Mirella ze Świętochłowic przesłuchana w sądzie. Śledczy mogą mieć problem

8 godzin temu
Historia 42-letniej Mirelli, która przez 27 lat miała nie wychodzić z mieszkania, wstrząsnęła Polską. Teraz kobietę przesłuchano w sądzie. kilka wskazuje jednak na to, by śledztwo nabrało rozpędu.


"Fakt" podaje, iż 30 października pani Mirella została przesłuchana w Sądzie Rejonowym w Chorzowie. Z relacji gazety wynika, iż "było to jej pierwsze publiczne wyjście od czasu, gdy opuściła szpital".

42-letnia Mirella ze Świętochłowic została przesłuchana


"Kobieta, ubrana w białą kurtkę i spodnie, poruszała się powoli, podtrzymywana przez policjantów. Przesłuchanie odbyło się w obecności biegłego psychologa, aby zapewnić jej komfort i możliwość swobodnej wypowiedzi" – czytamy na stronie gazety.

Kobieta podtrzymała swoje wcześniejsze zeznania. – Pokrzywdzona podtrzymała pierwotne zeznania, iż nie była więziona wbrew własnej woli. Nie stosowano też wobec niej przemocy – przekazała "Faktowi" Sabina Kuśmierska, szefowa Prokuratury Rejonowej w Chorzowie.

Śledczy są ostrożni w udzielaniu informacji na jej temat. Dziennikarka "Faktu" zapytała m.in., dlaczego kobieta żyła tyle lat w izolacji, ale w odpowiedzi usłyszała jedynie: – Ze względu na dobro pokrzywdzonej nie możemy przekazywać takich informacji. przez cały czas realizowane są przesłuchania świadków. Jej rodzice nie zostali jeszcze przesłuchani, na ten moment nikomu nie przedstawiliśmy żadnych zarzutów.

Mirella miała spędzić w mieszkaniu 27 lat


Jak już informowaliśmy, nikt z sąsiadów przez lata nic nie słyszał i nic nie widział. Nikt nie miał pojęcia, co działo się z Mirellą, która 27 lat temu – w wieku 15 lat – zaginęła w tajemniczy sposób, a okazało się, iż przez cały ten czas miała nie wychodzić z mieszkania. w tej chwili sprawą zajmuje się prokuratura, MOPS i policja.

– Ta historia jest bardzo dziwna, dlatego wszyscy czekają na to, jak ona się rozwiąże. 15-latka miała być zamknięta w domu? Przecież mogła uderzać w okna czy w kaloryfery. Mogła walić w ścianę, w bloku wszystko słychać. Rozumiem, iż gdyby zamknęli jakąś babcię. Ale nastolatkę, o której słyszymy, iż była zdrową i fajną dziewczyną i ona nie reagowała? – mówiła o tej sprawie naTemat.pl mieszkanka centrum miasta.

– To bardzo fajna, kontaktowa, rozmowna dziewczyna. Ma bogaty zasób słów. Potrafiła liczyć, pisać, opowiadać. Była bardzo chłonna towarzysko. Bardzo uśmiechnięta, gdy do niej przychodziłyśmy. Gdy szła z pielęgniarką, mówiła, iż nas poznaje. Wspaniała osoba. Wiadomo, iż z racji tego, iż nie wychodziła z domu, była troszkę dziecinna. Że nie rozmawia, jak 42-letnia kobieta – opowiadała także w rozmowie z nami Aleksandra Salbert. To jedna z kobiet, które zainteresowały się jej losem.

Idź do oryginalnego materiału