W sklepie próbował ukraść coś... raczej drobnego. Po tej sytuacji, strażnicy miejscy byli zmuszeni zareagować. Czy był po prostu głodny? Kilka dni temu z samego rana (około godziny 6.30) pewien funkcjonariusz z Oddziału Ochrony Środowiska, wybierał się akurat do pracy i odwiedził po drodze jeden z warszawskich, a konkretniej wolskich sklepów spożywczych. Podczas robionych zakupów, przy dziale ryb, mundurowy (jeszcze przed służbą) zauważył mężczyznę, który zachowywał się dość nerwowo i podejrzanie. Mówiąc wprost: wyglądało na to, iż mężczyzna podejmie próbę kradzieży.
Funkcjonariusz powiedział o dziwnym zachowaniu mężczyzny personelowi, jednak po chwili zobaczył, jak klient pospiesznie opuszcza sklep, wynosząc pod kurtką jakiś towar. Krzyknął do niego „stój”, a wtedy mężczyzna zaczął uciekać. Strażnik próbował go zatrzymać. Przed wejściem do sklepu doszło do szarpaniny. Złodziejowi jednak udało się wyrwać, gubiąc paczki z łososiem.
Do pościgu za złodziejaszkiem dołączyła funkcjonariuszka Eko-patrolu i tak strażnicy miejscy "bawili się" z podejrzanym w kotka i myszkę. Przynajmniej