Związek Radziecki współczuł Arabom, wspierał ich walkę narodowo-wyzwoleńczą dobrą radą, bronią, doradcami, szkoleniami, kształcił ich kadry, wspierał logistycznie. Arabowie nie chcieli żadnego palestyńskiego państwa, chcieli wymordować Żydów i podzielić Izrael między siebie.
Ani Egipt, ani Syria, ani Jordania, ani Irak, ani Arabia Saudyjska nikomu nie obiecywali żadnej Palestyny, owszem zachęcali palestyńskich Arabów do zabijania Żydów dla Allaha. Uciekinierzy z Mandatu Palestyńskiego nie otrzymali obywatelstwa w krajach arabskich, trzymano ich w obozach na utrzymaniu ONZ. Pozwolono im się zbroić do walki z Żydami, zabijano, kiedy domagali się prawa do pracy i normalnego życia.
Bassem Eid, działacz na rzecz praw Palestyńczyków pisze: „Przez wiele lat czołowe mocarstwa arabskie wykorzystywały naród palestyński i konflikt z Izraelem do własnych celów, ogólnych represji w kraju i agresji za granicą. Raz po raz wzywano Palestyńczyków, by służyli jako mięso armatnie przeciwko Izraelowi, co służyło programowi państw arabskich, które odmówiły rozważenia zawarcia pokoju z Izraelem. Dziś większość świata arabskiego szuka pokoju i nowego zaangażowania z innymi narodami, podczas gdy Iran rozpoczął ideologiczną krucjatę, by zdominować region.”
Naród palestyński to nie jest jeden pan w kapeluszu; samozwańczymi przywódcami „Palestyńczyków” byli ludzie tacy jak Wielki Mufti Jerozolimy Al-Husseini, o którym założyciel Bractwa Muzułmańskiego Hassan al-Banna, w 1946 roku mówił: „Klęska Hitlera i Mussoliniego cię nie przestraszyła. Twoje włosy nie posiwiały ze strachu i wciąż jesteś pełen życia i walki. Co za bohater, co za cud człowieka. Chcielibyśmy wiedzieć, co zrobi arabska młodzież, ministrowie gabinetu, bogaci ludzie i książęta Palestyny, Syrii, Iraku, Tunisu, Maroka i Trypolisu, aby być godnymi tego bohatera. Tak, ten bohater, który rzucił wyzwanie imperium i walczył z syjonizmem z pomocą Hitlera i Niemiec. Niemiec i Hitlera już nie ma, ale Amin Al-Husseini będzie kontynuował walkę.”
Oblubieniec Związku Radzieckiego Abu Nidal, (o którym Wikipedia pisze m. in.: „Blok wschodni, a przede wszystkim Rumunia, Węgry i Polska oferowały schronienie Abu Nidalowi i członkom jego grupy oraz handlowały z nimi bronią. W Warszawie znajdowała się siedziba firmy SAS Foreign Trade and Investment Company należąca do Abu Nidala. Zlikwidowano ją w 1987 roku na żądanie Stanów Zjednoczonych”), podobno zlecił zamordowanie kilku towarzyszy broni, podobno planował zamach na Arafata, z którym konkurował o władzę nad Palestyńczykami. Do dziś nie wszystko wiemy o jego ciemnych sprawkach. Był porywaczem samolotów, podobnie jak Arafat, ale Arafat wygrał i to jemu świat wręczył klucze do palestyńskiego domu i powierzył los Palestyńczyków.
To berło władzy nad Palestyńczykami zostało wręczone po tym, jak Arafat wywołał wojnę domową w Jordanii, po tym, jak pozwolono mu wyprowadzić swoje uzbrojone oddziały z Jordanii do Libanu, po tym, jak wywołał wojnę domową w Libanie i doprowadził do zniszczenia tego kraju, po tym, jak Ameryka i Europa obroniły go przed klęską z rąk izraelskiej armii, a amerykańskie okręty przewiozły jego armię do Tunezji.
