Największy oszust PRL. Wielki numer „austriackiego konsula”

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Czesław Śliwa, znany również jako Jacek Silber czy Jacek Ben Silberstein, to postać, która po II wojnie światowej była w stanie zmanipulować prawie każdego
  • Przez lata udawał różne osoby, wyłudzał pieniądze i porwał się choćby na oszustwo w stosunku do państwa polskiego, żądając pałacyku w Krakowie
  • Historia hochsztaplera, który odsiedział dwa wyroki więzienia, skończyła się jednak tragicznie. Jego wyłudzenia i oszustwa oszacowano na pół miliona złotych
  • Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu

Czesław Śliwa urodził się w 1935 r. w Rzeszowie, gdzie jego ojciec prowadził gorzelnię. Według relacji przyszłego oszusta tak naprawdę miał nazywać się Jacek Silber, a w trakcie II wojny światowej żydowscy rodzice oddali go polskiej rodzinie.

Hochsztaplerskie początki i pierwsze oszustwa

Po wojnie Śliwa przeniósł się do Bytomia i Wałbrzycha, gdzie jako 18-latek rozpoczął pracę w zakładzie krawieckim. gwałtownie jednak polepszył swoją pozycję szeregowego pracownika i popełnił pierwsze oszustwo. Sfałszował i wystawił sobie świadectwo magistra inżyniera włókiennictwa, choć tak naprawdę nie zdał choćby matury.

Poszło mu na tyle dobrze, iż postanowił się przebranżowić. Podawał się za inżyniera zatrudnionego w Dolnośląskim Zjednoczeniu Przemysłu Węglowego i pobierał od ludzi zaliczki na zakup samochodu na raty.

Pierwszy pobyt w więzieniu

Czesławowi Śliwie spodobały się górnicze manipulacje. gwałtownie wpadł więc na pomysł kolejnego przekrętu w tej dziedzinie. Pojechał do Krakowa, gdzie powołując się na znajomości w Akademii Górniczo-Hutniczej, oferował dyplomy inżynierskie. Dokumenty opatrzone były pieczątkami uczelni, a na procederze Śliwa miał zarobić 250 tys. zł.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Oszustwa nie zawsze uchodziły mu jednak na sucho. Ludzie zgłosili sprawę Milicji Obywatelskiej, a hochsztapler trafił do więzienia na 7 lat. Warto podkreślić linię obrony, którą przyjął — oznajmił, iż jego działania nigdy nie były kierowane wobec uczciwych ludzi, ale tych, którzy sami próbowali oszukać system.

Konsul, który oszukał wszystkich

Resocjalizacja nie przyniosła spodziewanych efektów, ponieważ po wyjściu z więzienia Śliwa dalej próbował iść w życiu na skróty. Tym razem wpadł na pomysł biznesu, który sprawił, iż stał się później pierwowzorem filmowego „Konsula”, którego zagrał Piotr Fronczewski.

W 1969 r. pojawił się w Polsce długobrody austriacki konsul Jacek Ben Silberstein, który mieszkał w Wiedniu. Dyplomata chciał uruchomić placówkę we Wrocławiu i gwałtownie rozpoczął rekrutację. Ochotnicy zwabieni obietnicą dużych zarobków samemu konsulowi pożyczali drobne sumy, zanim do Polski nie wpłynęły pieniądze z Austrii. Biuro Silbersteina znajdowało się w hotelu „Monopol”, a wszystkie rachunki miał uregulować w przyszłości austriacki rząd.

Onet

Czesław Śliwa, kadr z filmu „Konsul i inni”, reż. Krzysztof Gradowski.

Zuchwałość Czesława Śliwy nie znała granic. W swoich manipulacjach posunął się tak daleko, iż Prezydium Rady Miasta Krakowa rozważało zwrot pałacyku, którego żądał konsul. Nikt nie zwracał uwagi, iż uczyły się tam polskie dzieci. Przed Radą Państwa złożył w tej sprawie choćby listy uwierzytelniające.

Tragiczny finał Czesława Śliwy

W końcu państwo polskie zaczęło uważniej przyglądać się twierdzeniom konsula. Kwota użytkowania pokoju w hotelu „Monopol” wyniosła już 600 tys. zł. Czesław Śliwa został aresztowany 28 listopada 1969 r. na przedmieściach Krakowa. Towarzyszyła mu młoda kobieta, która dla kariery w dyplomacji porzuciła studia.

Policyjne mundury nie zrobiły na nim jednak wrażenia, bo mocno trzymał się własnej wersji wydarzeń, choć nie potrafił powiedzieć, jak nazywa się prezydent Austrii. Naprędce wymyślał kolejne historie, a to, iż jest naukowcem, konstruktorem wynalazków, a to, iż pracuje dla izraelskiego wywiadu.

K. Gradowski / klatka dokumentu „Konsul i inni”, WFDiF

Dokumenty konsula Jacka Ben Silbersteina, kadr z filmu „Konsul i inni”, reż. Krzysztof Gradowski.

Konsul ostatecznie stanął przed sądem, a wszystkie oszustwa i wyłudzenia podsumowano na pół miliona złotych. Śliwa znowu trafił za kratki na 7 lat. Nie byłby jednak sobą, gdyby w trudnym położeniu nie spróbował oszukać po raz kolejny. W więzieniu w Wołowie połknął metalowy przedmiot, aby trafić do szpitala. Ta manipulacja skończyła się jednak tragicznie. Czesław Śliwa zmarł 18 listopada 1971 r.

Idź do oryginalnego materiału