„Oddaj, co ukradłeś!” – wołała ekspedientka

4 godzin temu

Gdy mężczyzna wychodził ze sklepu z towarem omijając kasy i nie reagując na słowa personelu sklepu do akcji wkroczył jeden z klientów – policjant po służbie.

Kradzieże sklepowe, które niegdyś kojarzono głównie z drobnymi incydentami, brakiem zapłaty za butelkę taniego wina, coraz częściej przybierają formy znacznie poważniejsze. Policja przypomina, iż kradzież popełniona w warunkach zuchwałości, np. przy świadkach, wbrew protestom obsługi sklepu, a choćby z elementami przemocy, nie tylko staje się przestępstwem ściganym z urzędu, ale też skutkuje znacznie ostrzejszą odpowiedzialnością.

W świetle art. 278 § 1 Kodeksu karnego, podstawowy typ kradzieży jest przestępstwem zagrożonym karą do 5 lat pozbawienia wolności. Jednak zgodnie z dodanym w ostatnich latach art. 115 § 9a, czyn może zostać zakwalifikowany jako szczególnie zuchwały, jeżeli sprawca wykazuje rażące lekceważenie norm społecznych, działa ostentacyjnie lub z premedytacją w miejscach publicznych. W takich przypadkach minimalny i maksymalny wymiar kary zostaje podniesiony. Za takie przestępstwo grozi kara od 6 miesięcy do choćby 8 lat więzienia.

Do jednego z takich zdarzeń doszło w ostatnich dniach na terenie Złotoryi. Robiący zakupy w jednym z marketów funkcjonariusz policji usłyszał krzyki kobiety: „Oddaj, co ukradłeś”. Ekspedientka próbowała przytrzymać mężczyznę z torbą na ramieniu.

Policjant, który był w czasie wolnym od służby, natychmiast podjął pościg i zatrzymał podejrzanego mężczyznę, jak się po chwili okazało, sprawę kradzieży. Złodziejem okazał się 34-letni mieszkaniec Złotoryi.

Mężczyzna stanie przed sądem, który zadecyduje o jego dalszym losie.

Idź do oryginalnego materiału