Saudowie niepokoili się, iż Irańczycy porwą „sprawę palestyńską” i zdobędą przewodnictwo wśród narodów islamskich. Al-Kaida i Bin Laden nie wzięli się znikąd. To była mordercza konkurencja o to, kto jest najlepszym mordercą, kto najlepiej nienawidzi Żydów, kto potrafi zadać silniejszy cios niewiernym.
Palestyńczycy byli Arabom potrzebni jako psy wojny, Zachodowi jako dowód ich troski o pokój. Egipski dysydent Husein Abubakr Mansour pisze: „Wolna Palestyna” – hasło, które zawsze świadomie sugerowało masowe mordy Żydów w ich miastach, na ulicach, w sklepach i domach. Niewielu odważa się mówić o tym otwarcie, ale w wielu kręgach intelektualnych, zawodowych i popularnych na Bliskim Wschodzie i Zachodzie idea wyzwolenia narodowego Palestyny od dawna jest formułowana w kategoriach, które tolerują lub deklarują masowe zabijanie Żydów. Dla bardziej jednoznacznych aktorów, takich jak Hamas i Islamska Republika Iranu, wyzwolenie Palestyny oznacza po prostu całkowite wykorzenienie Izraela i jego ludności bez żadnych zastrzeżeń. Nie jest to punkt polemiczny, ale podstawowa rzeczywistość i fakt z naszego życia, który wymaga analizy.
Zachód płacił za kształcenie Palestyńczyków, powierzając to kształcenie arabskim nazistom. Od czasu do czasu słyszeliśmy o rasistowskich treściach w palestyńskich podręcznikach i tak szlachetnie baliśmy się, żeby przypadkiem nie łączyć tego z islamem. Francuski filozof, muzułmanin, Abdennour Bidar pisał w swoim „Liście do moich braci muzułmanów” w 2014 roku: „Skąd pochodzą zbrodnie tego tak zwanego ‘Państwa Islamskiego’? Powiem ci, przyjacielu. Nie ucieszy cię to, ale jest to mój obowiązek jako filozofa. Korzeń tego zła, które dzisiaj kradnie twoją twarz, znajduje się w tobie; Potwór wyłonił się z twojego brzucha. I wyłonią się z niego inne potwory, jeszcze gorsze, jak długo będziesz odmawiał przyznania się do choroby i nie zabierzesz się wreszcie za zniszczenie korzeni tego zła!”
Kiedy wreszcie zrozumiemy, iż islam nie jest tylko dziedzicem niemieckiego nazizmu, iż był jego prekursorem, iż zagładę Żydów w Europie poprzedziło bestialskie ludobójstwo Ormian i Greków w Turcji, iż wcześniej zakorzenione w tej religii barbarzyństwo doprowadziło do wymordowania dziesiątków milionów ludzi i zniewolenia wielu narodów, iż okrucieństwo jest w niej nakazem, a terror dogmatem. Palestyńczykom wyznaczono rolę forpoczty islamu, który musi odzyskać honor zdobywcy świata.
Bassem Eid w maju 2023 pisał: „To, co dzieje się teraz na Bliskim Wschodzie, jest bardzo proste. Teokratyczny reżim ajatollahów w Iranie, niezaspokojony naruszaniem godności kobiet i wieszaniem młodych demonstrantów, stara się narzucić swoją apokaliptyczną średniowieczną wizję całemu regionowi. Tak jak frakcje terrorystyczne, które twierdzą, iż palestyńskie przywództwo było wykorzystywane jako entuzjastyczne pionki w faszystowskich wojnach o wywyższenie się, prowadzonych przez panarabski reżim Gamala Abdula Nasera w Egipcie i totalitaryzm partii Baas w Iraku Saddama Husajna, tak samo PIJ i Hamas próbują teraz wciągnąć naród palestyński w krwawe intrygi Iranu. Mam lepszy pomysł. Dajmy naszym rodzinom i naszym dzieciom pokój i pomyślność, a nie pociski i ból. Zawrzyjmy porozumienie z Izraelem, zamiast niekończących się walk i religijnej tyranii pod rządami Iranu.”
