Obraza zakończona zbrodnią. Zatłukł gospodarza po tym, gdy chciał go wyprosić

3 godzin temu

Zbrodnia w Głuchołazach miała miejsce 27 listopada 2024 roku. Jeden z lokatorów budynku przy ul. Marii Skłodowskiej–Curie zaniepokojony odgłosami dochodzącymi z sąsiedniego mieszkania powiadomił policję. Mundurowi zastali w lokalu Jerzego K., w tej chwili 73-latka, a także ciężko pobitego Andrzeja R., właściciela mieszkania lokalu.

– Mężczyźni uprzednio spożywali alkohol. W pewnym momencie pomiędzy nimi doszło do kłótni. Andrzej R. zażądał od gościa opuszczenia lokalu. Jerzy K. poczuł się tym urażony, ponieważ to on zakupił alkohol na ich spotkanie – mówi Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu.

Zbrodnia w Głuchołazach. Rękoczyny po obrazie

Jerzy K. uderzył pokrzywdzonego pięścią w twarz. Andrzej R., zamroczony uderzeniem, nie był w stanie się bronić przed kolejnymi ciosami. Napastnik bił ofiarę nawet, gdy pokrzywdzony stracił przytomność.

– Pomimo udzielonej pomocy medycznej Andrzej R. zmarł tego samego dnia w szpitalu. W toku sekcji zwłok patolog stwierdził rozległe obrażenia twarzy, w tym złamanie kości nosa z przemieszczeniem. Ujawniono także krwawienie w strukturach mózgu – wylicza Stanisław Bar.

Jerzy K. przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Wyjaśnił, iż do kłótni, której owocem była zbrodnia w Głuchołazach, przyczyniła obraza, której w swoim mniemaniu zaznał od Andrzeja R.

– Biegli przeprowadzili obserwację psychiatryczną Jerzego K. Nie stwierdzili podstaw do kwestionowania jego poczytalności – informuje rzecznik opolskiej prokuratury.

73-latkowi grozi od 10 do 30 lat więzienia, a choćby dożywocie. Sprawą zajmie się Sąd Okręgowy w Opolu.

***

Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania

Idź do oryginalnego materiału