Moja siostra pokłóciła się z mężem i teraz uważa, iż powinnam pójść do naszej babci i poprosić, żeby wykreśliła mnie z testamentu. Są tacy ludzie: pracować nie chcą, a chcą wszystko dostać, nie robiąc absolutnie nic

przytulnosc.pl 2 tygodni temu

Moja kuzynka od dzieciństwa żyje pod hasłem: „Bezczelność – to drugie szczęście”. W małżeństwie, oczywiście, zachowywała się nie lepiej: uważała, iż krewni męża powinni ją nosić na rękach i spełniać wszystkie jej kaprysy na każde żądanie.

Jej mąż, ku zaskoczeniu, dość długo znosił wszystkie wybryki i kaprysy swojej żony. I oto, tydzień temu, siostra pokłóciła się z mężem i wróciła do rodziców. Gdy przyszła do mnie w gości, siostra przedstawiła powody rozstania. I, delikatnie mówiąc, oniemiałam z powodu jej bezczelności.

Teściowa siostry stanowczo odmówiła rezygnacji z pracy, żeby opiekować się wnuczką. Odmowa teściowej do tego stopnia oburzyła siostrę, iż zwyzywała teściową i zabroniła jej choćby dzwonić do własnego syna.

Po kilku miesiącach, łaskawie przebaczając teściowej, siostra postanowiła dać jej szansę na „odkupienie swojego błędu”. Plan był taki: teściowa zbiera swoje rzeczy i przeprowadza się do kawalerki syna, gdzie mieszkała siostra z mężem i dzieckiem. A szczęśliwa rodzina wprowadza się do jej dwupokojowego mieszkania.

I wtedy zapanuje pokój dla wszystkich, babcia będzie mogła widzieć wnuczkę, kiedy tylko zechce.

Mąż i teściowa siostry byli zdziwieni jej „wspaniałomyślnym gestem”. Po raz kolejny słysząc odmowę, siostra wpadła w złość. Nazwała męża „maminsynkiem”, a teściową „złą egoistką”.

Jej mąż, długo nie myśląc, spakował rzeczy żony i, wśród krzyków „Wszyscy mi jesteście winni!”, odwiózł ją do rodziców.

Ciotka tylko ciężko westchnęła. A do mnie przyszła też nie bez powodu. Mamy babcię, już starszą osobę. Babcia zapisała swoje mieszkanie nam z siostrą po równo.

W związku z tym siostra wpadła na „genialny pomysł”. Jak już pewnie się domyślacie, powinnam pójść do babci i poprosić, żeby wykreśliła mnie z testamentu.

W końcu siostra ma dziecko i jej bardziej potrzebne jest mieszkanie. Roześmiałam się i odesłałam siostrę z jej „genialnym pomysłem”. Obraziła się i wyszła, głośno trzaskając drzwiami.

Po dwudziestu minutach zadzwoniła do mnie mama z wyrzutami: jak mogłam tak zasmucić biedną dziewczynkę. Przecież przez kilka lat znosiła znęcanie się męża i teściowej, cudem uciekła od ich „złej rodzinki” pod opiekę własnych krewnych. A tutaj ja – wbiłam siostrze „nóż w plecy”.

Po wysłuchaniu wersji siostry, którą opowiedziała mojej mamie, bardzo długo się śmiałam.

Są tacy ludzie: pracować nie chcą, a chcą wszystko dostać na srebrnej tacy, nie robiąc absolutnie nic.

Idź do oryginalnego materiału