Wolnoć Tomku w swoim domku – gdybyśmy wszyscy stosowali się do morału, który wynika z sympatycznego wierszyka Aleksandra Fredry, takich sytuacji, jak opisana poniżej, by nie było. Niestety stosunki sąsiedzkie nie zawsze są proste, a rozwiązanie konfliktu czasem niemal niemożliwe.
– To sąsiedztwo nigdy nie było przyjemne. Awantury domowe u sąsiadów zdarzały się nierzadko. Ale od kwietnia jest nie do wytrzymania – skarży się czytelniczka i prosi nas o interwencję.
Kobieta twierdzi, iż od kilku miesięcy, nie może przespać nocy, a to ze względu na tryb życia i zachowanie sąsiada. Ten bowiem, jak mówi, do późnych godzin, swój dom remontuje. I trzeba przyznać, iż robi to w dość osobliwy sposób.
Jedziemy na miejsce. Na granicy działki czytelniczki, stoi niewielki dom sąsiada. Od strony, gdzie mieszka nasza rozmówczyni jest okno, a adekwatnie, tylko to co po nim zostało, czyli dziura. Powstawiane drewniane baliki mają za zadanie chronić pustaki przed odpadnięciem. Przez dziurę po oknie oglądamy pokój sąsiada. W środku skromnie: obdarta z tynku ściana, stół na którym leżą talerze i butelka z napojem. Zarówno po wyglądzie pokoju, jak i po ogródku, widać, iż sąsiad ma bardzo swobodne podejście do porządku.
Patrzymy w górę. Tu nie jest lepiej, sufit nie dolega do jednej ze ścian. Obchodzimy dom dookoła. Z drugiej strony co prawda okno jest, ale wygląda jakby ktoś je dopiero wstawił i zapomniał przytwierdzić do reszty budynku.
Na podwórku połamane meble, dywany i remontowe odpady. Jest też stary nieużywany samochód podparty na drewnianych kołkach i beczce. Pod autem mieszka pies, który choć na łańcuchu, to co jakiś czas ze swojego „niecodziennego lokum” wychodzi, by się rozejrzeć.
Sąsiada akurat w domu nie ma, więc nie mamy okazji do rozmowy. – On ostatnio przychodzi późnym wieczorem lub w nocy i rano wychodzi – mówi nam czytelniczka. I dodaje, iż te noce są największym dla niej i dla jej męża utrapieniem.
– Ten pan uparł się, iż w nocy będzie ten swój dom remontował, czy rozbudował – mówi oczywiście zaznaczając, iż działania, o których mowa to bardziej demolka, niż próba naprawy budynku.
– Ten jego remont polega na tym, iż rozmontowuje płot, albo siekierą „naprawia” drzwi, coś dobudowuje. Ja od kwietnia prawie nie śpię. Są krzyki, są wyzwiska, jest hałas. Pracuję, do pracy dojeżdżam, a jestem już tak zmęczona, iż nie wiem jak długo można tak ciągnąć – skarży się.
Dodaje iż boi się także, iż dom sąsiada w końcu remontu nie wytrzyma. – I się po prostu ten budynek złoży. Tylko teraz pytanie, czy rozpadając się poleci to wszystko w moją stronę, czy w stronę sąsiada. Do mnie przyjeżdżają wnuczki, bawią się ogródku, ja się naprawdę obawiam, iż dojdzie do jakiejś tragedii – mówi.
Kobieta interweniuje na policji, chodzi do gminy. – Nie powiem, bo wszyscy i policja, i gmina starają się pomóc. Wcześniej tu schodziło się towarzystwo, pili załatwiali swoje potrzeby pod moim płotem, i te schodzenie się, po tych interwencjach się skończyło. Ale i tak jest fatalnie. Sąsiad sobie nic z tego nie robi. Mąż jest chory i musi znosić tak uciążliwe sąsiedztwo.
Dlaczego problem jest od kwietnia? Czy coś się akurat tym miesiącu się zmieniło? – pytamy. – Wcześniej jakoś tam było lepiej lub gorzej. Pan miał partnerkę, ale ta w kwietniu się od niego wyprowadziła i wtedy dopiero się zaczęło.
Zwróciliśmy się do Komendy Powiatowej Policji, by zapytać o liczbę interwencji. – Od kwietnia na policję wpłynęło 8 zgłoszeń. Cztery nie zostały potwierdzone, dwie dotyczyły ogólnych nieporozumień sąsiedzkich, zaś w dwóch przypadkach wobec pana zostały skierowane wnioski o ukaranie do sądu w związku z zakłócaniem spokoju – mówi nam mł. asp. Ilona Cichocka, oficer prasowa Komendy Powiatowej Policji w Przasnyszu.
O sprawę mieszkanki zapytaliśmy też wójta gminy Jednorożec, Krzysztofa Iwulskiego. – Sprawę znam i mieszkańca, na którego skarży się jego sąsiadka również. Moim zdaniem mężczyzna zachowuje się w sposób dokuczliwy, jest też hałaśliwy… Samorząd nie ma jednak możliwości ingerencji w stosunku do prywatnych osób i ich konfliktów sąsiedzkich – dodaje.
***
Choć teoretycznie z uciążliwym sąsiadem można walczyć i po stronie spokojnych mieszkańców stoi kilka paragrafów prawa, to w praktyce taka walka wcale nie jest łatwa. W przypadku, gdy na uciążliwego sąsiada nie działa rozmowa pozostaje już tylko wezwanie policji lub wejście na drogę sądową. Tu warto pamiętać, iż to na skarżącym spoczywa zwykle obowiązek udowodnienia swoich racji.
Na uwadze należy mieć także to, iż prawo chroni wszystkich obywateli, a więc także łamiącego zasady sąsiada. jeżeli uzna on, iż próbujemy go zniesławić, a policję wzywamy bezzasadnie, może wykorzystać te same przepisy prawa, co my, by się bronić.
ren