Możesz mieć scenę jak z filmu u siebie w domu. Wejdą i pobiorą próbki. Potem zapłacisz ogromną karę. To już się dzieje

3 godzin temu

Anonimowe zgłoszenie wystarczy, żeby straż miejska zapukała do twoich drzwi z mandatem. Właściciele domów odkrywają, iż wiele codziennych praktyk może kosztować tysiące złotych. Sprawdź, za co grożą najwyższe kary i jak się przed nimi ustrzec.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Czasy, gdy można było spalić w piecu wszystko co się pali, definitywnie się skończyły. Właściciele domów w całej Polsce otrzymują bolesne lekcje od kontrolerów środowiskowych, a sąsiedzi coraz chętniej dzwonią na policję. Wystarczy jeden telefon o podejrzanym dymie z komina, żeby uruchomić kontrolę, która może kosztować majątek.

Problem w tym, iż większość ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego, co można, a czego nie można robić w swoim domu. Spalenie kartonu z pizzy, wylanie wody po zmywaniu naczyń na trawnik czy przechowywanie starej farby w piwnicy to pozornie niewinne czynności, które mogą skończyć się wysokimi karami.

Sąsiad dzwoni, ty płacisz

Każdy może zgłosić podejrzenie łamania przepisów środowiskowych – wystarczy telefon do straży miejskiej lub wniosek do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Co gorsza, zgłoszenia są często anonimowe, więc właściciel nie wie, kto go wydał.

Kontrolerzy najpierw sprawdzają, czym właściciel pali w piecu. jeżeli w popiele znajdą ślady plastiku, kartonu czy innych odpadów, mandat jest niemal pewny. Służby mogą choćby zlecić analizę laboratoryjną popiołu – a koszt badania obciąża właściciela nieruchomości.

Drugim częstym problemem jest brak kanalizacji tam, gdzie jest wymagana, lub nieprawidłowe gospodarowanie ściekami. Wylewanie szarej wody z kuchni czy łazienki na działkę może kosztować choćby 10 tysięcy złotych grzywny.

Trzecią grupą naruszeń jest nieprawidłowe przechowywanie odpadów niebezpiecznych. Stare farby, oleje, baterie czy rozpuszczalniki w piwnicy lub garażu to podstawa do nałożenia kary. Takie odpady muszą trafić do specjalnych punktów zbiórki.

Koszty mogą być astronomiczne

Zwykły mandat za spalenie odpadów w piecu wynosi od 200 do 500 złotych. To jednak dopiero początek problemów. Za uporczywe łamanie przepisów grożą grzywny sądowe sięgające kilkunastu tysięcy złotych.

Najdroższe są jednak szkody w środowisku. jeżeli działania właściciela doprowadzą do skażenia gleby lub wód gruntowych, musi pokryć koszty remediacji. Takie prace często kosztują powyżej 100 tysięcy złotych – więcej niż wartość przeciętnego domu.

Wojewodowie mogą też nakładać kary administracyjne od kilkuset do kilkudziesięciu tysięcy złotych, zależnie od skali naruszenia. W najpoważniejszych przypadkach możliwe jest wszczęcie postępowania karnego.

WIOŚ ma prawo wydać decyzję o natychmiastowym usunięciu nieprawidłowości. jeżeli właściciel się nie zastosuje, inspektorat zleci wykonanie prac zewnętrznej firmie – oczywiście na jego koszt.

Nowe przepisy, nowe pułapki

Wojewódzkie uchwały antysmogowe wprowadzają coraz surowsze ograniczenia. W wielu regionach już teraz nie można palić węglem niskiej jakości ani mokrym drewnem. Kontrolerzy sprawdzają nie tylko paliwo, ale też typ pieca – stare urządzenia muszą być wymienione.

Problemem może być także prowadzenie działalności gospodarczej na terenie mieszkalnym. Warsztat w garażu, hurtownia na działce czy głośne remonty mogą skończyć się zamknięciem działalności po zgłoszeniu sąsiadów.

Służby mają coraz lepsze wyposażenie i szkolenia. Współpracują ze sobą w ramach wspólnych akcji kontrolnych. Właściciel, który kiedyś mógł liczyć na pobłażliwość, dziś musi być gotowy na surową egzekucję przepisów.

Jak się bronić przed kontrolami

Podstawowa zasada to spalanie wyłącznie dozwolonych paliw – suchego drewna, pelletu czy ekogroszku. Absolutnie nie można palić żadnymi odpadami, choćby papierem – może zawierać szkodliwe substancje.

Drugi obowiązek to legalne gospodarowanie ściekami. jeżeli w okolicy jest kanalizacja, dom musi być podłączony. Bez przyłącza konieczne jest szczelne szambo z regularnym wywozem przez licencjonowane firmy.

Wszystkie odpady niebezpieczne – farby, oleje, chemikalia, baterie – muszą trafić do punktów zbiórki. Przechowywanie ich w domu czy wyrzucanie do zwykłych śmieci to droga do problemów.

Warto sprawdzić lokalne przepisy, bo różnią się między województwami. W razie wątpliwości lepiej zapytać w gminie niż ryzykować wysokie kary.

Era pobłażliwości się skończyła

Rosnąca świadomość ekologiczna sprawia, iż sąsiedzi coraz częściej zgłaszają nieprawidłowości. Wystarczy podejrzany dym z komina czy dziwny zapach, żeby ktoś wezwał straż miejską.

Szczególnie narażone są domy w zwartej zabudowie, gdzie łatwo zauważyć nieprawidłowości. Służby traktują zgłoszenia coraz poważniej i nie wahają się nakładać wysokich kar.

Najlepszą obroną jest profilaktyka – dostosowanie się do przepisów zanim przyjdą kontrolerzy. Koszt wymiany pieca czy budowy kanalizacji to ułamek potencjalnych kar i kosztów usunięcia szkód środowiskowych.

Ignorowanie problemu to prosta droga do finansowej katastrofy. Lepiej zainwestować w zgodność z prawem niż czekać na wizytę kontrolerów z mandatami.

Idź do oryginalnego materiału