Cieszę, iż mogłem pomóc oraz, iż Pan Marek wyszedł z całej sytuacji w miarę obronna ręką, bo początkowy wyglądało to tragicznie - opowiada świadek zdarzenia. On także był w przeszłości obiektem agresji ze strony napastnika, który bez powodu zaatakował i dotkliwie pobił starszego mężczyznę.
Oskar - parkingowy
Ul. Kwiatkowskiego w Nowej Rudzie Słupcu. W jednym miejscu sąsiadują ze soba pizzeria, jadłodajnia i przychodnia optyczna. W dzień powszedni trudno tu o wolne miejsce parkingowe. Obsługa przychodni blokuje chodnik przed wejściem z myślą o swoich klientach. Jej szef wpada w szał, gdy ktoś odważy się tam przed zaparkować.
Tak było w środę 27 sierpnia. Pan Marek, 67-letni austriacki emeryt przyjechał na obiad do jadłodajni Biało-Czerwona. Swojego audi Q 5 zaparkował pod budynkiem, w którym mieści się przychodnia. I to był błąd, który wiele go kosztował. Gdy kończył posiłek do lokalu wpadł młody mężczyzna.
Czyja jest ta Q 5-tka?
- padło pytanie.
Moja. O co Panu chodzi? Pan ma zawsze do mnie pretensje - odpowiedział właściciel pojazdu. Na tym rozmowa się skończyła. Pan Marek wyszedł z jadłodajni przeparkować samochód. Na zewnątrz został najpierw popchnięty a potem uderzony z ogromna siłą. Zaatakowany mężczyzna bezwładnie osunął się na ziemię, uderzając głową o bruk i stracił przytomność.
Pomoc i bezradność policji
Ludzie rzucili się na pomoc. Kucharki z jadłodajni wezwały policje i pogotowie. Kilka osób próbowało cucić pobitego.
Nie reagował, gdy próbowałem go podnieść. Lała się krew a on osuwał na chodnik. Byłem przerażony, myślałem, iż nie żyje - opowiada świadek zdarzenia. Dopiero kiedy pojawiło się pogotowie, pobity zaczął odzyskiwać świadomość. Ratownicy zabrali go do szpitala. Policja też pojawiła się na miejscu. Rozpytano świadków, sporządzono notatkę. Agresor zniknął.
Schował się w gabinecie, gdzie spokojnie przeczekał aż policja odjedzie
- mówi jeden ze świadków.
Zawiadomienie
Dopiero w poniedziałek 8 września ofiara brutalnej napaści złożyła w komisariacie policji zawiadomienie o przestępstwie. Wcześniej pan Marek kompletował dokumentację medyczną. Jako austriackiemu rezydentowi, nie było mu łatwo załatwić wszystkich formalności. W wyniku pobicia doznał wstrząśnienia mózgu.
Tak nie może być. Jak ktoś źle zaparkował samochód, można wezwać policję albo straż miejską. Przyjadą, wystawią mandat i sprawa załatwiona - uważa pobity mężczyzna. Z agresorem nie udało nam się skontaktować. Może policja sobie poradzi.