Ludzie znów sprzedani jak przedmioty… Dalsze losy lokatorów Arrady

1 miesiąc temu

Lokatorzy z ul. Waculika 6 znów zostali potraktowani jak zwykłe przedmioty – sprzedani razem z mieszkaniami. Dziś straszy się ich eksmisją i drastycznymi podwyżkami czynszu. To dramat rodzin, które od lat żyją w niepewności i muszą walczyć o swoje podstawowe prawa.

To nie jest nowa historia. To powracający rykoszetem temat mieszkań dawnej spółki Arrada. Udało nam się uratować 814 mieszkań – wykupić je do zasobu miejskiego i przekazać pod zarząd spółki Nieruchomości Brzeziny. Dzięki temu mieszkańcy odzyskali spokój i stabilizację. Zamiast strachu przed kolejnym właścicielem, dziś mogą liczyć na przewidywalność i sukcesywne remonty wieloletnich zaniedbań.

Niestety, zanim doszło do wykupu, miały miejsce „ciche” transakcje. Mimo “zakazu” sprzedaży. Kulawe prawo chroniło “biznesmenów” a nie lokatorów. To właśnie w tych, sprzedanych blokach dziś cierpią mieszkańcy. Na kilka lat sytuacja się uspokoiła, ale wraz z upadłością kolejnego właściciela problem wrócił.

Nowy kupiec nie patrzy na ludzi – interesują go tylko maksymalne zyski. I robi to kosztem zdrowia i życia lokatorów. To co opowiadają lokatorzy, to co przeżywają jest zatrważające.

Znam ten problem bardzo dobrze. Moi dziadkowie zostali dokładnie tak sprzedani i potraktowani jak niepotrzebne meble. Rozumiem, współczuję i wraz z Prezydent Sławą Umińską-Kajdan zrobimy wszystko, żeby pomóc.

Jak wyglądała walka o mieszkania Arrady?

Historia sięga 2014 roku. Już w pierwszych dniach urzędowania spotkaliśmy się z prezesem Arrady, aby rozmawiać o sytuacji i zaproponować wykup. W lutym 2015 roku spółka ogłosiła upadłość, a w czerwcu 2016 roku decyzja sądu stała się prawomocna. Wtedy powołano Radę Wierzycieli, a miasto przedstawiło jasne stanowisko – nie chcemy sprzedaży „po kawałku”, ale całości zasobu.

W grudniu 2016 roku powołaliśmy spółkę Nieruchomości Brzeziny. Zabezpieczyliśmy 5 milionów złotych wkładu własnego, przygotowaliśmy możliwość kredytowania reszty. Początkowa wycena mieszkań wynosiła ok. 30 mln zł, ale gwałtownie wzrosła do ponad 40 mln zł – mimo iż stan techniczny budynków się pogarszał.

Przez wiele miesięcy trwały rozmowy, negocjacje i działania prawne. W 2018 roku złożyliśmy do sądu wniosek o układ likwidacyjny i zabezpieczyliśmy w budżecie 32 mln zł na ten cel. Dołączyły się petycje mieszkańców, podpisy i wsparcie komitetu obrony lokatorów. Wreszcie udało się – większość mieszkań wykupiliśmy, zabezpieczając interes społeczny.

Polityczne przeszkody

Nie obyło się jednak bez prób torpedowania naszych działań. Jeden z radnych opozycji – najpierw głosujący za powołaniem spółki Nieruchomości Brzeziny – kilka miesięcy później sam złożył zawiadomienie do prokuratury, oskarżając nas o działanie na szkodę miasta. W praktyce próbował zablokować wykup mieszkań, czyli realną pomoc dla lokatorów.

Trudno uwierzyć, iż w obliczu dramatu setek rodzin ktoś zamiast wspierać rozwiązanie problemu, wybierał polityczne gierki i szukanie sensacji. Czy to coś Wam przypomina?

Co udało się osiągnąć?

Dziś spółka Nieruchomości Brzeziny zapewnia mieszkańcom stabilne warunki, brak gwałtownych podwyżek i sukcesywne remonty. To ogromny kontrast wobec niepewności, w której żyli przez lata. Zamiast bycia „towarem na sprzedaż”, stali się pełnoprawnymi mieszkańcami, którym gwarantujemy bezpieczeństwo.

Dzisiejsza sytuacja z Waculika przypomina, jak ważna była decyzja o wykupie tych 814 mieszkań. Projekt, który przez naszych oponentów był torpedowany i nazywany nierealnym. Bo przecież miasta na to nie stać…

Ale dramat trwa dalej

Niestety – dramat mieszkańców budynków, których nie udało się uratować, trwa. Sprzedani razem z mieszkaniami, dziś znów walczą o dach nad głową. To, iż w XXI wieku wciąż można handlować mieszkaniami z lokatorami w środku, jest nie do zaakceptowania.

Jesteśmy z tymi rodzinami w kontakcie i będziemy starali się im pomóc. Prawdopodobnie konieczne będzie szukanie nowych mieszkań. Niepotrzebny stres, problemy, i nieplanowana przeprowadzka. O kosztach nie wspominając.

Ta sytuacja pokazuje jasno – gdy w grę wchodzi interes prywatny, ludzie stają się zakładnikami. A przecież mieszkanie to podstawowe prawo, a nie towar na aukcji.

Cieszę się, iż w sprawie Arrady podjęliśmy dobrą, odpowiedzialną decyzją – zabezpieczając interes niemal tysiąca rodzin. Zawsze stawiamy interes Piekar Śląskich i mieszkańców na pierwszym miejscu.

Razem zmieniamy Piekary Śląskie

Idź do oryginalnego materiału