
POLSKA.Tylko 35 proc. przedsiębiorców wie, iż jeżeli klient opóźni płatność choćby o jeden dzień, należy im się za to rekompensata. Pozostali uważają, iż nic im nie przysługuje lub nie orientuje się, co mówi prawo - wynika z badania „Gra o dług - znajomość przepisów regulujących odzyskiwanie należności wśród MŚP”* Kaczmarski Inkasso. Słaba znajomość podstawowych przepisów sprawia, iż dłużnicy celowo przeciągają płatności, zyskując w ten sposób darmowy, nieoprocentowany kredyt.
Dzieje się to w czasie, gdy zatory płatnicze w polskich przedsiębiorstwach cały czas rosną, a utrata płynności finansowej jest realnym zagrożeniem dla małych i średnich firm. Na koniec I kwartału 2025 r. zadłużenie przedsiębiorstw notowane w Krajowym Rejestrze Długów wyniosło prawie 11 mld zł i w ciągu roku wzrosło o 1,24 mld zł.
- Te długi wcale nie dowodzą, iż gospodarka kuleje. Po prostu część firm postanowiła korzystać z darmowego kredytu, jakim są pieniądze należne ich kontrahentom. Kiedy zaczęła rosnąć inflacja, a wraz z nią stopy procentowe, zjawisko finansowania bieżącej działalności kosztem sprzedawców się nasiliło. A gdy wierzyciele nie sięgają po przysługujące im rekompensaty czy odsetki, dłużnicy korzystają z cudzych pieniędzy bez żadnych sankcji. W codziennej pracy bardzo gwałtownie wyławiamy takie przypadki. I kiedy uświadamiamy takim dłużnikom, iż będą musieli pokryć koszty windykacji, pieniądze znajdują się natychmiast – mówi Jakub Kostecki, prezes Zarządu Kaczmarski Inkasso.
Pozorna wiedza, realna niewiedza
Badanie „Gra o dług - znajomość przepisów regulujących odzyskiwanie należności wśród MŚP”, zrealizowane na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso, pokazuje, iż jedynie 35 proc. przedsiębiorców ma świadomość, iż za przekroczenie przez kontrahenta terminu zapłaty na fakturze choćby o jeden dzień, przysługuje im rekompensata. 30 proc. nie wie, iż taka możliwość istnieje, a pozostali nie są pewni, co mówią przepisy. Tymczasem polskie prawo przewiduje rekompensatę w wysokości 40, 70 lub 100 euro.
Ale choćby ci przedsiębiorcy, którzy mają tego świadomość, w większości nie potrafią określić jej adekwatnej wartości, bo nie wiedzą od czego zależy. Co prawda aż 72 proc. pytanych o to respondentów wskazało prawidłowo, iż od wartości faktury, ale jednocześnie większość z nich zaznaczyła również odpowiedzi błędne. Pytanie dawało możliwość wielokrotnego wyboru, a suma wskazań przekroczyła 260 proc. To oznacza, iż przedsiębiorcy zaznaczali kilka opcji jednocześnie – prawidłową i jedną lub choćby trzy błędne. Aż 77 proc. uznało, iż wysokość rekompensaty zależy od terminu zapłaty ustalonego na fakturze, 74 proc. – iż od zapisów w umowie, a 43 proc. wskazało na rodzaj kontrahenta.
![]() |
Tymczasem jedynym kryterium, które decyduje o wysokości rekompensaty, jest wartość faktury. 40 euro przysługuje, jeżeli dług nie przekracza 5 tys. zł, a 70 euro, gdy wynosi on więcej niż 5 tys. zł, ale mniej niż 50 tys. zł. Natomiast 100 euro można oczekiwać, o ile zaległość płatnicza jest równa lub wyższa od 50 tys. zł.
- Kwoty te przysługują automatycznie, a przedsiębiorca nie musi udowadniać poniesionych nakładów. Prawo do rekompensaty wynika wprost z Ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych. Ma ona nie tylko częściowo pokryć koszty odzyskania zapłaty od klientów, ale również zdyscyplinować ich do terminowego regulowania zobowiązań. Przedsiębiorca powinien najpierw sprawdzić na fakturze datę wymagalności zapłaty, a następnie, sam lub korzystając ze wsparcia firmy windykacyjnej, wystawić notę obciążeniową dla dłużnika. Dobrze też zawczasu uwzględnić zapis o rekompensacie w umowie zawieranej z kontrahentem. Ułatwia to dochodzenie należności i podkreśla profesjonalizm właściciela firmy – wyjaśnia Jakub Kostecki, prezes Zarządu firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso.
Odsetki – prawo po stronie przedsiębiorcy
Prawo daje jeszcze szerszy wachlarz środków nacisku na dłużników. Jednym z nich są odsetki za opóźnienie płatności, którymi przedsiębiorca może obciążyć niesolidnego kontrahenta. Dotyczą one umów zawartych między przedsiębiorcami na sprzedaż towaru lub świadczenie usług. Będą zatem naliczane, o ile sprzedawca wykonał to, do czego się zobowiązał, a kupujący nie zapłacił w terminie określonej ceny. Istotne jest to, iż nie muszą być one wpisane w umowie między kontrahentami, bo wynikają z obowiązujących przepisów prawa.
Przedstawiciele MŚP nie są jednak pewni, który akt prawny umożliwia naliczanie odsetek. Dobrze zorientowani są ci, którzy wytypowali Kodeks cywilny i Ustawę o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych, a wykluczyli inne opcje. Te odpowiedzi zebrały odpowiednio 69 proc. i 64 proc. wskazań. Pozostali respondenci powołują się mylnie na Ustawę o rachunkowości (52 proc.) i Prawo przedsiębiorców (50 proc.).
|
Oddają pieniądze walkowerem
Odsetki za spóźnienie nie są jednak takie same. Te wynikające z Ustawy o przeciwdziałaniu nadmiernym opóźnieniom w transakcjach handlowych są wyższe. Wie o tym 40 proc. przedsiębiorców, głównie z małych i średnich firm. Co 3. badany uważa jednak niepoprawnie, iż to odsetki opisane w Kodeksie cywilnym są korzystniejsze.
- Brak wiedzy o tym, jakie prawa przysługują wierzycielowi, działa na jego niekorzyść. Przedsiębiorcy sami odbierają sobie pieniądze, które mogliby odzyskać w prosty sposób, czy to w formie rekompensaty, czy odsetek. Każdy dzień zwłoki bez reakcji ze strony wierzyciela to ciche przyzwolenie na dalsze niepłacenie. Taka bierność ma wymiar nie tylko etyczny czy biznesowy, ale przede wszystkim finansowy, bo przekłada się na utracone złotówki - podsumowuje Jakub Kostecki.
*Badanie „Gra o dług – znajomość przepisów regulujących odzyskiwanie należności wśród MŚP”, zostało zrealizowane przez IMAS International na zlecenie firmy windykacyjnej Kaczmarski Inkasso w marcu 2025 r. metodą CAWI na reprezentatywnej grupie 419 przedsiębiorstw z sektora MŚP wśród osób decyzyjnych, tj. z zarządów, na kierowniczych stanowiskach i właścicieli firm.
Materiały nadesłane