Młody mieszaniec nie nacieszył się długo beztroskim życiem na wsi, po tym, jak z Ozorkowa trafił do jednej z małych miejscowości w naszym regionie. Piesek przebywał u rodziców ozorkowianki, która poinformowała redakcję o dramacie. Do Arisa najpierw strzelano z wiatrówki. Gdy psiak przeżył, ktoś podsunął mu do kojca zatrute jedzenie.
– To straszne – nie kryje wzruszenia nasza czytelniczka. – Dałam Arisa do rodziców, aby tam miał lepsze warunki, niż na blokowisku w mieście. Nikt nie przewidywał, iż jego żywot zakończy się tak tragicznie…
Ozorkowianka powiedziała nam o strzelaniu do psa z wiatrówki.
– Podczas jednej z wizyt u moich rodziców oraz zabraniu pieska na spacer zauważyłam coś dziwnego w jego głowie w okolicach oka. Początkowo myślałam, iż jest to kleszcz. Po powrocie ze spaceru oraz dokładnych oględzinach pieska okazało się, iż w jego skórze w okolicach oka znajduje się śrut, jaki jest używany do strzelania z wiatrówki. Po tym postanowiliśmy sprawdzić kojec psa oraz teren w jego okolicy. Pies znajdował się w kojcu, którego jednym z boków jest betonowy płot. Po szczegółowych oględzinach płotu znaleźliśmy kilka śrutów wbitych w płot od strony drogi. Było już jasne, iż ktoś strzelał do psa z wiatrówki. Sprawa została zgłoszona do komisariatu w Ozorkowie, zgłoszenie zostało przyjęte – wspomina nasza czytelniczka.
Ozorkowianka przypuszcza, iż do Arisa strzelał sąsiad jej rodziców.
– Sąsiad, który mieszka naprzeciwko, dziwnie zachowując się krzyczał ze swojej posesji, iż nie ma żadnej wiatrówki podnosząc ręce do góry. Twierdził, iż jak będzie chciał, to postawi sobie armatę, która będzie strzelać 24 godziny na dobę – słyszymy.
Zgłaszająca sprawę policji otrzymała pismo z Prokuratury Rejonowej w Zgierzu o wszczęciu dochodzenia o przestępstwo z artykułu 35 ust. o ochronie zwierząt.
– Jednak prowadzone dochodzenie zostało umorzone z racji braku wykrycia sprawcy. Przez kilka kolejnych miesięcy był spokój, brak jakichkolwiek zdarzeń. Niestety otrzymałam telefon od siostry o śmierci pieska, który został znaleziony w swoim kojcu. Po udaniu się na miejsce oraz sprawdzeniu kojca znaleźliśmy ulepione kulki, najprawdopodobniej z mięsa mielonego, które w środku miały szary proszek o bardzo intensywnym, chemicznym zapachu. Sprawa została zgłoszona ponownie do komisariatu w Ozorkowie – mówi ozorkowianka.
Jak się dowiadujemy, martwy Aris został zabrany oraz przetransportowany w asyście policji do jednej z klinik weterynaryjnej w Zgierzu w celu przeprowadzenia sekcji zwłok. Przeprowadzona sekcja oraz badania toksykologiczne wykazały, iż pieskowi ktoś podrzucił w jedzeniu trutkę na szczury.
Nasza rozmówczyni podejrzewa o czyn sąsiada i jednocześnie zapewnia, iż kundelek był spokojnym pieskiem. Ma nadzieję, iż tym razem sprawa nie zakończy się ponownym umorzeniem.
O komentarz poprosiliśmy policję.
„Komisariat Policji w Ozorkowie prowadzi w tej chwili sprawę, w której zachodzi podejrzenie otrucia psa. Na chwilę obecną realizowane są czynności wyjaśniające. Została zlecona ekspertyza u lekarza weterynarii, która odpowie na pytania czy i w jakich okolicznościach mogło dojść do zatrucia zwierzęcia. Przesłuchania w tej sprawie zostały już wykonane i planowane są kolejne” – poinformował redakcję sierż. sztab. Bartłomiej Arcimowicz, p.o. oficera KPP w Zgierzu.
Warto dodać – o czym poinformowała nas czytelniczka – iż w Ozorkowie, niedawno, też doszło do otrucia psa na jednej z posesji w okolicach ulicy Polnej. Dowiedzieliśmy się też, iż ozorkowski komisariat prowadził w tym roku jedną sprawę dotyczącą znęcania się nad zwierzęciem.
fot. nadesłane


