Na Bliskim Wschodzie przemoc jest jedną z form komunikacji

news.5v.pl 1 tydzień temu

Dopiero okaże się, czy domniemane izraelskie ataki w czwartek w Isfahanie, gdzie znajdują się irańskie obiekty nuklearne, reprezentują całą odpowiedź Izraela i jaki mają potencjał eskalacji. Tylko jedna rzecz wydaje się pewna: Każdy, kto twierdzi, iż wie, co się dalej wydarzy, kłamie. Bardziej sensowna wydaje się próļa zrozumienia zasad, według których funkcjonują konflikty w regionie.

1. Bóg jest ponad wszystkim — kiedy jest to wygodne

Na pierwszy rzut oka wiara jest czynnikiem determinującym linie frontu w regionie. Izrael jest państwem ustanowionym w celu zapewnienia domu dla narodu żydowskiego. Iran jest rządzony przez szyickich duchownych, którzy opierają swoje roszczenia do przywództwa na potomkach proroka Mahometa.

Ich wewnątrz islamscy przeciwnicy w Arabii Saudyjskiej, tradycyjnej przodującej sile sunnitów, polegają na swojej roli strażników świętych miejsc Mekki i Medyny dla wszystkich muzułmanów. Jak dotąd, bardzo pobożne. Ale szczególnie w ostatnich latach stało się jasne, jak względne są klasyfikacje religijne.

Fakt, iż Iran rzekomo broni szyickiej mniejszości muzułmańskiej, nie przeszkadza mu od czasu do czasu współpracować z sunnickimi grupami terrorystycznymi. Po atakach z 11 września 2001 r. i amerykańskiej inwazji na Afganistan Iran przyjął do siebie m.in. rodzinę planisty ataku Osamy bin Ladena, który uciekł z Afganistanu — mimo iż jego organizacja Al-Kaida reprezentuje radykalną interpretację islamu sunnickiego.

Relacji tych nie zakłócił fakt, iż niedługo potem irackie ramię Al-Kaidy z niezmiernym okrucieństwem zabijało szyitów w Iraku. Ważniejszym kryterium dla Iranu było to, iż wszystkie te grupy stanowiły problem dla Stanów Zjednoczonych.

Odepchnięcie amerykańskich wpływów w regionie jest fundamentalnym zmartwieniem Teheranu, nie tylko dlatego, iż USA są siłą ochronną Arabii Saudyjskiej i innych sunnickich monarchii, z którymi Iran walczy o dominację w świecie muzułmańskim. To właśnie dlatego konflikt między Izraelem a Palestyńczykami, oddalony o ponad 1000 km od Iranu, jest tak istotny dla strategii Teheranu.

Teheranowi nie chodzi przede wszystkim o wypędzenie Żydów i zachodnich „krzyżowców” ze świętych miejsc w Jerozolimie, skąd prorok rzekomo wstąpił do nieba — ale przede wszystkim o zaprezentowanie się jako prawdziwy zwierzchnik wszystkich muzułmanów, a nie tylko szyitów. Dlatego Teheran stał się tam głównym graczem, najpierw uzbrajając szyicki Hezbollah w Libanie, a później radykalny sunnicki Hamas w Strefie Gazy.

Inni aktorzy w regionie są podobnie pragmatyczni, jeżeli chodzi o rzekomo najwyższe sprawy. Saudyjczycy, którzy również uważają się za obrońców wszystkich muzułmanów, od dziesięcioleci opierają swoją potęgę gospodarczą i bezpieczeństwo militarne na sojuszu z USA. Ich status religijny, który daje im duże wpływy w świecie muzułmańskim, choćby w Azji i Afryce, zmusza ich do nalegania na sprawiedliwe rozwiązanie dla Palestyńczyków i odrzucenia Jerozolimie jako stolicy wyłącznie żydowskiej.

Nie przeszkadza im to jednak w utrzymywaniu coraz bliższych kontaktów z Izraelem, a tym samym w stworzeniu podstawowego warunku wstępnego dla porozumień pokojowych między innymi państwami arabskimi, a mianowicie Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i Bahrajnem a Izraelem. jeżeli chodzi o samo państwo żydowskie: Netanjahu zawsze był wspierany przez ortodoksyjne partie żydowskie, które wysuwają oparte na religii roszczenia do Ziemi Świętej i Jerozolimy. Niemniej jednak to właśnie twardogłowy Netanjahu zrobił najwięcej, by zakotwiczyć Izrael w regionie poprzez zbliżenie z państwami arabskimi.

Wszystko to pokazuje, iż dla praktycznie każdego aktora na Bliskim Wschodzie religia jest możliwą legitymizacją jego działań, a przede wszystkim środkiem mobilizacji. Cele tych aktorów są jednak siłowo-polityczne, a religia jest mieczem obosiecznym, właśnie ze względu na swój mobilizujący efekt. Ostatecznie wszystkie państwa w regionie są kruche, a silne emocje wśród ludności zawsze stanowią zagrożenie.

