Masowe deportacje imigrantów z kryminalną przeszłością były jedną z głównych obietnic, jakie padły podczas kampanii wyborczej ze strony obecnego prezydenta USA. Na tym przekazie oparta była wręcz jego kampania w 2024 r., a wszelkie negatywne zjawiska społeczne w kraju przypisywane były właśnie tym „złym” imigrantom – od przestępczości, po bezdomność, przemoc seksualną czy bezrobocie. Od prawie roku, odkąd Donald Trump po raz drugi zaczął rządzić krajem zza słynnego dębowego biurka w Białym Domu, zorganizowane akcje służb ICE w różnych częściach kraju, szczególnie w tak zwanych „miastach – sanktuariach”, którymi rządzą demokraci, stały się codziennością – a wśród deportowanych są również Polacy.
Imigranci zatrzymani przez ICE często stawiani są przed wyborem: albo pobyt w areszcie na czas zatrzymania i rozpatrzenia sprawy albo wyrażenie zgody na dobrowolną deportację i praktycznie natychmiastowe opuszczenie kraju. Fot. Archiwum WEMWśród aresztowanych i deportowanych imigrantów coraz częściej trafiają się Polacy. Widać to zwłaszcza w Chicago, gdzie po pierwsze akcje ICE są szczególnie szeroko zakrojone, a po drugie polonijna populacja jest bardzo liczna – szacuje się, iż w Wietrznym Mieście mieszka około milion Polaków. Przypadki te wzbudzają coraz większe zaniepokojenie i poruszenie wśród Polonii, a także strach, iż podobne sytuacje mogą spotkać każdego polskiego imigranta bez zalegalizowanego pobytu, bez względu na to, jak długo mieszka w USA.
Przypadek Super Tomasza
W akcji przeprowadzonej na przedmieściach Chicago przez ICE na początku listopada zatrzymany został Tomasz Kmiecik, znany jako Super Tomasz – znany wśród lokalnej Polonii animator dziecięcy i nauczyciel tańca. Jak donoszą lokalne media, namierzony został przez służby ICE na parkingu polskiego przedszkola, gdzie pracował. Informacja o zatrzymaniu „ulubieńca” polskich dzieci w Chicago gwałtownie rozniosła się wśród Polonii, zorganizowano też zbiórkę, aby zatrzymany mógł zatrudnić adwokata. Jednym z głównych organizatorów tej akcji jest polonijny dziennikarz Sławomir Budzik z radia Deon. „Od lat (Tomasz) angażuje się w życie chicagowskiej Polonii – prowadził niezliczone imprezy, pikniki i wydarzenia kulturalne, tańczył w zespole „Wici”, wspierał akcje charytatywne, m.in. Fundację You Can Be My Angel. Zawsze gotowy do pomocy, zawsze z uśmiechem, zawsze z dobrym słowem” – czytamy wpis dziennikarza na stronie GoFundMe, gdzie organizowana jest zbiórka. Do końca listopada wpłynęło już 121 wpłat na pawie 11 tysięcy dolarów, co stanowi około 1/3 celu zbiórki, którym jest 30 tysięcy. Na stronie Change.org umieszczona została również petycja o wypuszczenie Tomasza na wolność, pod którą podpisało się 327 osób.
Super Tomasz jest znaną postacią wśród chicagowskiej Polonii. Fot. GoFundMeW mediach pojawiło się też sporo spekulacji na temat tego, jak mogło dojść do zatrzymania Super Tomasza bądź innych rodaków, którzy znaleźli się w podobnej sytuacji. Padły sugestie, iż osoby bez numeru Social Security, rozliczające się tylko na podstawie numeru Tax ID bądź poprzez formularz 1099, są wyjątkowo podatne na łatwe zidentyfikowanie jako nielegalnie zatrudnieni i tym samym znalezienie się na radarze służb ICE, które od początku września prowadzą skoordynowaną akcję przeciwko imigrantom bez zalegalizowanego pobytu w Chicago, skutkiem której jest już aresztowanie prawie tysiąca osób.
Poszukiwany przez Interpol
31 października w dzielnicy Chicago Portage Park zatrzymano Krzysztofa Panasiuka. Do konfrontacji ze służbami ICE doszło w miejscu pracy Polaka przy remoncie jednego z okolicznych domów. Jak się później okazało, 48-letni Panasiuk poszukiwany był przez polską policję i Interpol za handel narkotykami i przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej. W USA znalazł się w 2001 roku dzięki wizie B2, która wygasła 10 lat później. Od tego czasu przebywa w kraju bezprawnie. Jak poinformował Department of Homeland Security, Krzysztof Panasiuk ma pozostać w areszcie do czasu deportacji.
Za Panasiukiem wystawiona została tzw. czerwona nota Interpolu, która nakazuje krajom, gdzie przebywają znajdujące się na niej osoby, do ich zatrzymania oraz ekstradycji do kraju, gdzie są poszukiwani. Media chicagowskie nazwały zatrzymanego Polaka „baronem narkotykowym”, który ukrywał się w USA przez prawie ćwierć wieku.
