuka wyjścia z pułapki
Władze w Pekinie zapowiedziały pakiety stymulacyjne, inwestycje w infrastrukturę i możliwe obniżki stóp procentowych. Ale ekonomiści ostrzegają: działania kosmetyczne nie wystarczą. Chiny muszą podjąć systemowe reformy, by zatrzymać spiralę spadku i odbudować zaufanie konsumentów oraz inwestorów.
„To już nie jest problem jednego kraju – to ogólnoświatowe zagrożenie” – komentuje w CNBC analityk Goldman Sachs.
Deflacja w Chinach to nie lokalna anomalia, ale sygnał ostrzegawczy dla całego globu. jeżeli druga największa gospodarka świata nie zdoła zahamować spadku cen i stagnacji, skutki odczuje każdy – od producentów po zwykłych konsumentów. Nadchodzi czas gospodarczej niepewności, a Pekin musi zareagować gwałtownie i zdecydowanie, by nie stać się epicentrum nowej globalnej recesji. Świat patrzy w stronę Chin z narastającym niepokojem. Z drugiej strony my możemy tylko pozazdrościć spadku cen, które u nas niestety wciąż rosną.
Źródło: money.pl/warszawawpigulce.pl