Ksiądz ukrywał się przed doprowadzeniem do więzienia. Nagle pojawił się w sądzie

news.5v.pl 5 godzin temu

20 stycznia 2025 r. Sąd Okręgowy w Poznaniu skazał prawomocnie księdza Mateusza N. na półtora roku więzienia. Było to złagodzenie wyroku po tym, jak duchowny w pierwszej instancji został skazany na dwa lata i cztery miesiące pozbawienia wolności. Wyrok jednak złagodzono z uwagi na niekaralność i bardzo dobrą opinią w środowisku, w tym wśród wiernych. Kolejnym powodem miało być również otworzenie furtki do odbycia kary w systemie nadzoru elektronicznego.

„Gazeta Wyborcza” poinformowała, iż 42-latek od kilku tygodni powinien odsiadywać wyrok za molestowanie seksualne 13-latka, ale nie wiadomo, gdzie przebywał. Ks. Mateusz N. co prawda złożył wniosek o odbywanie kary w miejscu zamieszkania, z elektroniczną obrożą na nodze, ale nie został jeszcze rozpatrzony. Dodatkowo wpłynął wniosek o wstrzymanie wykonania kary do momentu wydania decyzji, ale sąd się temu sprzeciwił.

Poznań. Ks. Mateusz N. nie stawił się w więzieniu. Duchowni oburzeni

Policjanci na polecenie sądu szukali 42-latka od końca stycznia, aby doprowadzić go do zakładu karnego. Zastali jednak tylko jego samochód. Kapłani z archidiecezji poznańskiej donoszą, iż ks. Mateusz N. „kilka dni temu zapadł się pod ziemię”. – Sprawa bulwersuje nasze środowisko, bo wyrok, choć stosunkowo łagodny, jest jasny. Mateusz powinien być do dyspozycji organów ścigania. Wygląda na to, iż chce uniknąć odpowiedzialności – komentuje jeden z księży.

W sprawie pojawiły się różne plotki, m.in. takie, iż „przed wyrokiem wyrobił sobie paszport i iż nie ma go już w Europie”. – Proszę się nie dziwić takim teoriom, w jego przypadku wszystko jest możliwe – przekonywał jeden z duchownych. Takiej możliwości nie wykluczył rzecznik poznańskiej policji. Po raz ostatni 42-latek przebywał w domu księży emerytów na poznańskim Antoninku. Prywatnie ks. Mateusz N. jest krewnym poznańskiego biskupa pomocniczego Grzegorza Balcerka.

Krewny biskupa faworyzowany? Nie domagano się jego aresztowania

Księża zarzucają 42-latkowi, iż od samego początku był promowany przez kurię. Po ujawnieniu skandalu z molestowaniem nastoletniego ucznia i ministranta został dyrektorem domu księży emerytów. Mieszkał też w nim po wyroku pierwszej instancji. – To wszystko sprawia, iż także teraz w naszym środowisku panuje opinia, iż ktoś podał mu dłoń i pomógł w ucieczce – twierdzili księża. Ks. Mateusz N. podczas procesu odpowiadał z wolnej stopy i nie domagano się jego aresztowania.

W środę sąd penitencjarny rozpatrywał wniosek 42-latka o zamianę więzienia na dozór elektroniczny. Ks. Mateusz N. niespodziewanie pojawił się w sądzie. Po kilku minutach podeszli do niego policjanci i informując o zatrzymaniu, założyli mu kajdanki. Sprawa została utajniona, mimo iż żadna ze stron nie składała takiego wniosku. Posiedzenie ws. wniosku duchownego zostało odroczone bezterminowo.

Czytaj też:
Wierni oburzeni zachowaniem proboszcza. Tak odpowiedział na krytykę
Czytaj też:
Kontrowersyjna petycja w Sejmie. Jest decyzja w sprawie zakazu spowiedzi dla dzieci

Idź do oryginalnego materiału