Maltretowany przez ojczyma ośmiolatek z Częstochowy, leczony od ponad miesiąca w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach, zmarł w poniedziałek rano – przekazał rzecznik placówki Wojciech Gumułka.
Wielonarządowa niewydolność przyczyną zgonu chłopca
„Kamilek zmarł dziś rano. Bezpośrednią przyczyną śmierci chłopca była postępująca niewydolność wielonarządowa. Doprowadziła do niej poważna choroba oparzeniowa i ciężkie zakażenie całego organizmu, spowodowane rozległymi, długo nieleczonymi ranami oparzeniowymi” – wskazał rzecznik.
Kamilek był cały czas nieprzytomny
Chłopiec przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości, gdzie jest, ani co go spotkało.
Ani przez chwilę nie cierpiał
– zaakcentował rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach.
Nie pomogły zaawansowane metody leczenia
Zapewnił, iż Kamil otrzymał w GCZD wszelką możliwą pomoc medyczną. Korzystał z zaawansowanych metod leczenia, m.in. z respiratoterapii, dializoterapii oraz w wysokospecjalistycznej aparatury ECMO, zapewniającej wspomaganie krążenia i pozaustrojowe natlenianie krwi.
Był pod ciągłą, niezwykle troskliwą opieką naszego personelu medycznego. To wszystko niestety nie wystarczyło, aby uratować chłopca
– zastrzegł Gumułka.
Kondolencje dla biologicznego ojca
W imieniu personelu szpitala przekazujemy wyrazy głębokiego współczucia biologicznemu ojcu dziecka. Dziękujemy też wszystkim tym osobom, które tak bardzo przejęły się losem chłopca. Wspólnie z Państwem, jako personel szpitala, dzielimy dziś wielki smutek z powodu odejścia Kamilka
– podkreślił rzecznik GCZD.
Bardzo ciężki stan chłopca
Jak wynikało z informacji szpitala, w ostatnich dniach stan dziecka był bardzo ciężki. Postępowały u niego choroba oparzeniowa, ostra niewydolność oddechowa i rozwijało się ciężkie zakażenie organizmu. Chłopiec był podłączony do wspomagania krążenia i pozaustrojowego natleniania krwi; pozostawał w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii.
Jeszcze dwa tygodnie temu lekarze z GCZD sygnalizowali, iż wcześniejsze dni były dla ośmiolatka stabilne, zatem zaczęli rozważać stopniowe wybudzanie małego pacjenta. Przed tygodniem jednak wybudzanie zostało wstrzymane z powodu kolejnych problemów infekcyjnych. Konieczne było wdrożenie zaawansowanych procedur medycznych.
Już w poprzednich tygodniach katowiccy lekarze przekazywali, iż obawiali się o życie dziecka, zmagającego się m.in. z ciężkim przebiegiem choroby oparzeniowej, spowodowanym rozległymi oparzeniami i nieleczeniem ran oparzeniowych przez wiele dni. Wyjaśniali też, iż głęboka śpiączka powoduje m.in., iż chłopiec nie czuje bólu, a jego obrażenia mają szanse szybciej się goić.
W ten weekend media sygnalizowały, iż chłopiec otrzymał sakrament ostatniego namaszczenia; pożegnał się z nim też biologiczny ojciec.
Maltretowany ze szczególnym okrucieństwem
Sprawa maltretowania chłopca wyszła na jaw po zgłoszeniu złożonym przez biologicznego ojca dziecka 3 kwietnia bieżącego roku. Interweniowała policja. Dziecko z ciężkimi obrażeniami przetransportowano do szpitala śmigłowcem. Lekarze z Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach mówili 5 kwietnia o jego rozległych oparzeniach: głowy, tułowia oraz kończyn i złamaniach kończyn. Sygnalizowali walkę o życie dziecka i perspektywę jego długiego leczenia.
Czytaj także:
Ojczym maltretował 8-latka. Stan Kamilka z Częstochowy jest bardzo ciężki
Stan ośmiolatka z Częstochowy, maltretowanego przez ojczyma, w ostatnich dniach jest bardzo ciężki – przekazał w czwartek rzecznik Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach (GCZD) Wojciech Gumułka. Postępują u...
Czytaj więcejOjczym usłyszał zarzut morderstwa
5 kwietnia prokurator zarzucił ojczymowi dziecka, 27-letniemu Dawidowi B., iż 29 marca br. usiłował pozbawić życia swojego pasierba, polewając go wrzątkiem i umieszczając na rozgrzanym piecu węglowym. W ten sposób spowodował ciężkie obrażenia ciała – oparzenia głowy, klatki piersiowej i kończyn.
Podejrzanemu zarzucono też, iż znęcał się nad ośmiolatkiem ze szczególnym okrucieństwem – poprzez bicie, kopanie po całym ciele oraz przypalanie papierosami i spowodowanie u niego licznych złamań kończyn oraz rany oparzeniowe.
Matka bierna w obliczu przemocy wobec syna
Matka chłopca Magdalena B. jest podejrzana o narażanie swego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia, a także udzielenia pomocnictwa mężowi w znęcaniu się nad chłopcem. Nie reagowała bowiem na zachowania męża i nie udzieliła dziecku pomocy. Prokuratura zaznacza, iż spoczywał na niej szczególny obowiązek opieki nad dzieckiem.
Przyznanie do winy
Dawid B. przyznał się do popełnienia zarzucanych mu przestępstw. Odmówił złożenia wyjaśnień. Do winy przyznała się także matka chłopca, ona składała wyjaśnienia. Oboje zostali aresztowani na trzy miesiące.
Zarzuty wobec innych członków rodziny
Pod koniec kwietnia prokuratura informowała też o postawieniu zarzutów nieudzielenia pomocy siostrze matki Kamila, a następnie mężowi tej kobiety. Wszyscy mieszkali w tym samym domu. Grozi im za to kara do trzech lat więzienia, po przesłuchaniu oboje trafili pod dozór policji.
Brak wcześniejszych informacji o przemocy w rodzinie
Jak wcześniej informował Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Częstochowie, rodzina ośmiolatka była od marca 2021 r. objęta wsparciem pracownika socjalnego. Wcześniej nie było informacji wskazujących, iż dziecko może doświadczać przemocy.
Rodzeństwo Kamilka odebrane rodzicom
Częstochowski sąd zdecydował, iż najmłodsze dzieci, które mieszkały z Dawidem i Magdaleną B., trafią do pieczy zastępczej, a starsze do placówki opiekuńczo-wychowawczej. Magdalena B. ma szóstkę dzieci – dwójkę najmłodszych z obecnym mężem Dawidem B., a czwórkę pozostałych z innymi dwoma mężczyznami. Najstarsze z dzieci ma 11 lat, a najmłodsze urodziło się ubiegłym roku.
Polecamy
Zmarł Franciszek Bąkowski, ocalały z zagłady Huty Pieniackiej
Nie żyje Franciszek Bąkowski, jedna z niewielu osób ocalałych z pogromu Huty Pieniackiej. Zmarł w wieku 87 lat - poinformowało...
Czytaj więcej