Kilka godzin na opuszczenie
Tego samego dnia, 31 października, z powodu nakazu deportacji, USA opuściła polska obywatelka Irina Sobierajska. Mieszkała od 20 lat w stanie Michigan, gdzie w tej chwili został jej chory mąż i dzieci. Jej kolejny wniosek o zawieszenie deportacji został odrzucony i kobieta miała zaledwie kilka godzin na opuszczenie kraju. O losach rodziny Sobierajskich było głośno w lokalnych i polskich mediach. „Jak można zostać odesłanym do miejsca, w którym nie ma się dosłownie nic?” – komentowała sytuację jedna z córek Iriny Sobierajskiej w serwisie Click on Detroit. Wg relacji dzieci, Sobierajska miała w USA uprawnienia do podjęcia pracy oraz spełniła wymogi imigracyjne podczas ponad 20-letniego pobytu w USA. Podkreślano też sytuację jej męża, sugerując, iż stan cierpiącego na cukrzycę, artretyzm i depresję mężczyzny może się znacznie pogorszyć bez opieki małżonki, która była jego głównym opiekunem.
Irina Sobierajska (w środku) z rodziną, która została w Michigan. Fot. Archiwum rodzinneSprawa deportacji Iriny Sobierajskiej ciągnęła się od 2014 roku, kiedy po raz pierwszy imigrantka z Polski otrzymała wydany przez sąd imigracyjny nakaz opuszczenia kraju. Przez ostatnie 10 lat toczył się proces apelacyjny, który dobiegł końca w tym roku. Do sprawy odniósł się rzecznik ICE, który powiedział, iż Irina Sobierajska wyczerpała proces apelacyjny i wszelkie możliwości odwołania się od decyzji z 2014 roku oraz iż służby ICE wykonują jedynie nakaz deportacji wydany przez sędziego.
Warto zauważyć, iż jedne z pierwszych działań podjętych przez służby ICE po zaostrzeniu przepisów imigracyjnych przez prezydenta Trumpa dotyczyły właśnie osób w podobnych sytuacjach – z nakazem deportacji, a przez cały czas przebywających w kraju, podobnie jak Irina Sobierajska.
Dramat Wojdanów
Na kilka dni przed Świętem Dziękczynienia doszło do deportacji kolejnego Polaka z Chicago – 52-letniego Mariusza Wojdana. Dramatyczna sytuacja, która dotknęła kolejną polonijną rodzinę, zaczęła się na początku miesiąca. Wojdan z bratem zostali zatrzymani i aresztowani podczas pracy w chicagowskiej dzielnicy Park Ride. Aby nie trafić do więzienia w Teksasie, Polak rzekomo zgodził się na dobrowolną deportację. Po 30 latach w USA zmuszony był wrócić do Polski, zostawiając w Chicago żonę i sześcioro dzieci. Sytuację rodziny Wojdanów komplikuje fakt, iż dwóch synów jest ciężko chorych na rdzeniowy zanik mięśni. Pozostając bez środków do życia, rodzina oświadczyła, iż też zmuszona jest do powrotu do Polski, co jednak wymaga dodatkowo zorganizowania specjalnej podróży dla nieuleczalnie chorych dzieci.
Rodzina Wojdanów jeszcze w komplecie. Fot. GoFundMeRodzina Wojdanów również zorganizowała zbiórkę na portalu GoFundMe na pokrycie kosztów związanych z „odbudową życia po przymusowej deportacji”. Jak czytamy w apelu o pomoc, Mariusz Wojdan nie ma miał na koncie żadnych wykroczeń prawnych podczas 30-letniego pobytu w USA, a jego karta kryminalna była czysta. „Jako rodzina zdecydowaliśmy, iż jedyny sposób, aby być razem, to dołączyć do niego i zacząć nowe życie w Polsce” – piszą członkowie rodziny na GoFundMe, gdzie wpłynęło już ponad 20 tys. dolarów z 50 tysięcy, których potrzebują. „Dziękujemy z całego serca za pomoc okazaną naszej rodzinie w tym najtrudniejszym momencie w naszym życiu” – napisał jeden z członków rodziny na stronie ze zbiórką.
Jak wielu rodaków zamieszkałych w USA bez uregulowanego statusu imigracyjnego, Wojdanowie przez ten cały czas starali się zalegalizować swój pobyt. Niestety nie zdążyli uzyskać prawa do legalnego pobytu przed trwającą w Chicago akcją przeprowadzaną przez ICE.
Niepokojące donosy
Jak raportują lokalne polonijne media, Polonia w Chicago żyje w strachu nie tylko przed służbami ICE, ale również przed innymi Polakami, którzy rzekomo donoszą na rodaków bez zalegalizowanego pobytu w USA. Temat podjął niedawno chicagowski „Tygodnik Express”. Okładka gazety została zauważona przez korespondenta RMF FM w USA, Pawła Żuchowskiego, który ją opublikował w mediach społecznościowych z towarzyszącym wpisem: „Polonijne media zaczynają opisywać to, co dzieje się w naszym środowisku. To, o czym już kiedyś pisałem, zaczyna podejmować polonijna prasa. Cieszę się, iż robi się z tego temat. Najgorsi są ci, którzy po latach w różny sposób zalegalizowali swój pobyt. Teraz drugiego sami wsadziliby do samolotu”. Dziennikarz RMF FM skomentował sytuację jako smutną, sugerując, iż Polacy przebywający w USA nielegalnie żyją w strachu, iż ktoś z polonijnego środowiska świadomy ich statusu imigracyjnego może na nich donieść.
