"Prokuratura w Warszawie postawiła zarzuty napastnikowi, który zaatakował mnie na Uniwersytecie Warszawskim. Przyznał się do winy. Złożono wniosek o jego deportację" – przekazał w sobotę Paweł Łatuszka.
Atak wobec Łatuszki. Nowe informacje
"System sprawiedliwości zadziałał – dziękuję. Ale napastnik również osiągnął swój cel. Jak sam stwierdził, zaplanował atak na mnie, aby wrócić na Białoruś i uniknąć odpowiedzialności karno-politycznej za wcześniejsze poparcie protestów – oraz aby uzyskać tam ułaskawienie" – czytamy.
"Reżimowa propaganda już zaczęła nawoływać do kolejnych ataków na mnie, z założeniem, iż sprawcy wrócą potem na Białoruś i zostaną przez reżim ułaskawieni" – opisał polityk.
"To otwiera puszkę Pandory – dla reżimu i jego służb bezpieczeństwa – by podejmować działania przeciwko aktywistom w UE. Otrzymałem już groźby kolejnych ataków" – poinformował Łatuszka.
Mężczyzna dostał już grzywnę
Prokurator Piotr Antoni Skiba, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie, doprecyzował w komunikacie, iż sprawcą był obywatel Republiki Białorusi, student Uniwersytetu Warszawskiego – Yauhen K.
Śledczy przekazał, iż mężczyzna przyznał się do popełnienia zarzuconych mu czynów i złożył wyjaśnienia. Stwierdził, iż "żałuje swojego zachowania, albowiem było to działanie nieprzemyślane, w stanie afektu i przeprosił za powstałą sytuację".
"Podejrzany poddał się dobrowolnie karze grzywny w łącznym wymiarze 150 stawek dziennych w wymiarze 40 złotych każda oraz kosztami postępowania" – przekazał rzecznik.
Prokuratura skierowała także wobec niego wniosek do komendanta placówki Straży Granicznej w Warszawie o "wydanie decyzji o zobowiązaniu cudzoziemca do powrotu".