„Łowcy pedofilów” pod lupą prokuratury. Zbadali ich powiązania z policją

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • Z relacji osób działających w fundacji wynika, iż informacje o podejrzanych mężczyznach dostają najczęściej od rodziców molestowanych dzieci. To oni mają podsyłać im namiary
  • Pod niektórymi wpisami fundacji pojawiają się zachęty do obejrzenia nagrań na „grupie premium”. Są to m.in. filmy z udziałem osób podejrzanych, które wysyłali oni do „wabików”
  • Pojawiły się podejrzenia, iż „łowcy pedofilów” mogą mieć kontakty z policjantami jednej z dużych komend w Polsce. Mówiono, iż mogło dojść do wycieku danych osób, które miały widnieć w bazie osób skazanych lub podejrzewanych o pedofilię
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Fundacja ECPU Polska: Łowcy to znani od lat „łowcy pedofilów”. Ich działalność można śledzić w mediach społecznościowych, gdzie publikują nagrania z momentów zatrzymania mężczyzn, którzy próbowali umówić się na randki z dziećmi. Ich interwencje realizowane są bardzo często. W ciągu jednego miesiąca są w stanie złapać i przekazać policji choćby kilku podejrzanych.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

„Łowcy pedofilów” działają na zasadzie „wabików”. W sieci rozpoczynają konwersacje z podejrzanymi mężczyznami, podszywając się pod dzieci. Ci przez cały czas myślą, iż piszą z nieletnimi. Często wysyłają im zdjęcia lub nagrania, na których np. się onanizują.

Pod niektórymi wpisami fundacji pojawiają się zachęty do obejrzenia takich nagrań na „grupie premium”. „Łowcy pedofilów” publikują także filmy z interwencji, podczas których rozmawiają z podejrzanymi. Można na nich zobaczyć ich twarz i usłyszeć niezmieniony głos.

Płatny dostęp i domniemana kooperacja z policją

Profil Fundacji ECPU Polska: Łowcy na Facebooku obserwuje ponad 446 tys. osób. Jak informuje portal Wyborcza.pl, za dostęp do wspomnianej już „grupy premium” trzeba zapłacić ok. 14 zł na miesiąc. „Łowcy pedofilów” tłumaczą, iż dzięki płatnej subskrypcji mogą pokryć koszty akcji.

Z relacji osób działających w fundacji wynika, iż informacje o podejrzanych mężczyznach dostają oni najczęściej od rodziców molestowanych dzieci. To oni mają podsyłać im namiary. Pojawiły się jednak podejrzenia, iż „łowcy pedofilów” mogą mieć kontakty z policjantami jednej z dużych komend w Polsce.

Mówiono, iż mogło dojść do wycieku danych osób, które miały widnieć w bazie osób skazanych lub podejrzewanych o pedofilię. Mowa o osobach, u których np. znaleziono pornografię dziecięcą. Sprawą tą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Zielonej Górze.

— Nie znaleziono dowodów na to, by informacje wypływały od policjantów. Sprawdzano m.in. policyjne systemy, nie było śladów, iż doszło do jakichkolwiek wycieków danych — wyjaśniła prokurator Ewa Antonowicz z Prokuratury Okręgowej w Zielonej Górze, cytowana przez portal Wyborcza.pl.

Idź do oryginalnego materiału