4 czerwca odbył się w Warszawie Marsz Wolności zorganizowany przez Platformę Obywatelską z inicjatywy jej lidera Donalda Tuska. Nie był to jednak wyłącznie Marsz poparcia dla PO. Dla większości jego uczestników był to protest przeciw antydemokratycznej i antyunijnej polityce prowadzonej przez obecną władzę tzw. „zjednoczonej prawicy”, przeciwko łamaniu przez nią prawa krajowego i traktatów Unii Europejskiej.
Nie mogło na nim zabraknąć nas, „mundurowych”, którzy poszanowanie prawa mają „we krwi” i których tysiące zostało skrzywdzonych przez tę władzę łamaniem ogólnie przyjętych w demokratycznym świecie zasad prawa, przepisów prawa krajowego i unijnego oraz umów społecznych.
Na miejsce spotkania mundurowych przybyli członkowie Zarządu Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych, Związku Żołnierzy Wojska Polskiego, Klubu Generałów i Admirałów Wojska Polskiego RP, Stowarzyszenia Generałów Policji RP, Stowarzyszenia Emerytów i Rencistów Policyjnych, Stowarzyszeń Funkcjonariuszy Straży Granicznej, Związku Byłych Funkcjonariuszy Służb Ochrony Państwa, Krajowego Związku Emerytów i Rencistów Służby Więziennej, a także wielu mundurowych, członków innych organizacji i tych niezrzeszonych, którzy dowiedzieli się, iż mundurowi będą maszerować razem. Przyłączyli się do nas politycy wspierający mundurowych w ich walce.
Przybyli Koleżanki i Koledzy ze Szczecina, Kołobrzegu, Słupska, Białegostoku, Wrocławia, Katowic, Krakowa, Łodzi, Sieradza, Przemyśla oraz wielu innych miejscowości. Niestety wielu, ze względu na przeogromny tłum, nie udało się dotrzeć na miejsce zbiórki.
Ruszyliśmy razem, tuż za prowadzącymi marsz Donaldem Tuskiem, Lechem Wałęsą i Rafałem Trzaskowskim. Jednak tłum manifestantów nie pozwolił nam zachować w miarę zwartej grupy i gwałtownie zmieszaliśmy się z innymi, a czoło marszu zaczęło się oddalać. Gdy my dotarliśmy do ronda generała de Gaulle’a, prowadzący byli już pod Pałacem Prezydenckim. Maszerowaliśmy wśród ludzi z różnych miejscowości i w różnym wieku, od staruszków poruszających się na wózkach i przy pomocy chodzików, do maluchów przewożonych przez rodziców na wózkach. A wśród morza biało-czerwonych i unijnych flag, tu i ówdzie dumnie powiewały flagi Federacji Stowarzyszeń Służb Mundurowych RP. Atmosfera wspaniała, pełno uśmiechów i wzajemnej życzliwości. Trudno jest ją opisać słowami. To trzeba było przeżyć.
Oby te emocje i zaangażowanie setek tysięcy uczestników marszu i tych, którzy nie mogąc w nim uczestniczyć osobiście, byli tam sercem, politycy opozycji demokratycznej potrafili adekwatnie ukierunkować i wykorzystać.
Zastanówmy się, jak my mundurowi mamy włączyć się w ten proces?