Okładka „Tygodnika Express”, który opisuje sprawę Polaków-donosicieli. Fot. Facebook/Polish-Weekly-ExpressO ile trudno jest oszacować, czy Polacy rzeczywiście donoszą na rodaków ze względu na poufność potencjalnie przekazywanych informacji, ICE niewątpliwie podejmuje działania, by to ułatwić i motywuje mieszkańców USA do zgłaszania nieudokumentowanych imigrantów. Na stronie federalnej agencji można znaleźć formularz, dzięki którego można „donieść” na osobę przebywającą w USA bezprawnie. W niektórych przypadkach, jak czytamy na stronie, ICE wypłaca nagrody finansowe za informacje, które wykorzystywane są w śledztwach.
Sytuację opisał też niedawno polski portal Onet.pl, który przeprowadził rozmowy z Polakami w Chicago i Nowym Jorku. Rozmówcy podali różne przyczyny, dlaczego wg nich Polacy mieliby donosić na „swoich”: od zwyklej zazdrości, po donosy na nielegalnie zatrudnionych pracowników, aby uniknąć wypłacania im zaległych pensji, po choćby zgłaszanie kochanków małżonka bądź partnera, by się ich pozbyć – czytamy na portalu.
Polonia podzielona?
Pomimo iż sytuacje, jak te opisane powyżej, wstrząsają Polonią w Chicago i w całym kraju, nie wszyscy Polacy spieszą z pomocą rodzinom rozbitym przez deportację. Zdania na temat są dość mocno podzielone, a zarówno cała sytuacja, jak i poszczególne przypadki często wywołują żywiołowe dyskusje. Pod wpisem na Facebooku na profilu jednej z lokalnych gazet na temat rodziny Wojdanów pojawiło się już prawie 600 komentarzy. Wielu komentujących współczuje rodzinie, zdając sobie sprawę z tego, iż ciężko będzie im w Polsce zacząć życie od nowa. Inni pytają o linka do strony, gdzie można ich wesprzeć, są też tacy, którzy wyrażają swój szok i gniew, iż nagonki ICE dotyczą też zwykłych ludzi. „Wielki błąd popełnia ICE, oni deportują uczciwych ludzi, pracowitych, chcących żyć tutaj zgodnie z każdym możliwym prawem” – napisał pan Leszek.
Lecz nie wszyscy komentujący współczują zdesperowanej rodzinie. Są też tacy, którzy twierdzą, iż 30 lat to wystarczająco dużo czasu, aby zalegalizować pobyt w USA. „Jak można żyć 30 lat bez papierów? Co za ignorowanie prawa. I jeszcze są tacy, którzy nie widzą w tym problemu. Szok” – napisała pod postem pani Carmina.
Komentarze często przekształcają się w debatę polityczną. Jedni za nagonki obwiniają demokratów, inni winią Trumpa i Polaków, którzy na niego głosowali. Statystyki pokazują jednak, iż ilość zatrzymań i deportacji w tym roku, choć jest o wiele wyższa od poprzednich lat, to nie jest najwyższa od początku XXI wieku. Podczas kadencji Obamy odnotowywano podobne statystyki, o ile chodzi o deportacje, sięgające wg danych Office of Homeland Security Statistics ponad 400 tysięcy osób rocznie w latach 2012, 2013 oraz 2014.
Dlaczego zatem imigranci w USA z nieuregulowanym prawem pobytu żyją dziś w takim strachu? Przede wszystkim chodzi o sposób, w jaki odbywa się w tej chwili egzekwowanie prawa imigracyjnego. Zorganizowane akcje ICE w wielu miastach, w tym w miejscach pracy, są nowym zjawiskiem. Wcześniej zatrzymania, areszty czy deportacje nie miały charakteru masowego. Sytuacje, do jakich dochodzi w Chicago w ramach akcji „Operation Midway Blitz”, spotykają się też z ogromnym sprzeciwem lokalnych władz, polityków i organizacji społecznych walczących o prawa człowieka czy też prawa dla niedokumentowanych imigrantów. A temu wszystkiemu towarzyszy ogromny medialny rozgłos, co też przyczynia się do paniki, jaka od miesięcy panuje wśród różnych społeczności etnicznych w miastach znajdujących się na celowniku ICE. Okoliczności te rezonują też mocno wśród Polonii, zwłaszcza w miejscach takich jak Chicago. Ale w debatach w mediach społecznościowych biorą też udział Polacy deportowani z USA przed 2025 rokiem, skarżący się, iż na ich własne dramatyczne losy nikt nie zwrócił uwagi ani nie zorganizował dla nich zbiórki…
Darek Barcikowski









English (US) ·
Polish (PL) ·
Russian (RU) ·