Ten pełen rozpaczy i naiwny krzyk Palestyńczyka nie interesuje zachodnich dziennikarzy, którym sumienie nakazuje ocalenie władzy palestyńskich nazistów nad Palestyńczykami. Iran walczy o „wolną Palestynę” dopiero od 1979 roku, wcześniej robili to inni. Ten palestyński działacz na rzecz na praw Palestyńczyków przypomina w tym samym artykule, iż urodził się w Jerozolimie, z której jego rodzina została przymusowo przesiedlona nie przez Izraelczyków, a przez Jordańczyków. Jednak prześladowania Palestyńczyków przez Palestyńczyków i przez innych Arabów świata nie obchodzą, bo to nie pasuje do ich narracji. Bassem Eid raz za razem powtarza, iż za śmierć młodych Palestyńczyków odpowiada palestyńskie kierownictwo, piorąc ich mózgi, namawiając do ataków, zachwalając śmierć i niszcząc każdego, kto chociażby tylko wspomina o pokojowym współżyciu.
Arabska Wiosna demokratycznie doprowadziła do władzy w Egipcie Bractwo Muzułmańskie, Zachód był oburzony, kiedy egipski generał pozbawił ich władzy. Egipski prezydent-generał chciałby zmiany sposobu nauczania islamu w Egipcie. Wywołuje to nie tylko stanowcze sprzeciwy instytucji religijnych, ale i niechętnie pomruki Zachodu. Zdaje się, iż mamy poważne kłopoty z odpowiedzią na pytanie, gdzie jest wróg.
Zachód pomógł obalić w Iranie szacha, uzbroił afgańskich mudżahedinów, w tym stuleciu obalił Talibów w Afganistanie, Saddama Husajna w Iraku, Kaddafiego w Libii, pomógł w obaleniu jemeńskiego prezydenta Saleha.
Iracko-libański dysydent Hussain Abdul-Hussain zastanawia się nad pytaniem, dlaczego ta walka z terrorem nieodmiennie przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Dlaczego po każdym zwycięstwie przychodzi klęska i wzrost najbardziej radykalnych sił islamu? On sam z radykalnego bojownika o palestyńską sprawę znalazł się wśród Arabów solidarnych z Izraelem, „odkrył Amerykę”, kiedy Stany Zjednoczone obaliły znienawidzonego przez niego Saddama Husajna.
Po latach pisał: „Dziś, po dziesięciu latach, niemal wszyscy uważają, iż obalanie krwawych tyranów, takich jak Saddam, Kaddafi, czy jemeński Saleh, było błędem. Arabowie po prostu nie dojrzeli do demokracji. Kiedy władza centralna się rozpada, pojawiają się milicje i anarchia uniemożliwia budowanie jakichkolwiek demokratycznych instytucji. Dążąca do dominacji w regionie irańska dyktatura zbroi i finansuje niektóre z tych milicji i zamiast przejścia od autokracji do demokracji widzimy powrót do średniowiecza i upodobnianie się państw arabskich do islamistycznego Iranu.
W Iraku amerykańska broń za miliardy dolarów, w którą wyposażono armię iracką, dostała się w ręce ISIS, ogromne magazyny broni, które były w rękach Kaddafiego trafiły do afrykańskich islamistów, w Afganistanie amerykańska broń znalazła się w rękach talibów; wcześniej w Iranie, natychmiast po zdobyciu władzy, wzięto amerykańskich zakładników, a hasłem islamskiej rewolucji jest „śmierć Ameryce, śmierć Izraelowi”. Ale Zachód jak ognia obawia się wspierania irańskich protestujących, afrykańskich chrześcijan, muzułmańskich dysydentów i byłych muzułmanów. Walczy z jakimś bliżej nieokreślonym terroryzmem i wspiera „palestyński naród”, który dla zachodniej lewicy jest nową ojczyzną proletariatu.
