KOWR okłamywał CPK przez miesiące? Afera wokół działki wartej setki milionów złotych!

3 godzin temu

KOWR przez wiele miesięcy miał wprowadzać w błąd spółkę Centralny Port Komunikacyjny w sprawie sprzedaży 160-hektarowej działki kluczowej dla budowy nowego lotniska. Z kolei CPK przez ponad półtora roku zwlekał z powiadomieniem prokuratury, a śledczy – gdy już otrzymali zawiadomienie – przez kolejne trzy miesiące nie podjęli żadnych działań. Sprawa, która może dotyczyć setek milionów złotych, obnaża chaos i zaniechania w instytucjach państwowych.

Fot. Warszawa w Pigułce

Afera wokół działki pod CPK. KOWR przez miesiące wprowadzał w błąd, a prokuratura zwlekała z działaniami

Nowe ustalenia dotyczące sprzedaży 160-hektarowej działki w miejscowości Zabłotnia pod planowaną inwestycję Centralnego Portu Komunikacyjnego ujawniają skalę chaosu i zaniechań w instytucjach państwowych. Z dokumentów wynika, iż Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa (KOWR) przez wiele miesięcy – aż do kwietnia 2024 roku – miał wprowadzać w błąd CPK co do stanu prawnego nieruchomości. Tymczasem spółka CPK przez półtora roku nie zgłaszała sprawy prokuraturze, a śledczy, gdy w końcu otrzymali zawiadomienie, przez trzy miesiące nie podjęli czynności.

Według ustaleń Wirtualnej Polski, działka o powierzchni 160 hektarów została sprzedana w grudniu 2023 roku wiceprezesowi prywatnej firmy Dawtona – Piotrowi Wielgomasowi – tuż przed zmianą rządu. Nieruchomość ta ma strategiczne znaczenie, bo to właśnie przez nią mają przebiegać tory szybkiej kolei łączącej Warszawę z Centralnym Portem Komunikacyjnym, a także powstać ma tam miasteczko logistyczno-usługowe. Wartość ziemi, którą KOWR sprzedał za niespełna 23 mln zł, może po realizacji inwestycji wzrosnąć choćby do 400 mln zł.

Choć nowe władze CPK już w grudniu 2023 roku wiedziały, iż z działką dzieje się coś podejrzanego, formalne zawiadomienie do prokuratury trafiło dopiero 30 lipca 2025 roku – po 595 dniach od objęcia władzy przez rząd Donalda Tuska. W międzyczasie CPK prowadził długą korespondencję z KOWR, bezskutecznie domagając się informacji o statusie nieruchomości. Urzędnicy KOWR aż do kwietnia 2024 roku mieli twierdzić, iż działka jest „objęta roszczeniami” – choć w księgach wieczystych nie ma o tym żadnego śladu.

Prokuratura również nie spieszyła się z działaniami. Choć zawiadomienie z CPK trafiło do Prokuratury Krajowej pod koniec lipca, przez kolejne tygodnie krążyło między jednostkami: najpierw przekazano je do Prokuratury Regionalnej w Warszawie, potem do Okręgowej. Dopiero 27 października 2025 roku, w dniu publikacji artykułu WP, śledztwo zostało oficjalnie wszczęte.

Jak ustalił portal, śledczy wciąż nie zabezpieczyli pełnej dokumentacji – ani od Ministerstwa Infrastruktury, ani od KOWR, ani od Wód Polskich. Nie zwrócono się też o dostęp do materiałów mogących wyjaśnić okoliczności transakcji. Co więcej, ze względu na ogromną zwłokę w powiadomieniu organów, wiele danych – takich jak bilingi telefoniczne uczestników transakcji – mogło już zostać bezpowrotnie utraconych.

Premier Donald Tusk w swoich wypowiedziach sugerował, iż sprawa „toczy się zgodnie z procedurami”, jednak fakty temu przeczą. Minister sprawiedliwości Waldemar Żurek tłumaczył, iż śledczy „spokojnie zbierali materiał”, choć z dokumentów wynika, iż przez wiele miesięcy nie podjęto żadnych czynności.

Afera wokół działki w Zabłotni coraz bardziej przypomina polityczną bombę z opóźnionym zapłonem. Dla rządu Donalda Tuska to kłopotliwy temat – pokazujący, iż mimo zapowiedzi transparentności, w najważniejszym projekcie infrastrukturalnym w kraju zabrakło skutecznej kontroli. A dla opinii publicznej – kolejny dowód na to, jak łatwo w polskiej administracji znika odpowiedzialność za decyzje warte setki milionów złotych.

Idź do oryginalnego materiału