Kto naprawdę może zyskać na obowiązku cyklicznego powtarzania badań dla myśliwych?

2 tygodni temu

W ostatnich latach w Polsce obserwujemy narastającą falę niechęci wobec myślistwa i łowiectwa, którą kreują grupy organizacji antyłowieckich, wspierane przez niektórych polityków i celebrytów. Ta nieoficjalna kampania, która wydaje się być prowadzona „z góry”, budzi poważne pytania dotyczące jej celów i beneficjentów. W kontekście zapowiedzianych przez wice Ministra Klimatu i Środowiska zmian, w tym wprowadzenia obowiązku cyklicznego powtarzania badań lekarskich dla myśliwych, stajemy przed koniecznością zastanowienia się, kto faktycznie może zyskać na ograniczeniach w tej dziedzinie?

Już sama zapowiedź czołowego przedstawiciela resortu Klimatu i Środowiska dotycząca rozpoczynania prac z obszaru Ustawy o Broni i Amunicji stawia pod wielkim znakiem zapytania jego kompetencje w tym zakresie. Powoływanie się na oczekiwania „strony społecznej” w tym zakresie jest jawnym nadużyciem, bowiem postulat taki formułowany jest w zasadzie głównie przez organizacje antyłowieckie. Pragnę zauważyć, iż zgodnie z najnowszymi badaniami opinii publicznej OPB Ariadna na zlecenie redakcji Farmer.pl zdecydowanie więcej Polaków popiera prowadzenie aktywnej gospodarki łowieckiej w odniesieniu do przeciwników polowań. prawdopodobnie większość społeczeństwa może nie być więc zainteresowane braniem udziału w kolejnym narodowym cyrku w zakresie dalszego medycznego uszczęśliwiania obywateli, pamiętając obowiązek noszenia maseczek na ulicach, czy zakaz wstępu do lasów podczas pandemii…

Obecnie myśliwi, tak samo jak inni legalni posiadacze broni w Polsce, muszą przejść kompleksowe badania psychologiczne i ogólne, aby uzyskać pozwolenie na broń. Te badania służą identyfikacji osób mogących stanowić zagrożenie dla siebie i innych. Brak na przestrzeni ostatnich dekad jakichkolwiek incydentów na polowaniach z przyczyn zdrowotnych wśród myśliwych podważa sens wprowadzania dodatkowych restrykcji. prawdopodobnie na podstawie tych właśnie faktów MSWiA nie podejmowało prac w zakresie wprowadzania dodatkowych, kosztownych obowiązków myśliwym. Co w praktyce powtarzanie badań myśliwym może zmienić? Kompletnie nic, bowiem w praktyce jeżeli ktoś raz przeszedł takie badania, to został wykluczony z grupy stanowiącej zagrożenie dla siebie i innych.

Obowiązek cyklicznego powtarzania dość kosztownych badań lekarskich dotknie przede wszystkim mniej zamożną grupę myśliwych, w tym emerytów, którzy nie tylko stanowią fundament polskiego myślistwa, ale często pełnią rolę mentorów dla nowych adeptów, przekazując swoją wiedzę i pasję następnym pokoleniom. Narzucenie im dodatkowych kosztów bez uzasadnienia jest nie tylko niesprawiedliwe, ale również może prowadzić do ich wykluczenia społecznego. Wielu nemrodów choć może nie być już aktywnymi myśliwymi, stanowi integralny element podtrzymywania rodzinnych tradycji łowieckich kolejnym pokoleniom. To nie tylko dziedziczenie pasji, ale również broni myśliwskiej, które razem mają wymiar niekiedy choćby historyczny.

Po wyłączeniu myśliwych poza nawias społeczny, ograniczając ich konstytucyjne prawa rodzicielskie, próbuje się bolszewickimi metodami dzielić społeczeństwo i niszczyć narodową tradycję oraz wartości. W kontekście obecnego napięcia geopolitycznego, szczególnie w związku z sytuacją na wschodniej granicy naszego kraju, warto się zastanowić, czy ograniczanie ilości myśliwych i broni nie służy interesom obcych mocarstw. Stygmatyzacja legalnych posiadaczy broni powinna być traktowana jako zdrada ojczyzny, zwłaszcza w obliczu zagrożeń zewnętrznych.

Zatem, drodzy szanowni politycy, zanim podejmiecie decyzje dotyczące naszych tradycji łowieckich i praw myśliwych, powinniście dokładnie zbadać, czy te działania służą faktycznie poprawie bezpieczeństwa naszym obywatelom, czy też może interesom obcych państw. W świetle statystyk szacuje się, iż blisko 80% przestępstw w Polsce przeciwko zdrowiu lub życiu popełnianych jest po spożyciu alkoholu. jeżeli jakimkolwiek politykom faktycznie zależy na bezpieczeństwie Polaków, to niech się zajmą „małpkami” dostępnymi na stacjach paliw, piętnowaniem biernych postaw świadków pijanych kierowców czy ogólnego kultu „drinków” promowanego postawami pato celebrytów.

Idź do oryginalnego materiału