Jak pisał nasz Konstanty Gebert w odpowiedzi na moją recenzję jego książki: ”Napisałem historię Izraela, nie świata arabskiego, więc interesują mnie ewentualni faszyści w Izraelu, nie w państwach arabskich.”
Sześć lat temu, przed Radą Praw Człowieka ONZ, na zaproszenie UN Watch, wystąpił syn jednego z założycieli Hamasu. Jego głos wyraźnie przeraził obecnych tam przedstawicieli pokój miłujących narodów, ale nie sprawił żadnego wrażenia na dziennikarzach światowych mediów głównego nurtu. Ukazał się właśnie (20 października) nowy wywiad z nazywanym „synem Hamasu” Mosabem Hassanem Yousefem, w którym mówi, iż „Izrael musi położyć kres Hamasowi”. Gdzie to mówi? Oczywiście w Fox News, bo liberalni dziennikarze nie mogą sobie na taki symetryzm pozwolić. Mosab Hassan Yousef, którego ojciec, Szejk Hassan Yousef, jest współzałożycielem i jednym z przywódców Hamasu, wie o czym mówi, prezentując cele i taktykę Hamasu. Yousef mówi, iż Izrael musi rozprawić się z „najbardziej brutalną działającą w tej chwili organizacją terrorystyczną”.
Kiedy Arafatowi wręczono władzę nad Palestyńczykami, nie ukrywał zamiaru utworzenia z „państwa Palestyna” bazy terrorystycznej do walki z Żydami. Bardziej radykalny Hamas uznał, iż robi to zbyt wolno i zbyt łagodnie, iż islam musi zwyciężyć szybciej.
Izraelski Arab Yoseph Haddad, żołnierz IDF, dziś działacz walczący z antyizraelską propagandą, został zaproszony przez izraelską telewizje I24. Kiedy otwieram link, ekran jest czarny, dowiaduję się, iż na film nałożono ograniczenia, iż zawiera drastyczne sceny, a treści są potencjalnie kontrowersyjne. Pytają mnie, czy chcę kontynuować. Chcę, Haddad mówi o działaniu mediów w czasie wojny, o zalewie kłamstw, o absurdalnym odwróceniu rzeczywistości i oskarżaniu izraelskich żołnierzy o obcinanie głów niemowlętom, o tym, iż te kłamstwa spotykają się z niewystarczającymi reakcjami. Nie ma tu ani drastycznych scen, ani niczego kontrowersyjnego, chyba, iż stwierdzenie, iż większość izraelskich Arabów woli żyć pod władzą Izraela niż pod władzą Hamasu czy Abbasa, jest dla kogoś kontrowersyjne. Opatrzenie tego wywiadu takimi zastrzeżeniami bardzo wiele mówi o stanie medialnych korporacji.
Wielu Izraelczyków zostało uratowanych przed śmiercią, okaleczeniem lub porwaniem przez zbirów Hamasu przez swoich nieżydowskich współobywateli. Youssef Ziadna, Beduin z izraelskiego miasta Rahat, 7 października z narażeniem życia uratował swoim minibusem około 30 osób. Oczywiście dziś dostaje groźby śmierci, które prawdopodobnie pochodzą od innych arabskich obywateli Izraela.
Widzimy terror, a nie chcemy zobaczyć jego źródeł, współczujemy, ale nie Palestyńczykom zdradzonym przez Arabów i ich własnych przywódców, ale tym, którzy podejmują heroiczne wysiłki zabijania Żydów, a którym ci perfidni Izraelczycy to utrudniają. Nie chcemy być islamofobami, więc odmawiamy usłyszenia głosów zrozpaczonych muzułmanów, tych, którzy nie chcą być radykalizowani, nie chcą zabijać, nie chcą walczyć o pokój do ostatniego Żyda i nie chcą umierać za Allaha. W arabskich mediach społecznościowych można znaleźć setki potępień Hamasu; Arabowie piszą, iż działania Hamasu są sprzeczne z islamem, moralnością i człowieczeństwem.