2. Ocalić państwo przed ludźmi

Monoteizm i państwo zostały wynalezione na Bliskim Wschodzie — nie naród. Na długo przed powstaniem rządów na całym świecie Irak miał kodeks karny, a Egipt zasadę działania urzędu skarbowego. Jednak nikt nie pomyślałby, iż państwo, naród i religia muszą stanowić jedność. Państwa były zwykle stowarzyszeniami kilku grup etnicznych, często różnych wyznań, aby chronić się przed sobą nawzajem.

Wynikało to również z podstawowych warunków geograficznych tego obszaru świata: stanowi on centralne skrzyżowanie szlaków między Azją, Afryką i Europą, a ruch tranzytowy odbywa się tam nieustannie w każdą stronę. Zasoby naturalne w tym miejscu zwykle zapewniały zbyt mało dla większości populacji, ale oferowały ogromne możliwości dla nielicznych, którzy dominowali w handlu.

Nawet dziś większość społeczeństw tego regionu jest bardzo zróżnicowana pod względem religijnym i etnicznym i walczy z niedoborem zasobów. jeżeli państwo jest formą organizacji, która zabezpiecza prawa i zasoby dla wszystkich obywateli, to na Bliskim Wschodzie istnieje tylko kilka prawdziwych państw, pisze orientalista Daniel Gerlach w swojej przełomowej książce „Rule over Syria”. Zamiast tego państwo na Bliskim Wschodzie jest często ofiarą poszczególnych grup, które wykorzystują swoje działania polityczne, by zabezpieczyć zasoby przed wewnętrzną konkurencją.

Luka, która powstaje z powodu braku masy ekonomicznej, jest czasami wypełniana nastrojami religijnymi, często represjami i wielokrotnie triumfem militarnym. Ale jeżeli rządzący podsycają nastroje narodowe lub religijne do poziomu, którego nie mogą już odkupić poprzez działania lub korzyści materialne, sami stają w obliczu niebezpieczeństwa — zwłaszcza ze strony konkurencji do władzy. Każdy, kto sprawi, iż państwo wyda się zbyt słabe, w pewnym momencie straci rządy — w przeciwnym razie to ludność miałaby pomysł na przejęcie państwa.

W krajach autorytarnych ze znacznymi problemami z podażą, takich jak Egipt, lub wysokim bezrobociem lub bezrobociem wśród młodzieży, takich jak Iran czy Arabia Saudyjska, zasady te wydają się oczywiste. Są one jednak istotne choćby w silnej gospodarczo demokracji, jaką jest Izrael.

Bardzo różne pochodzenie kulturowe Żydów, którzy tam wyemigrowali, powoduje napięcia, ale ciągłe zagrożenie wojną i terrorem wymaga od państwa wysokiego poziomu zaangażowania obywateli. Udowodnienie siły jest wymogiem dla państwa żydowskiego, który jest równie realny, co idealny. Przemoc jest w tej chwili integralną częścią tego regionu. Ponieważ przemoc na Bliskim Wschodzie jest również formą komunikacji.

3. Najpierw uderz, potem rozmawiaj

Wiele osób na Zachodzie kojarzy Bliski Wschód z przemocą. Osąd ten trudno uzasadnić dowodami historycznymi. Ludobójstwo między Hutu i Tutsi w Rwandzie w Afryce Środkowej w latach 90. przyćmiewa wszystko, co ludy Bliskiego Wschodu zrobiły sobie nawzajem w ostatnich stuleciach. Wiele milionów ludzi, którzy padli ofiarą totalitaryzmu Adolfa Hitlera, Józefa Stalina czy Mao Zedonga, kilkunastokrotnie przewyższa choćby góry trupów irackiego dyktatora Saddama Husajna, najbardziej gorliwego arabskiego masowego mordercy własnego narodu.

Zabójstwa są zwykle przeprowadzane między państwami w regionie, by pokazać, iż państwa te mogłyby zabić o wiele więcej — ale tak naprawdę nie chcą. Odstraszanie między Moskwą a Waszyngtonem podczas zimnej wojny polegało na abstrakcyjnej rywalizacji o większą liczbę pocisków nuklearnych. Na Bliskim Wschodzie sprawy mają bardziej praktyczny wymiar. I często uderzasz, bo chcesz z kimś rozmawiać.

Hezbollah od lat raz po raz ostrzeliwuje Izrael, nie dlatego, iż chce wojny, ale po to, by odstraszyć Izrael od wojny poprzez demonstrację siły. Izrael wielokrotnie bombarduje Hezbollah i irańskich Strażników Rewolucji w Syrii, by uniemożliwić libańskiej milicji uzbrojenie się w irańską broń — ale w żadnym wypadku nie dlatego, iż państwo żydowskie chce najechać Liban lub rozpocząć wojnę z Iranem.