Wielu byłych muzułmanów, którzy nie zamierzają racjonalizować swojej wiedzy o własnym wychowaniu w islamie, stanowczo odmawia zgodzenia się ze stwierdzeniem, iż te działania są sprzeczne z islamem. Twierdzą, iż nie są sprzeczne ani z Koranem, ani z jego wykładnią przez instytucje religijne, ani z tym, czego nauczano ich w domu, w meczecie i w szkole. Obydwie strony mają trochę racji; w wielu liberalnych muzułmańskich domach chroni się dzieci przed najbardziej destrukcyjnym nauczaniem religii.
Stąd tak piękne postaci muzułmanów jak Zakaria Fellah, urodzony w Algierii muzułmanin, który studiował w Szwajcarii, przez wiele lat był pracownikiem ONZ. Kilka lat temu zrezygnował ze stanowiska rzecznika misji ONZ na Wybrzeżu Kości Słoniowej ze względu na dramatyczne rozmiary korupcji w siłach pokojowych ONZ. W artykule, który zaczyna od przypomnienia popularnej na Zachodzie w latach dziewięćdziesiątych piosenki „Tracąc moją religię” (która oczywiście traktowała o chrześcijaństwie), autor pisał, iż jego muzułmańska wiara jest coraz słabsza.
Powody są oczywiste: każdego dnia najgorsze wiadomości przychodzą ze świata islamu: „Nowe ruchy, nowe organizacje, nowe milicje. Nowe potwory, te same metody: terror i brutalna przemoc przeciw każdemu, kto jest w najmniejszym stopniu inny – muzułmanie i niemuzułmanie są łatwym celem dla fanatyków, którzy bezczelnie twierdzą, iż popełniają swoje zbrodnie w moim imieniu! Islamscy Übermenschen, islamofaszyści – oto, czym oni są. Nowi barbarzyńcy w marszu przeciwko ludzkiej cywilizacji i postępowi w imieniu dżihadu, który podjęli nie pytając mnie o zdanie. Nowa forma totalitaryzmu czerpiącego swoje upoważnienie z początków nowej religii, „ostatecznego objawienia”. Mają jeden cel. Mrożący krew w żyłach – planeta ma się poddać, bo jeżeli nie… Ostatecznie samo słowo islam jest synonimem poddania się. Śmierć różnorodności, śmierć nauce i technologii, śmierć prawom człowieka, śmierć prawom kobiet, prawom psów. Precz ze sztuką! Precz z muzyką. Nie dla seksu! Nie dla piękna! Nie dla przyjemności!… Haram, haram, haram… Śmierć każdemu, kto nie jest z nami!”
Urodzona w Wielkiej Brytanii w pakistańskiej rodzinie brytyjska lekarka Qanta Ahmed wzywa muzułmańskich przywódców do potępienia Hamasu. W przekazanym na Twitterze wystąpieniu na Niezależnym Forum kobiet mówiła: „Jesteśmy całkowicie przerażeni zabijaniem Izraelczyków i Żydów w ich własnych domach w akcie śmiertelnego ludobójstwa, czyli tego, za czym opowiada się Hamas, czyli śmiertelnego antysemityzmu”.
Opowieść o pięknie wierzących muzułmanach zajęłaby wiele stron, ale w „państwie Palestyna” (tak w rządzonej przez Hamas Gazie, jak i w rządzonej przez Organizację Wyzwolenia Palestyny Autonomii Palestyńskiej) ochrona własnych dzieci przed działaniem barbarzyńskiej religii graniczy z niemożliwością. Nie liczcie na to, iż znajdziecie o tym informację w waszych mediach. Raczej dotrze do was apel Grety Thunberg wzywający do solidarności z Palestyną.
Andrzej Koraszewski
Źródło: www.listyznaszegosadu.pl