W czasach wysokiego napięcia między królestwem Arabii Saudyjskiej a Islamską Republiką Iranu ludzie wielokrotnie ginęli w starciach między sunnitami i szyitami w regionie, ale jednocześnie zawsze odbywały się oficjalne wizyty międzypaństwowe na najwyższym szczeblu rządowym.

Powodem, dla którego na Bliskim Wschodzie istnieje tak wiele milicji, jest to, iż wzbogacają one słownictwo przemocy. jeżeli Iran chce wysłać sygnał do Izraela, może użyć Hamasu, Hezbollahu lub własnych rakiet. jeżeli Izrael odpowie, może wybrać między atakami na bojowników lojalnych wobec Iranu lub na terytorium Iranu.

Nie zawsze jest to tak ryzykowne, jak wydaje się postronnym obserwatorom. „Tolerancja eskalacji aktorów na Bliskim Wschodzie jest niedoceniana”, mówi ekspert wojskowy Fabian Hinz. Regionalne potęgi mogą zarządzać napięciami na bardzo wysokim poziomie bez wymykania się wszystkiego spod kontroli.

Jednocześnie jednak mamy do czynienia z inflacją przemocy, która prowadzi do coraz bardziej realistycznych symulacji prawdziwej wojny. Atak rakietowy Iranu na Izrael w ostatnim tygodniu doprowadził nas na skraj wojny. Im bardziej symulacja zbliża się do sytuacji kryzysowej, tym większe jest ryzyko niezamierzonych reakcji łańcuchowych. jeżeli jeden lub drugi decydent okaże się tak słaby, iż ludność jego kraju zacznie obawiać się o swoje bezpieczeństwo, sytuacja stanie się naprawdę poważna.

Oprócz inflacji przemocy innym problemem związanym z tą formą komunikacji jest to, iż często wprowadza ona w błąd. Według badań przeprowadzonych przez „New York Timesa” Izrael nie spodziewał się, iż Iran zinterpretuje nalot na jego konsulat w Damaszku, w którym zginął generał Gwardii Rewolucyjnej i kilku innych wyższych oficerów, jako eskalację. W końcu Izrael już wcześniej zabijał innych dowódców Gwardii.

Nawet na tolerującym eskalacje przemocy Bliskim Wschodzie prawdą pozostaje banalna mądrość: przemoc jest formą komunikacji, ale nie jest to forma dobra.

4. Strategię weryfikuje również jej cel

Tak nieudolna komunikacja dzięki bomb i rakiet ma swoją zaletę — jest bardziej skuteczna. Mowę lub umowę można odczytać, ale atak może oznaczać wiele rzeczy. Paradoks polega na tym, iż polityka Bliskiego Wschodu jest tak gwałtowna również dlatego, iż gracze nieustannie muszą zabezpieczać swoje zakłady. Irański atak na Izrael był bezprecedensowy w swojej sile, ale potem Teheran stwierdził, iż ogłosił wszystko z wyprzedzeniem Zachodowi, a więc faktycznie doprowadził w ten sposób do deeskalacji całej sytuacji.

Arabia Saudyjska i Jordania pomagają Izraelowi w zbieraniu informacji w regionie, ale tylko w ograniczonym zakresie. Rijad i Amman mają w ten sposób kolejny powód, by domagać się od Jerozolimy ustępstw wobec Palestyńczyków.

Z jednej strony państwa arabskie zbliżyły się w ostatnich latach do Izraela, a z drugiej Arabia Saudyjska przywróciła stosunki dyplomatyczne z Iranem. Z jednej strony wszyscy zaangażowani w regionie wzywają do większego zaangażowania Ameryki, ale z drugiej strony wszyscy szukają również dobrych relacji z Chinami i Rosją. Każda opcja jest otwarta. jeżeli coś pójdzie nie tak, masz dzięki temu strategiczne alternatywy. A jeżeli nie, zyskasz coś od obu stron.

5. Wygrywa ten, kto przetrwa najdłużej

Na pierwszy rzut oka wydarzenia na Bliskim Wschodzie wydają się niezwykle niestabilne i oparte na emocjonalnych reakcjach. W rzeczywistości wszyscy zaangażowani grają w bardzo długofalową grę. Monarchie Zatoki Perskiej chcą zabezpieczyć się na erę postnaftową, Izrael chce skonsolidować swoje bezpieczeństwo, a Iran chce stać się nieomijalnym czynnikiem władzy w regionie. Wszyscy chcą jednocześnie ustabilizować swoje systemy wewnętrzne.

Wszyscy wiedzą jednocześnie, iż osiągnięcie tych celów zajmie im dziesięciolecia. I iż pozostali wciąż tam będą. Iran może chcieć zniszczyć Izrael, ale jednocześnie dąży do dominacji wśród muzułmanów poprzez walkę z tym wrogiem, a do tego ten wróg jest stale potrzebny. Tak było od niepamiętnych czasów i tak będzie jeszcze przez długi czas.

Idź do oryginalnego materiału